niedziela, 10 kwietnia 2016

One Shot : Fizyka.

Fizyka

Koniec wiosny, początek lata. Pogoda idealna. Ciepło ,słonecznie. Miałam ochotę założyć strój kąpielowy i pójść pograć w siatkówkę. A co mnie czekało ? Męczarnia w szkole. Jeżeli chodzi o naukę, to nie byłam taka zła. To co rozumiałam ,nie sprawiało mi problemów i nawet to lubiłam. Jeśli chodzi o fizykę to już co innego. Te cholerne wzory ,obliczanie mas, prędkości, natężenia czy innych rzeczy ,które nigdy mi się w życiu nie przydają. Szkoda ,że mój nauczyciel od fizyki tego nie rozumiał. Wtorek i czwartek uważałam za dwa najgorsze dni w tygodniu. Dlaczego? Bo ostatnie zajęcia jakie miałam ,to fizyka. Ten cholerny przedmiot i do tego ten prowadzący. Bo w sumie na innych przedmiotach ,jeżeli jesteś debilem z jakiejś dziedziny to uczyli Cię tylko podstaw aby dało Ci to możliwość przepustki do następnej klasy. Ale nie mój pan nauczyciel. Pan Itachi Uchicha miał całkowicie inne podejście. Zamiast zajmować się geniuszami ,on katował tych nieudaczników i debili ,aby mogli dorównać tym geniuszom. Niedoczekanie. Nie wzruszały mnie jego uwagi ,czy jego chora ambicja. Nienawidziłam fizyki i nawet nie chciałam się uczyć jej rozumieć. A szkoda, bo facet po trzydziestce był dobrą dupą. Pół szkoły za nim szalało. Ba , a nawet wszystkie nauczycielki, nawet te zamężne! Nawet moja trenerka. Moją pasją była siatkówka. Mój tata był siatkarzem i to zawodowym. Od małego uczył mnie miłości do tego sportu oraz technik. Niestety gdy miałam 15 lat zmarł na raka. Od tamtego czasu stałam się skryta, pyskata i wybuchowa. Moja mama pogrążona w żałobie nie mogła poradzić sobie ze zbuntowaną nastolatką. Poradziła sobie sama. Znalazła sobie innego gościa ,który wywrócił mój świat do góry nogami. Obcy facet ,który jest moim nowym tatą. Nigdy w życiu. Miałam jednego ojca ,którego kochałam nad życie i innego nie chce. Dziś mam 18 lat i nie ma dnia ,kiedy bym się nie kłóciła z moim ojczymem. Spodziewają się dziecka. I to oddaliło mnie i moją mamę. Moja rodzicielka skupiła się teraz na ciąży i na nowej rodzinie ,a ja jestem tylko takim spadkiem po poprzednim małżeństwie. Szybko się ubrałam ,uczesałam ,zrobiłam lekki makijaż. Na dole spotkałam moją mamę z ojczymem. Złapałam za butelkę wody i tosta na drogę. Krzyknęłam ,że wrócę po treningu po czym wybiegłam z domu. Na przystanku czekał już na mnie mój kolega Shikamaru. Znaliśmy się od lat. Razem zaczynaliśmy przygodę z siatkówką i tak już zostało.

- Hej Shika ! Co tam – krzyknęłam przeżuwając mojego jeszcze ciepłego tosta . Zaśmiał się cicho widząc moją minę i pomachał mi ręką

-Cześć Aiko, a wszystko po staremu. Wszystko jest takie nudne i bezsensu – burknął wzruszając ramionami. Usiedliśmy na ławce ,patrząc w niebo

- Zgadzam się z Tobą ,a szczególnie fizyka jest bezsensu – mruknęłam jakby sama do siebie, a Nara tylko westchnął.

-Nie kłóć się znowu z Uchichą. Przecież wiesz ,że nic Ci to nie da

-To niech się ode mnie odwali i niech się skupi na geniuszach ,którzy chcą iść na olimpiadę z fizyki ,a nie na mnie. Ja go nie prosiłam o dodatkowe przykłady przy tablicy. Mi dwója wystarczy całkowicie – krzyknęłam gestykulując rękami dookoła siebie – Czemu akurat to ja muszę być ta tępa z fizyki. Inni nauczyciele nie zwracają na debili uwagi. Tylko on musi się wyróżniać

-On chce abyś wyszła na ludzi – westchnął brunet. Codziennie rano zaczynał się ten sam temat i codziennie rano się kłóciliśmy – On jako jedyny interesował się tymi jak ty mówisz debilami. Chce Wam coś przekazać.

-Ale po co skoro ,mi się to nigdzie nie przyda. Teraz aby obliczyć prędkość wystarczy mieć dobry sprzęt do tego. Co mnie obchodzi jakie jest napięcie w gniazdku. Przecież sam wiesz, że to się nam nigdzie nie przyda – spojrzał na mnie zrezygnowany. I tak by mnie nie przekonał. Gdy podjechał autobus ,wsiedliśmy do niego, spotykając naszych znajomych. Dziś miałam historię ,biologię ,wf i fizykę ,a po fizyce relaks czyli trening. Gdyby nie treningi ,nie miałabym po co chodzić do tej głupiej szkoły. Rozbrzmiał dzwonek. Biegiem wpadliśmy do sali od historii zajmując swoje miejsca w ławkach. Lekcje mijały dosyć szybko. Chyba przeznaczenie chciało abym jak najszybciej zmierzyła się ze swoją piętą Achillesa. Meh ,co za porażka. W pracowni fizycznej zajmowałam zawsze ostatnią ławkę, mając nadzieje ,że ten Uchicha mnie nie zauważy. Sprawdzenie obecności ,omówienie dzisiejszego tematu. Geniusze dostali zestaw pytań ,a my czekaliśmy na rzeź owieczek. Na ławce postawiłam książkę, aby mnie zasłoniła i ułożyłam się wygodnie ,cicho rozmawiając z koleżanką. Zaczęło się. Śmiech niedorozwiniętych , oznaczało ,że ktoś tam próbował coś zrozumieć pod tablica. I tak każdy po kolei.  Byłam zmęczona. Nawet leżenie na ławce potrafi być męczące , a musiałam być zwarta i gotowa na trening. Już prawie zasypiałam ,aż nagle usłyszałam niski głos mojego nauczyciela
-No dobrze , to teraz następne zadanie zrobi nam panna Aiko – jęknęłam cicho . Ile ja bym dała ,aby mi się to tylko śniło – Zapraszam, całej lekcji nie mamy

-Zostało jeszcze jakieś piętnaście minut, więc rzeczywiście ma pan racje – wyjrzałam zza książki patrząc na biurko mojego profesora.  Lubiłam go denerwować. Przynajmniej odpłacałam się jakoś ,za to jak dbał o moją edukację.

