poniedziałek, 4 lipca 2016

Rozdział 6.

Po prostu połóż swe serce na mych dłoniach
Obiecuję, że nie zostanie złamane
Nigdy nie zapomnimy tej chwili
Pozostanie zupełnie nowa


Obudził mnie silny ból brzucha. Otworzyłam oczy. Leżałam opatulona kołdrą i kocem po same uszy. Naruto już nie było. Zwlokłam się z łóżka kierując się prosto do łazienki. Gdy robiłam siku odruchowo spojrzałam na swoje majtki

-Kurwa ! – wrzasnęłam ,zakrywając dłońmi ,twarz. Do łazienki jak oparzony wpadł Naruto – Puka się do cholery ! – wydarłam się na całą łazienkę ,albo i dalej. Ten nie zrażony niczym ,kucnął przy mnie delikatnie się uśmiechając

-Co się stało ? – pogłaskał mnie po głowie ,próbując układać niesforne kosmki moich włosów.


-Powiedz ,że w domu masz coś takiego jak podpaski czy tampony ? – spojrzałam na niego. Uniósł brwi do góry ,po czym zaczął przecząco głową. Dalej nic nie jarzył. Pewnie Sakura ,nie wtajemniczyła go w tajniki bycia kobietą – Dostałam okresu – jęknęłam ,pokazując mu zaplamione krwią majtki. Ten się tylko skrzywił. Wstał ,szukając po wszystkich szafkach czegoś co może mi pomóc. Bez sił oparł się o kant umywalki drapiąc się po głowię. Z kieszeni wyjął swój telefon. Po chwili z kimś gadał.

-Hej ,słuchaj to za ile jedziemy ? Bo wyskoczył jeszcze jeden duży problem i muszę to bardzo szybko załatwić….. Nie..  Nie… Tak ,tak..Okey to za piętnaście minut tam gdzie zawsze… no Nara

-Ja tutaj sama nie zostaje, nie ma nawet takiej opcji – naciągnęłam majtki i dresy na tyłek ,spuściłam wodę i poszłam do pokoju ,szukać jakiegoś ubrania. Za mną popędził Naruto. Szybko mnie dorwał przy szafie ,biorąc na ręce i kładąc na łóżko – Naruto nie

- Aiko nigdzie nie idziesz, bo jesteś chora. Po za tym jadę właśnie z Shikamaru po Twoje rzeczy do mieszkania i zajadę do sklepu po te opaski czy jak to się tam nazywa – spojrzałam na niego zrezygnowana

-Podpaski ,a nie opaski. Po za tym ty nie wiesz jakie to mają być.

-Nie ufasz mi ? – spojrzał na mnie zdezorientowany, po czym oparł się plecami o szafę. Skrzyżował ręce na klatce piersiowej ,ślepo wpatrując się w ścianę za mną. Cicho westchnęłam ,czemu on był tak cholernie uparty

-Ufam ,ale dobrze wiesz jaka jestem – poczułam jak robi mi się zimno ,więc szybko nakryłam się kołdrą

-To da się zmienić ,dobrze o tym wiesz – uśmiechnął się ,patrząc na mnie – To co mam przywieźć ? – wzruszyłam ramionami ,po czym złapałam za kartkę i długopis, po czym zaczęłam zapisywać co jest mi potrzebne. Kilka razy przejrzałam kartkę ,po czym podałam ją blondynowi. Ubrał się ,po czym pocałował mnie w czoło i wyszedł oznajmując , że jak będzie miał problem to będzie dzwonić. Po chwili już go nie było.  Wstałam owijając się kołdra ,po czym poszłam do kuchni ,zrobić sobie jakieś śniadanie. Wróciłam do łóżka ,z talerzem kanapek. Gdy zdążyłam ugryźć kanapkę ,rozległ się dzwonek mojego telefonu. Szybko przełknęłam ,odbierając połączenie

- Halo ? – odezwałam się cicho. Mój głos był zachrypiały i szorstki. Na pewno nie przypominał głosu dziewczyny

-Aiko ? – usłyszałam niepewny głos Itachiego

-No hej co tam ?