-Aiko Nakano ,w tej chwili widzę Cię przy tablicy ,jak rozwiązujesz zadanie ze strony trzydziestej ósmej – w jego oliwkowych oczach było widać gniew. Niechętnie ruszyłam się z miejsca, powoli idąc w stronę tablicy. Gdy znalazłam się naprzeciwko niej ,zaczęłam czytać pod nosem treść zadania. Wzięłam do ręki kredę i na tablicy zaczęłam wypisywać dane. Byłam z siebie dumna ,że chociaż tyle umiałam. Dla mnie to wystarczało. Wzruszyłam ramionami. Oparłam się o ścianę ,oglądając swoje paznokcie. Uchicha spojrzał się na mnie zaskoczony ,a potem na tablicę. Stuknął o blat biurka ,poganiając mnie. Wzruszyłam ramionami

-Ale ja już skończyłam. Tyle umiem – usłyszałam śmiech kujona ,który zaczął mnie wyzywać. Zacisnęłam dłoń w pięść robiąc się cała czerwona – Poczekaj niech Cię dorwę na sali gimnastycznej. Chętnie przywalę Ci piłką ,ciekawe czy dalej będzie ci tak wesoło – jego mina natychmiast się zmieniła, chowając swój nos w książce. Wzrokiem powróciłam na mojego nauczyciela ,któremu autentycznie opadły ręce. Wstał ,podchodząc do mnie. Skrzyżował ręce na swojej klatce piersiowej.  Wyciągnęłam rękę z kredą w jego kierunku. Pokręcił tylko głową ,cicho wzdychając. Zadawał mi pytania typu : co dalej , podaj wzór i tym podobne. Nie wiedziałam nic. Do tablicy wziął Shikamaru, a ja zadowolona wróciłam na swoje miejsce. Zadał jeszcze trzy zadania i nas puścił . Znaczy prawie.

-Aiko ,Ty zostajesz. Musimy porozmawiać – wzruszyłam ramionami ,czekając aż reszta klasy wyjdzie. Mój nauczyciel zamknął drzwi ,a ja usiadłam na ławce, machając nogami. Stanął naprzeciwko mnie ,opierając się o krawędź biurka – Powiem wprost. Nie podoba mi się Twoje podejście do przedmiotu. Po takim czasie ,powinnaś już umieć przynajmniej podstawowe wzory i jak je wykorzystywać – wywróciłam oczami. Taką gadkę to ja od niego dostawałam co tydzień – Słucham co masz mi do powiedzenia?

-Hmm… - zamyśliłam się – Powiem wprost. Nie podoba mi się pańskie podejście do mnie. Niech się pan zajmie tymi geniuszami ,z nosami w książce. Nienawidzę tego przedmiotu ,nigdy go nie rozumiałam i rozumieć nie chce. Jest to bezsensowne.  Uczę się tych przedmiotów ,które przydadzą mi się w dalszych etapach mojego życia. Fizyka do nich nie należy ,proste i logiczne. Myślę ,że wyraziłam się jasno – uśmiechnęłam się zwycięsko – Mogę już iść ? Śpieszę się – wstałam ,przerzucając moją torbę sportową przez ramię. Ruszyłam w kierunku drzwi. Poczułam szarpnięcie za nadgarstek

-Ostrzegam Cię Aiko. Jeżeli dalej będziesz tak postępować ,wyciągnę  pewne wnioski ,które mogą być dla Ciebie bolesne – puścił moją rękę patrząc się na mnie

-Oczywiście sensei – wyszłam z sali lekcyjnej trzaskając drzwiami. Znowu wygrałam. Znaczy tak mi się wydawało. Na treningu szło mi świetnie. Całą złość jaką w sobie tylko miałam ,wyładowałam na piłce. Wróciłam do domu szczęśliwa. Ojczyma nie było. Zjadłam obiad, poszłam do pokoju ,wzięłam zimny prysznic i zasiadłam do nauki. Następnego dnia ,nie miałam lekcji. Wstałam po dwunastej ,trening miałam o godzinie szesnastej. Miałam czas. Mama była u lekarza ,ojczym w pracy ,żyć nie umierać. Spakowałam się na trening. Dziś postanowiłam pójść pieszo do szkoły. Po czterdziestu minutach byłam na miejscu. Przebrałam się i razem z dziewczynami weszłyśmy na salę. Ustawiłyśmy się w szeregu ,gdy nasza trenerka Kurenai weszła na salę gimnastyczną. Minę miała nietęgą. Coś musiało się stać. Rozejrzałam się po dziewczynach ,żadnej nic nie było
-Witam dziewczyny ,zanim zaczniemy trening musimy zrobić coś nie przyjemnego – Wyciągnęła w naszym kierunku pismo ,najwyraźniej od dyrektora. Spojrzała się na mnie zawiedziona –Aiko ,dokąd aż nie poprawisz się z fizyki ,masz zakaz uczęszczania na treningi – osłupiałam. Nagle poczułam jak krew zaczyna we mnie buzować. Zrobiłam się cała czerwona

-Co ?! Ale jak to !? Nie ma takiego prawa!

- Uspokój się. Pan Uchicha powiedział mi o braku twojego zaangażowana na lekcjach oraz braku postępu w nauce. Ja i dyrektor się zgadzamy. Trudno ,najwyżej przegramy półfinały mistrzostw Tokio. Kiedy wrócisz ,to zależy od Ciebie – spojrzała na mnie ze smutkiem w oczach – Wybacz mi ,ale musisz opuścić trening – jak poparzona wypadłam z sali i popędziłam do pracowni fizycznej, gdzie siedział ten palant. Nawet się nie przebierałam. Wpadłam ,nawet nie pukając. Rzuciłam rzeczy w kąt ,pięścią waląc o blat biurka

- Nie ma pan prawa ,zakazać mi treningów. Kim pan niby jest ,aby o mnie decydować –wrzeszczałam patrząc na niego z furią w oczach. Zdjął okulary z nosa i oparł się wygodnie o fotel ,patrząc na mnie.