-Co się stało z Twoim głosem? – przez jego krzyk ,prawie ,że ogłuchłam

-Nic ,po prostu chora jestem. W tej porze roku ,zawsze choruje dosyć często. A jakby było mi mało to dostałam okresu. Nawet matka natura jest przeciwko mnie – mruknęłam ,bawiąc się swoimi włosami

-Ale u lekarza byłaś? Ma się Tobą kto opiekować? Jak trzeba to przyjadę – zbladłam – Nie możesz siedzieć sama w domu. A co z uczelnią? – poczułam się jak na przesłuchaniu

-Tak byłam u lekarza, dostałam tydzień wolnego – delikatnie się uśmiechnęłam – Spokojnie Itachi , jestem u koleżanki. Przynosi mi notatki ,bo to ode mnie z roku. Więc jestem pod dobrą opieką

-Dobrze ,ale jeżeli coś będziesz potrzebowała to zadzwoń

-Tak jest generale! – zaśmiałam się. Przeszły mnie ciarki po plecach ,kiedy usłyszałam jego śmiech –A jak na delegacji?

-Właśnie wróciłem i pomyślałem ,że zadzwonię i  się umówimy ,ale widzę ,że muszę poczekać – zaśmiał się gardłowo – Aiko ,leż w łóżku. Postaram się dzwonić jak najczęściej ,aby się upewnić czy czujesz się coraz lepiej. Musze kończyć ,do usłyszenia później

- Pa Itachi – mruknęłam jakby sama do siebie. Odstawiłam talerz na szafkę i położyłam się na łóżko ,patrząc się w sufit. Byłam zwykłą dziwką ,która bawiła się uczuciami dwóch facetów. No ale to nie moja wina ,że obaj mi się tak bardzo podobają. Jasne ,że są od siebie różni ale to właśnie mnie w nich kręci. Nie wiedziałam ,jak Itachi zareaguje na to ,że w moim dziennym życiu mam chłopaka. Chociaż nie wiem czy powinnam nazywać Naruto „moim chłopakiem” ,bo żadnej rozmowy czy deklaracji w sprawie naszego związku z jego strony nie wynikło. Zabrałam się za jedzenie. Po kilkunastu minutach, gdy skończyłam jeść, poszłam się przejrzeć w lustrze. Lustro w łazience było duże ,więc spokojnie cała moja sylwetka odbijała się w nim. Moja twarz była blada, spuchnięta. Odkręciłam zimną wodę, po czym przemyłam nią twarz. Usłyszałam dźwięk ,przekręcanego zamka. Osuszyłam twarz ręcznikiem ,który leżał na półce i skierowałam się do przedpokoju

-Coś Ci szybko poszło Naru… - zdębiałam gdy zamiast blond czupryny ,zobaczyłam wysokiego faceta , o długich szarych włosach i około pięćdziesiątki.

- Słucham? Pochlebiasz mi ,że mylisz mnie z moim bratankiem – zaśmiał się ,drapiąc się po głowie. Tak to ewidentnie wujek Naruto

-Ja przepraszam ,ale czekam na niego ,bo poszedł na miasto z kolegą – byłam zakłopotana  - Przepraszam. Jestem Aiko ,miło pana poznać – wyciągnęłam dłoń ,delikatnie się uśmiechając. Odwzajemnił gest, mówiąc ,że ma na imię Jiraya, po czym mnie wyminął i poszedł do kuchni. Wzruszyłam ramionami idąc za nim.