- Ostrzegałem Cię Aiko, robię to dla Twojego dobra i… -przerwałam mu nachylając się nad nim

-Gówno prawda ,nie wie pan co jest dla mnie dobre a co złe – fuknęłam . Zmarszczył brwi patrząc na mnie z niedowierzaniem. Cicho westchnął ,zakładając okulary i patrząc na jakąś kartkę.

-Dyrektor kazał Ci przychodzić do mnie codziennie o szesnastej ,czyli tak jak masz treningi i będziemy się uczyć. Zaczynamy od zaraz – uśmiechnął się delikatnie w moją stronę. Nic mu to nie dało . Wyciągnął rękę z kartkami i długopisem w moją stronę – Siadaj zabieramy się do pracy

- Nie – uderzyłam jego rękę przez co wszystkie materiały wylądowały na podłodze – Wyraziłam się jasno, na temat fizyki. Choćby miało mnie to zniszczyć ,nie będę tańczyć tak jak pan mi zagra. Mam swój własny rytm – wstał i zaczął zbierać porozrzucane papiery i ponownie mi je podał. Uśmiechnęłam się pod nosem. Wzięłam notatki wyrzucając je w głąb klasy – Miłego sprzątania sensei – skierowałam się do wyjścia zbierając swoje rzeczy. Wyszłam trzaskając drzwiami. Gdy wróciłam do domu od razu zamknęłam się w pokoju. Płakałam. Zabrali mi wszystko ,co tak naprawdę kochałam. Z zewnątrz byłam pyskatą ,twardą skałą ,a w środku małą i bezbronną dziewczynką. Dni mijały strasznie wolno. Bez treningów było ciężko. Przestałam chodzić na lekcje fizyki, a już tym bardziej nie chodziłam na wyrównawcze. Nie interesowało mnie to. Od tamtego zdarzenia minął tydzień. Było po piętnastej z kawałkiem. Siedziałam w pokoju ,słuchając muzyki. Nagle do mojego pokoju wpadł mój ojczym trzymając jakiś papier w ręku.

-Co to jest ? – zapytał stojąc nade mną. Wzruszyłam ramionami

-Pewnie jakiś śmieć ,nie wiem. Nie interesuje się tym – wstałam. Chciałam go ominąć ,lecz złapał mnie za ramię. Obrócił przodem do siebie i z całej siły przywalił mi w twarz

-Ty gówniaro! To jest list ze szkoły, gdzie jest napisane ,że nie chodzisz na zajęcia wyrównawcze z fizyki – leżałam zasłaniając się rękami – Pożałujesz tego! Jesteś zakałą tej rodziny! – usłyszałam brzęk. Potem poczułam ostry ból na plecach. Zdzielił mnie pasem – Ruszaj się ,masz 3 minuty. Widzę Cię na dole i zawiozę Cię do szkoły – złapał mnie za ramię ,gwałtownie podnosząc – A spróbuj mi któregoś dnia, nie przyjść to pożałujesz! – wyszedł trzaskając drzwiami. Cała trzęsłam się ze strachu. Łzy leciały jak szalone. Z szafki wyjęłam zeszyt i piórnik i zeszłam na dół. W samochodzie nic się nie odzywałam. Dalej byłam przerażona. Wyszłam z samochodu i zostałam zaciągnięta do szkoły siłą. Do sali wszedł pierwszy mój ojczym ,a zaraz za nim ja. Pan Uchicha był mocno zdziwiony. Ciekawe czy tym ,że się pojawiłam , czy jestem cała zapłakana  - Przepraszam pana za poprzednie zachowanie tego zwyrodnialca. Jeżeli choć raz jej nie będzie ,proszę mnie natychmiast zawiadomić ,to ja się z nią później rozliczę – i wyszedł. Wyciągnęłam drżąca rękę po notatki. Mój nauczyciel był przerażony. Podał mi te same kartki ,którymi jeszcze kilka dni przedtem rzucałam po całej sali. Pociągnęłam nosem, szybko zabierając papiery i usiadłam w pierwszej ławce. Nie miałam zamiaru pokazywać mu jak bardzo jest mi źle, a tym bardziej nie chciałam jego pomocy. Zrobiłam jedno zadanie ,bo o dziwo pamiętałam  wzór na drogę. Na innych zadaniach poległam. Jedyne co potrafiłam zrobić ,to wypisać dane. Rozejrzałam się po sali. Wstałam ,bo w gablocie za mną ujrzałam  grubą książkę od fizyki. Zabrałam ją i wróciłam na swoje miejsce. Ta książka nic mi nie pomogła. Było w niej jeszcze bardziej pogmatwane niż na lekcjach. Zamknęłam książkę ,kładąc głowę na niej. Liczyłam na cud. Usłyszałam jak wstaje i bierze krzesło i siada naprzeciwko mnie. Podałam mu kartkę z rozwiązanym zadaniem. Uśmiechnął się pod nosem. Spojrzał na inne kartki. Ten sam stan zadań widział co każdą lekcję.

-Widzę ,że znasz wzór na drogę w ruchu jednostajnym. To także powinnaś zrobić  na ruch przyśpieszony i ruch opóźniony – wskazał palcem na zadania. Przeczytałam jeszcze raz uważnie ,po czym pokręciłam głową – Aiko ,przecież to są wiadomości z poprzedniej klasy – spojrzałam na niego jak na wariata

- Pan Iruka przegrał ze mną walkę i pewnie postawił mi pozytywną ocenę za piękne oczy albo za to ,że byłam na wszystkich lekcjach – wzruszyłam ramionami. W tamtym roku było fajnie. Mimo starań mojego poprzedniego nauczyciela, nie miał szans . Był za słaby ,albo miał za dobre serce. Jako osoba był naprawdę bardzo fajny. Może dlatego tylko naszej klasie zmienili pana od fizyki. Głupi dyrektor.