-A więc to Ty jesteś wybranką mojego bratanka? Widzę ,że gust ma bardzo dobry – zaśmiał się patrząc na moją zdezorientowaną minę – Bardzo się cieszę ,że będzie miał z kim mieszkać – zmarszczyłam brwi

-Ale jak to ? Przecież pan mieszka z Naruto – usiadłam na kuchennym krzesełku. Oparłam się  o blat patrząc na starszego mężczyznę dosyć uważnie

- Widzisz ,całe życie byłem sam. Poświęcałem się mojej pasji , Naruto ,a nigdy nie miałem czasu dla mojego serca. Postanowiłem to zmienić. Poznałem kobietę. Ten dom należy do zmarłych rodziców, a gdy i on skończył osiemnaście lat, dom należy do niego. Wiem ,że sobie poradzi

-Ale przecież on nikogo innego nie ma. Nawet na treningi nie chce samemu chodzić –spojrzałam na niego przerażona. Naruto bał się być samotny.

- Ma przyjaciół, kolegów i koleżanki. Ale najważniejsze ,że ma Ciebie – poderwałam się z miejsca ,szeroko otwierając buzie – Nie dziw się. Gdy mi opowiadał o Tobie przez telefon, był taki szczęśliwy ,beztroski i spełniony. Dacie sobie radę. Treningi będę prowadził dalej, o to się nie martw – pogłaskał mnie po głowie ,cicho się śmiejąc. Już miałam coś powiedzieć ,gdy usłyszałam głos blondyna

-Aiko, nie było tych w niebieskim opakowaniu ,to wziąłem w różowym…. O cześć wujku – Naruto rzucił się na mężczyznę ,mocno go przytulając. Widząc dwójkę facetów przytulających się ,poczułam dziwne ukucie w sercu. Mimo wszystko uśmiechnęłam się, aby nic nie podejrzewali. Szybko zabrałam siatkę oraz torbę od Naruto i schowałam się łazience. Oparłam się o kant umywalni, patrząc na swoje odbicie. Nie przypuszczałam jak bardzo mogło mnie to zaboleć. Szybko przemyłam  twarz zimną wodą i zaczęłam się przebierać. Nałożyłam czarne legginsy, ale nie miałam serca zdejmować jego bluzy. Nie ze względu na niego ,tylko na mnie. Byłam pieprzoną egoistką ,mającą na celu szukaniu własnego szczęścia. Ale należało mi się. Po tych wszystkich latach. Po tym cholernym więzieniu ,po pogardzie ,wygnaniu. Ja chciałam poczuć się kochaną. Znaleźć to cholerne szczęście. Zapomnieć o tym bólu.

A ty zawsze będziesz ,tym śmieciem ,którego nikt nie pokocha.

Nawet nie poczułam jak zaczęłam się telepać. Łazienka złudnie zaczęła przypominać  mi ten cholerny pokój. Cisza odbijała się o każdą ścianę

Czy wiesz w ogóle, co to znaczy być dla kogoś najważniejszym?! 

Z rozmyślań ,wyrwało mnie kapanie. To moje łzy ,które uderzały o posadzkę w łazience. Ponownie spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Miałam całą spuchnięta i zaczerwienioną twarz. Po raz kolejny przepłukałam twarz ,tym razem lodowatą. Zabrałam resztę swoich rzeczy i wyszłam z pomieszczenia. Od razu skierowałam się do pokoju. Rzuciłam torbę do szafy , a dresy chłopaka do prania. Gdy przeglądałam torbę ,ktoś objął mnie w pasie. Kiedyś by mnie to zaskoczyło ,ale teraz wyczuwałam to ciepło. Gdy odwróciłam się przodem do osobnika ,miał zaczerwienione oczy ,a oddech przyśpieszony.

-Płakałeś ?

-Płakałaś ?! – jak na złość oboje u siebie zauważyliśmy ten sam objaw. Złapał mnie mocno za ramiona

-Pierwsza zapytałam. Po za tym u mnie to nic ciekawego. Ty rzadko płaczesz ,a to o wiele interesujące –westchnął cicho

-Wujek znalazł sobie nową dupę i wyprowadza się.

-Wiem – odparłam cicho – I co z tego ? Przecież ma prawo być szczęśliwy.