-Pewnie za oczy ,bo są naprawdę piękne – dziwnie to zabrzmiało z ust mojego nauczyciela. Cicho westchnął – Dobrze w takim razie przygotuję Ci na jutro materiały wyrównawcze ,które będziesz musiała zapamiętać ,bo inaczej dalej nie pójdziemy. Na dziś to koniec ,bo i tak nie mam co Ci tłumaczyć ,skoro tego nie zrozumiesz – zaczęłam układać papiery ,książkę odniosłam na miejsce. Spojrzał na mnie. Chciał odgarnąć włosy z mojego policzka ,które zasłaniały sińca i kilka zadrapań. Szarpnęłam się – Aiko ,jeżeli jest coś co mógłbym zrobić ,chętnie pomogę – zacisnęłam zęby. Co on pieprzył. Poczułam jak łzy cisną mi do oczy

- Pomóc?! Serio ?! – odgarnęłam włosy do tyłu ,ukazując mu policzek. Zamarł – To jest pańska cholerna pomoc. Tak mój ojczym ukarał mnie za zajęcia wyrównawcze u pana, a może to za mało? Mogę pokazać na plecach –warknęłam – Uświadomię pana. Pańska pomoc czasami zamienia się w koszmar. Gdyby nie ta cała sytuacja ,żyłabym normalnie i robiłabym to co kocham ,ale nie. Pan musiał zesłać na mnie kata w postaci mojego ojczyma i zabrać wszystko to co kocham – rozpłakałam się. Czułam się bezsilna ,a powrót do domu mnie przerażał. Złapał mnie ramiona – Mogę już iść ? Proszę? – zdziwił się ,że z moich ust wyszło takie słowo ,w jego kierunku. Puścił mnie. Stał i się na mnie patrzył. Szybko wyszłam sali. Wróciłam do domu. Mama była zakłopotana. Powiedziałam ,że nie jestem głodna i udałam się do pokoju. Po chwili przyszedł mój oprawca.

- Piśniesz słowo ,a pożałujesz. Tu masz na kosmetyki ,aby retuszować to co masz na policzku – na biurku rzucił garść pieniędzy i wyszedł. Rzuciłam się na łóżko ,cicho łkając. I tak dzień po dniu. Lekcje ,wyrównawcze i dom. Modliłam się o to ,aby moja mama była zawsze w domu. Wiem ,że przy niej nie może mi nic zrobić. Pewnego dnia ,mama wyszła na badania kontrolne. Siedziałam w pokoju ,rozwiązując zadania z matmy. Ojczym wpadł do pokoju – Posłuchaj mnie. Twoje utrzymanie jest bardzo drogie ,a ja nie chce aby moja ukochana ,zamartwiała się czymś takim. Powiem szczerze przez ciąże jestem niewyżyty, a więc dopóki Twoja mama nie urodzi ,teraz to Ciebie będę pieprzył – w jednej chwili zamarłam. Spojrzałam na niego jak spłoszona zwierzyna. Pociągnął mnie za włosy ,tak że wylądowałam kilka milimetrów od jego rozporka. Rozpiął swoje spodnie ,wpychając mi do ust swojego członka. Bałam się cholernie. Byłam dziewica i nie chciałam aby się tak skończyło. Słyszałam tylko jęki mojego ojczyma. Było mi nie dobrze ,co chwile krztusiłam się śliną i błagałam o jakiś ratunek. Zaczął szarpać za moją spódnicę. Zaczęłam krzyczeć i płakać. Nagle zaczął dzwonić telefon. Zostawił mnie na środku pokoju, wychodząc na korytarz i szukając swojego telefonu. Odebrał. To była mama. Jednak mój tata nade mną czuwał. Wrócił do pokoju ,rzucając we mnie plikiem banknotów ,szorstko oznajmując  - Jeszcze wrócimy do tego  - I wyszedł. Poczekałam aż odjedzie z parkingu przed domu . Zerwałam się z podłogi ,łapiąc za sportową torbę i pakując w nią najpotrzebniejsze rzeczy . W kasetce pod łóżkiem miałam resztę pieniędzy ,które mi dawał. Do zajęć wyrównawczych miałam jeszcze ponad godzinę. Szybko poprawiłam swoje ubrania oraz swój make-up i wybiegłam jak strzała z domu. Aby jak najdalej od tego miejsca. Biegłam w stronę szkoły ,czując jak łzy zamazują mi pole widzenia. Schowałam się przy szatniach ,w najciemniejszym zakamarku tej szkoły. Nie wiedziałam co robić. Usiadłam na podłodze, kuląc się. Płakałam jak małe dziecko. Nic mnie nie interesowało. Nawet nie wiedziałam kiedy przy mnie znalazł się pan Uchicha. Próbował coś do mnie mówić ,cokolwiek się dowiedzieć ,lecz nic nie docierało. Byłam załamana.  Było mi tak słabo i niedobrze. Brzydziłam się tym wszystkim. Krztusiłam się własnymi łzami. Poszedł zostawiając mnie. Nie było go z dziesięć minut. Przybiegł trzymając w ręku jakieś papiery ,teczkę i swoją marynarkę. Podniósł mnie na równe nogi, mocno trzymając w pasie. Pamiętam tylko jak doprowadził mnie do czarnego BMW. Potem film się urwał.  Obudziłam się na łóżku przykryta kołdrą. Pokój był granatowy ,ale rozjaśniony beżowymi dodatkami. Przestraszyłam się. Nie znałam tego miejsca ,a nic nie pamiętałam. Głowa mi cały czas pulsowała. Szybko zajrzałam pod kołdrę. Byłam ubrana.  Był wieczór. Przez uchylone drzwi, widziałam światło palące się w innym pomieszczeniu. Na fotelu leżał koc. Narzuciłam go na siebie i powoli ruszyłam w stronę światła. Wyszłam do dużego salonu. Na szklanym stole leżały jakieś papiery i laptop ,a w kuchni ,bo tam właśnie paliło się światło. Ujrzałam mojego senseia.  Coś tam próbował gotować ,ale chyba mu nie wychodziło. Cicho chrząknęłam ,a on szybko się odwrócił.

- Jak się czujesz? Wszystko w porządku ? Usiądź zrobię Ci coś do picia – wskazał głową na krzesło ,gdzie po chwili na nie usiadłam – Kawy ,herbaty ,a może wody ? – spojrzał na mnie

- Herbaty poproszę ,z cytryną najlepiej – cicho szepnęłam patrząc na swoje nogi. Po chwili stał przede mną kubek z ciepłym napojem. Dłońmi objęłam kubek ,grzejąc swoje ręce – Dziękuję. Może pan mi powiedzieć jak ja się tutaj znalazłam? Bo mało co pamiętam

- Opowiem Ci wszystko ,jak opowiesz mi co się stało ,że byłaś w takim stanie – spięłam się na myśl o wydarzeniach z przed kilku godzin. Znów zrobiło mi się nie dobrze. Oczy mnie zaczęły piec

-J-a.. nie chcę.. –szepnęłam. Mój nauczyciel usiadł obok mnie ,łapiąc mnie za podbródek.

-Aiko ,muszę wiedzieć,  powiedz co się stało – nie chciałam jego pomocy. Wiedziałam ,że i tak to ze mnie wydusi . Wstałam z krzesła kierując się w stronę wyjścia. Brunet poszedł za mną łapiąc mnie za ramię. Przypominając  sobie tamto piekło, zasłoniłam się rękami upadając na podłogę

- Proszę ,nie rób mi krzywdy – zaczęłam cicho się szlochać. Kucnął przy mnie mocno mnie przytulając. Głaskał mnie po plecach , próbując mnie uspokoić. Gdy poczułam ,że nic mi przy nim nie grozi, mocno wtuliłam się w tors mojego nauczyciela – Niech pan nie każe mi tego mówić. Ja chce o tym jak najszybciej zapomnieć – wyszeptałam

- Ale wtedy nikt Ci nie będzie mógł pomóc, a co by się stało jakby zrobił ci krzywdę – spojrzałam na niego uważnie – Wybacz ,że od razu osądzam sytuacje ,ale twierdze ,że Twój ojciec się nad Tobą znęca – oderwałam się od niego ,robiąc się cała czerwona

-To nie jest mój tata! – wrzasnęłam. Łzy płynęły mi po policzkach. W dłoń złapałam mój łańcuszek ,którego dostałam od mojego ukochanego ojca ,tuż przed śmiercią – Mój tata zmarł. Zostawił mnie samą. Moja mama długo nie płakała ,bo szybko znalazła sobie tego dupka i teraz spodziewają się dziecka – pociągnęłam nosem – Ale na dobrym pan jest tropie. Tylko na znęcaniu się nie skończyło.  Niech pan połączy sobie fakt ,że moja mama jest w ciąży ,a facet to tylko facet – spojrzałam mu prosto w oczy. Połączenie faktów zajęło mu chwilę. Złapał mnie za ramiona ,patrząc wprost w oczy

-Aiko czy on Cię… ?

- Nie, nie zdążył . Widać mój tata czuwał tam nade mną ,bo zadzwonił jego telefon. Jednak udało mu się wepchnąć mi do gardła swoje przyrodzenie. Nie wiem chyba zrobiłam mu przymusowego loda? Tak to się nazywa? Pytam się, bo jestem dziewicą – wzruszyłam ramionami. Mój nauczyciel był załamany

- Czyli dobrze zrobiłem – mruknął wstając razem ze mną

- Ale o co chodzi? Co pan zrobił – doskoczyłam do niego przestraszona. Uśmiechnął się pocieszająco ,targając mnie po włosach

- Wziąłem sobie tydzień przerwy ,tłumacząc ,że zabieram Cię na targi naukowe z fizyki ,które odbywają się Nagoi. Twoi opiekunowie też zostali powiadomieni – z jednej strony  dziękowałam mu ,a z drugiej strony te targi naukowe. Skrzywiłam się. Zaśmiał się cicho – Nie krzyw się tak ,nie będzie tak źle – podążył do kuchni

-Jasne – mruknęłam , idąc za nim. W kuchni nie pachniało zbyt dobrze . Oparłam się o kuchenny blat ,patrząc na załamane oblicze mojego nauczyciela. Olśniło mnie. Podeszłam do garnka i zdjęłam go z gazu ,bo zupa ewidentnie była już przypalona – To robimy tak. Mamy tydzień wolnego od szkoły. Ja żeby wrócić na treningi muszę zaliczyć test, tak ? – uśmiechnął się , krzyżując ręce na piersi – Więc pomóżmy sobie nawzajem – uniósł brew do góry ,uważnie mnie słuchając – Obiecuję ,że będę się przykładać ,a pan przygotuje mnie do testu ,który zaliczę jak wrócimy do szkoły ,a ja w zamian nauczę pana gotować. Przyda się panu to kiedy ,pan sobie sprowadzi do domu kobietę. Wnioskuję tak ,bo żadna mądra i zakochana kobieta nie pozwoliła przyprowadzić uczennicy do mieszkania – parsknął śmiechem –Zgoda? –wyciągnęłam prawą dłoń ,w jego kierunku . Uśmiechnął się ,ściskając mi dłoń

-Zgoda ,ale mam kilka warunków – teraz to ja spojrzałam na niego uważnie – Po za szkołą ,jestem Itachi , nie musisz zwracać się do mnie per pan – przytaknęłam. Podobał mi się ten przywilej – Po drugie nie musisz na mnie naskakiwać i pyskować. Ja też jestem człowiekiem. Możesz mi powiedzieć wszystko ,zgoda? – uśmiechnęłam się kiwając głową – Po za tym nie jestem najgorszym kucharzem – spojrzałam na niego zszokowana. Po szufladach zaczęłam szukać łyżki do zupy. Podałam mu. Bez żadnego gadania podszedł do garnka i spróbował zupy. Gdy przełknął zaczął kaszleć. Poklepałam go lekko po plecach i podałam swoją herbatę do popicia – Masz rację – zaczęłam się głośno śmiać. Poddał się – To co ja zamówię pizza ,a Ty może leć wziąć prysznic – Trzeba było mu przyznać ,że był mądry i bystry. Wskazał gdzie jest moja torba a później łazienka. Zamknęłam drzwi na kluczyk i wzięłam szybki prysznic. Gdy wycierałam się ręcznikiem rozglądałam się po pomieszczeniu. Facet miał styl i klasę ,ale także używał dużo produktów do pielęgnacji. Przebrałam się w krótkie spodenki i czarną bokserkę. Wyszłam z łazienki i zostawiłam torbę w przedpokoju. Mój nauczyciel zmywał naczynia. Coraz bardziej go lubiłam ,miał tyle zalet. Spojrzał na mnie ,a jego oczy delikatnie zabłysły. Po chwili pizza przyszła ,usiedliśmy na sofie w salonie ,a ja wybrałam jakąś komedie romantyczną. Uważnie się mu przyglądałam. Jak taki facet nie miał żadnej dziewczyny ?