-To nie tak ! On co chwilę znajduję sobie dupę ,opuszcza mnie ,a kiedy ja ułożę sobie życie ,to on wraca i znów czuję się jak mały ,zagubiony chłopiec. Nic nie mogę zrobić ,a kiedy chce się od niego uwolnić on wraca – puścił mnie i usiadł na łóżku

-To się wyprowadź – stanęłam naprzeciwko

-Nie ,bo ja boje się być sam – uniosłam brwi do góry

-Pogubiłam się ,najpierw chcesz aby on nie wracał ,a teraz boisz się być sam. Albo jestem głupia albo nic nie rozumiem – załamana usiadłam obok niego

- Wiesz chodzi o to ,że gdy on wyjeżdża to ból i uczucie samotności ,powoli znika i gdy nagle się przyzwyczajasz ,znowu wraca i pojawia się to uczucie ,którym mnie obdarzył  - położył głowę na moim ramieniu

-Uwierz mi ,że wolałabym mieć takie problemy jak ty – cicho mruknęłam przymykając oczy

-A ty?

-Co ja ? – spojrzałam na niego

- Dlaczego płakałaś? Coś się stało ?

-Nie ,spokojnie to tylko okres. Wiesz teraz mi hormony latają ,a widok Ciebie i Twojego wujka trochę mnie zabolał. Dostałeś więcej nie chciałeś. Ciesz  się ,to uśmiech losu

-Przepraszam ,nie wiedziałem ,że nasz widok może Cie zaboleć – objął mnie ,a ja szybko odtrąciłam jego rękę

- Nie masz za co przepraszać . Poradzę sobie sama

-Oczywiście – spojrzałam na niego. Ciekawe czy do tego przywykł ,ale wiem ,że to nie było miłe. Zawsze kiedy on mi pomagał ,ja musiałam go skarcić i skopać. Przytuliłam się do Naruto. Był lekko zdziwiony.

-Przepraszam, ja nie chciałam. Wiem ,że chcesz mi pomóc ,ale pamiętaj ,że przez całe życie radziłam sobie sama – wtuliłam się w jego ciało mocniej. On tylko cicho parskną śmiechem ,jakby się tego spodziewał.

-Nie przepraszaj. Każdego dnia ,staram się to zmienić. Nawet jeżeli mam przez to cierpieć

-Oj już nie rób z siebie takiego męczennika –spojrzał na mnie cicho się śmiejąc

-Wszystko w porządku ? Lepiej się czujesz? – ręką gładził moje plecy ,przez które nagle zaczęły przechodzić stado mrówek.

-Tak, już lepiej dziękuje. Nie musiałeś tego robić.

-O tak jasne ,bo Ty zawsze wszystko sama robisz – parsknął śmiechem – Zaraz trzeba coś zjeść i brać się za naukę. Ino przyniosła Ci zeszyty  -delikatnie się uśmiechnął widząc ,skrzywienie na mojej twarzy

-Oj już nie przesadzaj. Mam urlop. Chorobowe w końcu nastały więc mam wolne – zaczęłam się cicho śmiać. Naruto mi nie odpuścił. Każdego dnia zmuszał mnie do nauki.  Mimo wszystko dziękowałam ,że był taki uparty. Byłam na bieżąco i mogłam dużo nadrobić. Był bardzo mądry. I tak codziennie. Naruto wychodził na treningi lub do sklepu, a chwile później jak na zawołanie dzwonił Itachi. Ja dalej go nie rozumiałam. Martwił się o jakąś wywłokę ,która utrzymuję się z jego własnej dobrej woli. Jednak gdy zostawałam sama z myślami ,bałam się o to co przyniesie przyszłość. Nie uda mi się przez całe życie oszukiwać Naruto. Ale i ja potrzebowałam czasu. Obaj byli cudowni ,lecz jakby ich połączyć w jedno byłby ideał.  Jednak z dnia na dzień , blondyn stał się strasznie uporczywy. Decydował za mnie ,wymyślał naszą przyszłość ,był cholernie zazdrosny. Gdy wróciliśmy do szkoły ,mogłam spokojnie odetchnąć. Mieszkanie pod jednym dachem z takim chłopakiem ,to ciężka sprawa. Przynajmniej na zajęciach mogłam się skupić na sobie. Jednak gdy miałam choć chwile przerwy ,ciągnął mnie na nasze miejsce o wszystko się dopytując. Gdy nie było o czym rozmawiać ,kleił się do mnie jak najmocniejszy klej. Czułam się mocno osaczona. A kiedy zwracałam mu uwagę lub zaczynałam się na niego wkurwiać , on szybko obracał to w żart i zabawa trwała od nowa.
Nastąpiła ukochana środa. Dzień , w którym okres się skończył. Naruto na przerwie, miał jakieś spotkanie rocznikowe ,więc szybko schowałam się w łazience. Było tak cicho ,że myślałam ,że jestem sama. Szybko wykręciłam numer do czarnowłosego