- Itachi ? – zaczęłam niepewnie ,przeżuwając swój kawałek pizzy

- Słucham Cię Aiko – spojrzał na mnie, popijając cole z puszki

-Dlaczego nie masz żadnej dziewczyny ? Przecież jesteś taki przystojny , zadbany ? No dobra trochę za sztywno się ubierasz i za bardzo się wtrącasz ale jesteś naprawdę okey – uśmiechnął się ,patrząc na swoje stopy. Spojrzał na mnie , niewzruszony pytaniem o jego osobiste życie

- Po prostu nie znalazłem tej jedynej. Znaczy kiedyś myślałem ,że ją znalazłem ale mnie oszukała, bo jej zależało na kasie nie na mnie – spojrzałam na niego dziwnie

-Na kasie? Serio tyle jest kasy z posady nauczyciela? – parsknął śmiechem ,wygodnie opierając się o oparcie kanapy

- Czytasz gazety lub śledzisz giełdę ?

-Tak gazety z programem telewizyjnym ,z ćwiczeniami lub z przepisami. Jestem nastolatką ,która osiągnęła już pełnoletniość ,ale do takich rzeczy jeszcze nie dorosłam – wzruszyłam ramionami

-I tak jesteś o wiele mądrzejsza od swoich rówieśników

-Nie ,po prostu szybko dorosłam ,a śmierć taty sprowadziła mnie na ziemię – sięgnęłam po kolejny kawałek – A czemu pan … yy.. znaczy Itachi pytałeś się o giełdę?

- Bo mój ojciec i ogólnie rodzina ,góruje na giełdzie papierów wartościowych. Póki co mój brat i kuzyn  zajmują się tym z ojcem ,a ja wolałem prowadzić normalne spokojne życie

-Użerając się z dorastającymi  nastolatkami ? – uśmiechnęłam się szeroko, pokazując szereg swoich białych ząbków

- Fajnie jest. Nie narzekam. Chociaż mimo starań to i tak uczniowie są jakoś nieprzekonani do mojej osoby

- Bo sztywniacko się ubierasz? No kto z takim ciałem ,do jakiejś głupiej szkoły ubiera zawsze idealnie wyprasowany garnitur ,koszule i krawat? Dziewczyny szaleją za Tobą ,a jakbyś zakładał zwykłe dżinsy i fajną koszulkę to tutaj stała by kolejka – zaczął się głośno śmiać. Zmarszczyłam brwi. Przysunął się do mnie , ręką targając mi włosy. Dokończyliśmy pizze ,posprzątaliśmy i poszliśmy spać. Jutro o szóstej rano mieliśmy wyjeżdżać na ekscytującą podróż mego życia. Pff jasne. Na miejscu mieliśmy być po dziesiątej. Rano mój nauczyciel walczył ze mną jak szalony. Jestem śpiochem i nigdy jeszcze nie wstawałam o 5 rano. Ubrałam spodnie dżinsowe i luźną bluzę ,bo było mi cholernie zimno. Zabrałam swoją torbę. Nie byłam głodna ,bo w brzuchu nadal tkwiła wczorajsza pizza. Zapakowaliśmy się do samochodu. Zapięłam pasy ,wygodnie usadowiając się na przednim siedzeniu. Nawet nie wiem kiedy usnęłam. Obudził mnie ból brzucha. Byłam głodna. Leżałam na jakimś wielkim łóżku. Kurwa. Gdzie ja jestem? Przetarłam oczy i spojrzałam na zegarek. Trzynasta dwadzieścia osiem ,ja pierdole. Zerwałam się z łóżka wybiegając z pokoju – Itachi ? Jesteś tu ? – krzyczałam po całym pomieszczeniu. Odpowiedziała mi tylko cisza. Na stoliku leżała kartka „Jestem w pokoju 328, Itachi.” Szybko wybiegłam z pokoju. Jego pokój znajdował się piętro wyżej. Zaczęłam się dobijać do drzwi. Pukać ,walić pięściami. Po kilku minutach dobijania się otworzył mi zaspany nauczyciel, ubrany i czarne dresy i szary podkoszulek. Opadła mi szczęka. Jakby ktoś był jeszcze obok mnie ,mógłby pomóc mi zebrać ją z podłogi. Był lekko zszokowany moją obecnością – Przeszkadzam?

- Oh Aiko ,co tu robisz? – nie rozumiałam go. Patrzyłam na niego jak zaczarowana. Jeszcze ten strój. Taki inny. Nie pasujący do niego. Gdy nie uzyskał odpowiedzi ,wciągnął mnie do środka. Do końca nie wiem co mi odbiło ,ale gdy byłam tak blisko niego ,stanęłam na palcach i lekko musnęłam jego usta. Gorsze było to ,że nie odtrącił mnie ,a oddał pocałunek. Gdy tylko odzyskałam świadomość spojrzałam na niego przerażona. Jego wzrok był taki seksowny i pełny pożądania.
-Ja…a przepraszam –czym prędzej uciekłam z jego pokoju wracając do swojego. Zamknęłam drzwi na klucz. Nałożyłam słuchawki na uszy i schowałam się pod kołdrę. Dzień spędzony idealnie. Cały w łóżku. Jestem głupia. I nic na to nie poradzę. Po jaką cholerę ja go pocałowałam. Obudziło mnie głaskanie po moich włosach. Otworzyłam oczy ,po czym szybko je zamknęłam. Obok mnie siedział Itachi. Kurwa – Jak się tutaj dostałeś? Przecież zamknęłam drzwi na klucz – jęknęłam nie otwierając oczu

-Jako Twój opiekun mam zapasowy klucz

- Świetnie – burknęłam – No więc nic mi nie jest wiec może pan sobie iść

-Już mnie wyganiasz? Musimy omówić  plan na następne dni. Dzisiaj jest luźnie ,bo jutro odwołane są wykłady – cicho westchnął patrząc na mnie

-Hura! –wrzasnęłam ,zrywając się z łóżka – To dzisiaj pijemy !

-Nie

-Nie ? Ale dlaczego ? Czemu nie?

-Bo jestem Twoim nauczycielem i nie mogę Cię rozpijać – warknął cicho ,podchodząc do mnie

-Ale tutaj nie ma naszej szkoły. Jest tak daleko. A przecież tutaj jesteśmy znajomymi ,czyż nie Itachi?

-Zgoda ,ale ja rozlewam sake i decyduje ile wypijemy – wzruszyłam ramionami ,delikatnie się uśmiechając. Wyszedł bez słowa zostawiając mnie samą. Rozczesałam włosy, poprawiłam łóżku. Po kilkunastu minutach wrócił sensei ,z reklamówką w ręku. Wyjął z niej dwie butelki sake ,chipsy o różnych smakach ,słodycze ,żelki. Wszystkiego było do porzygania. Zaczęliśmy pić. Po kilku głębszych atmosfera stała się luźna ,miła. Itachi wydawał się taki wesoły i beztroski.

- Żałujesz czegoś w swoim życiu ? – spytałam nagle z zaskoczenia

-Wielu rzeczy –odparł patrząc w moje oczy

- To je napraw ,albo je zrób ,bo nie wiadomo kiedy nastanie kres Twojego życia. Trzeba korzystać z życia – uśmiechnęłam się szeroko ,przeżuwając żelka. Przyjrzał mi się uważnie. Ostrożnie się zbliżył ,kładąc dłoń na moim policzku. Była taka ciepła. Wzdłuż mojego kręgosłupa przeszły mnie dreszcze. Wtuliłam policzek w jego dłoń przymykając oczy. Gdy je po chwili otworzyłam ,zobaczyłam jego twarz tak blisko mojej. Dzieliły nas tylko milimetry. Poczułam jego ciepłe wargi. Oboje nie zamknęliśmy oczu. Ja z przerażenia ,a on tylko przypatrywał mi się. Gdy szok minął ,moje powieki opadły. Rozchyliłam wargi pod naporem jego ust. Mocno rękami objęłam jego szyję ,wchodząc na jego kolana. Jego ręka wsunęła się pod moją koszulkę. Z ust wymknęło mi się kilka zdradzieckich jęków. Gdy tylko oderwaliśmy się od siebie ,moje policzki pokrył rumieniec w kolorze purpury.

- Żałuje tego ,że jestem Twoim nauczycielem. Żałuje tego ,że nie mogę mieć Cię na co dzień i tego ,że jesteś taka młoda – językiem przejechał po mojej szyi

- Mam osiemnaście lat ,jestem dorosła – mruknęłam

-Ale nadal jesteś moją uczennicą – spojrzał na mnie wzrokiem pełnym pożądania. Złożyłam na jego ustach delikatny pocałunek

-Przez kilka miesięcy – wyszeptałam. Mocno mnie objął ,całując w czoło

-Ale to nie realne. Co by Twoi rodzice na to powiedzieli. Jesteś taka młoda ,po co Ci taki stary piernik jak ja – wyszeptał gładząc moje włosy ręką

- Bo tylko Ty byłeś wtedy kiedy kogoś potrzebowałam. Bo tylko Ty wyciągnąłeś pomocną dłoń w moją stronę. I wytrzymałeś wszystkie moje histerie i ataki – mocno wtuliłam się w jego tors ,wdychając zapach jego perfum

-Nie mogłem Cię zostawić. Po za tym nigdy tak trudnej uczennicy nie miałem ,więc to było dla mnie ciekawe wyzwanie. Nie wiem kiedy i skąd pojawiło się uczucie do Ciebie

-Pewnie z fizyki – ryknęłam śmiechem ,na co dostałam kuksańca w bok – Hej ! No taka prawda ,ta cholerna fizyka wszystkiemu winna – pokręcił głową cicho się śmiejąc. Po chwili spoważniał, uważnie przyglądając mi się

-To co teraz? Jak to będzie wyglądać? – wzruszyłam ramionami

-Dajmy czas sobie i uczuciu ,aby mogło rozkwitać ,a potem się zobaczy. Skupmy się na tym co jest teraz. Jutro to wielka niewiadoma ,ale zapowiada się bardzo interesująca – uśmiechnęłam się. Itachi nie wrócił tamtej nocy do swojego pokoju hotelowego ani żadnej innej. Spał razem mnie ,co noc mocno mnie obejmując. Targi naukowe nie okazały się być takie złe. Itachi opowiadał o swojej pasji ,o fizyce. Nagle ten ścisły przedmiot nie był taki zły. Oboje baliśmy się okazywać naszą miłość ,wśród innych ludzi. Natomiast w hotelu nie było chwili abyśmy się nie całowali. O dalszych rzeczach nie było mowy. Ja poprosiłam abyśmy poczekali ,a on nie nalegał. Był taki kochany. Gdy wróciliśmy do Tokio, z jednej strony cieszyłam się ,bo mogłam zobaczyć moje koleżanki. Tą drugą złą stroną była rozmowa z rodzicami. Miałam pieniądze. Postanowiłam ,że powiem mamie ,że chce żyć samodzielnie przed studiami ,spróbować. Mimo kochała tego dupka ,to ja nie chciałam ranić jej serca. Dziwne ,bo oboje przyjęli to pozytywnie jakby chcieli się mnie pozbyć. Obiecali ,że będą płacić czynsz i dawać kasę na wyżywienie. Więcej nie chciałam. Następnego dnia pojechaliśmy oglądać kawalerki, bo większego mieszkania nie chciałam. Znalazłam śliczną kawalerkę ,dobrze urządzoną ,nowoczesną i blisko uczelni. Tego samego dnia ,podpisałam umowę i dostałam klucze. W niedzielę zaczęłam się wprowadzać. Wieczorem skończyłam układać wszystko na miejsce i padłam zmęczona. Rano w poniedziałek wstałam ,szybko się umyłam i poszłam na lekcje. We wtorek przed zajęciami miałam wielkie zaliczenie fizyki. Nie chciałam dzisiaj widzieć mojego nauczyciela. To byłby wielki stres dla mnie i dla niego. Lekcje minęły dosyć szybko. Musiałam pójść do marketu, bo potrzebowałam kilka składników. Miało być kilka a skończyło się na całym wózku. Brakowało mi wiórek kokosowych do sernika. Gdy je znalazłam były na najwyższej półce jakiej tylko mogła być. Chamstwo. Nagle poczułam czyjąś rękę na swoim biodrze ,a drugą zauważyłam jak sięga po wiórki. Odwróciłam się i ujrzałam Itachiego.

-Hej ,nie strasz mnie –delikatnie się uśmiechnęłam

-Wybacz, nie miałem takiego zamiaru – uśmiechnął się ,całując mnie w policzek. Szybko się odsunęłam ,delikatnie się rumieniąc – Dlaczego od naszego przyjazdu nie kontaktowałaś się ze mną?

- Przepraszam ,dużo przez ten weekend się wydarzyło. A dzisiaj w szkole nie chciałam Ciebie ani mnie denerwować przed jutrem – delikatnie się uśmiechnęłam. Spojrzałam na jego koszyk gdzie były gotowe produkty do odgrzania. Cicho westchnęłam ,kręcąc tylko głową  - No tak miałam Cię nauczyć gotować. Masz ochotę na sernik?