-Halo ?

-Hej ,co tam u Ciebie- uśmiechnęłam się na sam dźwięk jego pięknego głosu

-Aiko ,coś wcześnie dzwonisz. A w porządku ,w pracy siedzę – uwielbiałam ten głos, był taki podniecający

-Przepraszam ,ale chciałam się zapytać czy widzimy się wieczorem- cisza – Halo?

-Cholera..

-Coś się stało ?

-Mam dzisiaj kolację biznesową  i choćby nie wiem jakbym się starał to nie wymknę się z niej – westchnął zrezygnowany

-Ale nic się nie stało, możemy to przełożyć na jutrzejszy dzień – delikatnie się uśmiechnęłam.

- Jesteś pewna?

-Oczywiście to ,przecież od Ciebie dużo zależy. Tylko pamiętaj ,że musisz zadzwonić do tego grubasa

-Pamiętam ,w takim razie do zobaczenia jutro Aiko

-Do jutra – uśmiechnęłam się ,kończąc rozmowę. Nie wiedziałam ,że akurat ta rozmowa ,zaważy na moim życiu oraz mojej opinii. Jeszcze tego samego dnia ,wyprowadziłam się od Naruto ,tłumacząc ,że po to mam mieszkanie ,aby w nim mieszkać. Nie przekonało go. Ale przypomniałam mu ,że od jutra wracam do pracy ,gdzie z mojego mieszkania jest o wiele bliżej. Zgodził się. Gdy tylko wpakowałam się do środka mieszkania nigdy nie czułam się tak dobrze. Czułam się wolna. Jakoś ta więź zaczynała mi przeszkadzać. Ewentualnie to przez to ,że nigdy nikt tak mnie nie traktował.

Zasnęłam. Nie wiedziałam ,że jutrzejszy dzień będzie jednym z najgorszym w moim życiu.



Hej!
 Przepraszam ,za tak długą nieobecność na blogu ale studiowanie dwóch kierunków i sesja przeszły moje najśmielsze oczekiwania.
Ale koniec tego !
Już po wszystkim, a ja wracam do regularnego pisania !
Trzymajcie się ciepło :)
Dedykuje ten rozdział pewnemu jeleniowi ,który dopytywał się o nowy rozdział. A więc dziękuje Ci :)

5 komentarzy:

  1. To teraz czekać w co wpakowała się Aiko :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ostrzegałam, ale po co słuchać Nenki. Ja bym wybrała Itachiego. Taki lekkoduch jak Naruto mi nie pasuje. Aiko odezwij się proszę w mailu, chce się z Tobą podzielić czyms prywatnym ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aiko ,rzadko kiedy kogoś słucha, ale serce nie sługa :)

      Usuń
  3. Ostrzegałam, ale po co słuchać Nenki. Ja bym wybrała Itachiego. Taki lekkoduch jak Naruto mi nie pasuje. Aiko odezwij się proszę w mailu, chce się z Tobą podzielić czyms prywatnym ;)

    OdpowiedzUsuń