-A co na to Twoi rodzice? Nie mogę pójść do Ciebie, nawet pod przykrywką korepetycji

-Tyle ,że ja nie mieszkam już z rodzicami – spojrzał na mnie zaskoczony – Mieszkam sama w kawalerce. Powiedziałam ,że chce dorosnąć i przygotować do życia studenckiego – wzruszyłam ramionami – To jak ? Wpadniesz?

- Z miłą chęcią – uśmiechnął się i razem skierowaliśmy się do kasy. Gdyby nie Itachi ,to nie wiem jakbym się zabrała do domu. Bardzo podobała mu się moja kawalerka. Gdy tylko rozpakowaliśmy zakupy ,rzucił się na mnie żarliwie mnie całując – Czekałem na to. Tak bardzo tęskniłem – rozpięłam jego marynarkę ,po czym szybko ją zdjęłam. Jego ręce drżały . Delikatnie je złapałam i położyłam na swoich pośladkach.

-Nie bój się ,nie jestem ze szkła – delikatnie ustami musnęłam jego szyję

- Boję się. O Ciebie zawsze – jęknął cicho – Aiko kocham Cię – zatkało mnie. Moje ciało było całe spięte ,a w gardle stanęła mi gula. Kiedy zrozumiał to co powiedział ,spojrzał na mnie zszokowany ,łapiąc mnie za ramiona – Ja..a przepraszam Cię –pokręciłam przecząco głową

-Ja Ciebie też Itachi ,ja Ciebie też – uśmiechnęłam się patrząc mu w oczy. Na jego twarzy malowała się radość. Podniósł mnie z podłogi ,kręcąc się dookoła własnej osi razem ze mną – Stresuję się przed jutrzejszym dniem ,a Ty?

- Wszystko będzie dobrze ,jesteś bardzo zdolną dziewczyną

-Nie takie było pytanie –warknęłam

- Oczywiście ,że tak. Ale wierze w Ciebie. Zawsze to robiłem – mocno pocałował moje czoło

-Ciekawa jestem co Iruka sensei wymyśli na ten test – podrapałam się po potylicy

-Nie będzie niczego z czym byś sobie nie poradziła – pogłaskał mnie po głowie – Pamiętaj ,że zawsze będę obok Ciebie

Po rozmowie zaczęliśmy robić sernik. Itachi bardzo chętnie mi pomagał. Do sernika wypiliśmy herbatę . Chciałam aby został ,ale powiedział ,że nie chce abym się stresowała. Po jego wyjściu długo nie mogłam zasnąć. Wstałam rano ,ubrałam się na galowo ,a do torebki spakowałam rzeczy na trening. Całe lekcje byłam zestresowana. Kiedy nadszedł czas testu, weszłam do Sali ,która była pusta. Przy biurku siedział dyrektor ,Itachi i Iruka. Mój nauczyciel posłał mi delikatny uśmiech. Wyciągnęłam z torebki ołówek i kalkulator. Poprawiłam bluzkę ,po czym odwróciłam kartkę z zadaniami. Przegryzłam dolną wargę. Odetchnęłam głęboko, po czym zabrałam się za rozwiązywanie zadań. Do końca czasu zostało dziesięć minut i ostanie dwa zadania. Przy ostatnim zadaniu miałam najwięcej problemów. Co chwilę zerkałam na zegar, nerwowo stukając stopą o podłogę. Na chwilę spojrzałam na Itachiego. Puścił mi oczko ,dyskretnie się uśmiechając. Olśniło mnie. W ostatnich sekundach dokończyłam zadanie. Najgorsze przyszło dopiero teraz. Czekanie na wyniki ,było czymś potwornym. Mima mojego nauczyciela nie wyrażała nic dobrego. Byłam cała spocona. Nagle dyrektor wstał ,szeroko się uśmiechając. Uścisnął mi dłoń podając sprawdzony test. Nie wierze! Czwórka z plusem. Moja radość była nie pohamowana. Mocno uścisnęłam dłoń Iruki i Itachiego i wybiegłam z Sali kierując się prosto na trening. Dziewczyny przyjęły mnie bardzo ciepło. Tak bardzo za tym tęskniłam. Potem poszłyśmy z dziewczynami na grilla. Następnego dnia po zajęciach miałam znowu trening i zaprosiłam dziewczyny do swojej kawalerki. I tak zleciał tydzień. Dopiero w niedziele przypomniałam sobie ,że zapomniałam o Itachim. Wiedziałam ,że w poniedziałek ma od samego rana lekcje ,a on zawsze przyjeżdża wcześniej. O siódmej dwadzieścia dziewięć stałam przed drzwiami od sali fizycznej. Zapukałam delikatnie. Nie usłyszałam żadnej odpowiedzi ,więc weszłam. Sala była pusta. Usłyszałam ,że ktoś się krząta w kanciapie ,za tablicą. Podeszłam najciszej jak tylko mogłam i ujrzałam go. Stał oparty o parapet rozglądając się po dziedzińcu szkolnym ,jakby kogoś szukając. Zapukałam mocno w framugę. Odwrócił się gwałtownie patrząc na mnie

-Dzień dobry sensei – delikatnie się uśmiechnęłam przekraczając próg

-Witaj Aiko ,co Cię tu sprowadza? – powiedział lekko obojętnym tonem. Zasłużyłam sobie na to. Podeszłam bliżej ,wyciągając z torby blaszkę z ciastem

-Tak bardzo byłam pochłonięta powrotem do mojej drużyny i do treningów, że zapomniałam panu podziękować. Upiekłam dla pana kopiec kreta ,z czekoladą i bananami. Wiem ,że to nie odda tego ile pan włożył wysiłku nauczając mnie ale myślę ,że się panu spodoba –  wziął ode mnie podarunek i postawił go na szafce. Nastała niezręczna cisza. Z jego twarzy nie mogłam nic wyczytać – To ja już nie będę przeszkadzać, do zobaczenia na lekcji – odwróciłam się na pięcie lecz poczułam uścisk na nadgarstku

-Dlaczego nie dawałaś znaku życia przez ten czas? – był zły. Cholernie zły – Martwiłem się, siedziałem jak głupi przy telefonie ,w domu aby Cię usłyszeć lub ujrzeć. A Ty mnie po prostu olałaś. Po tym wszystkim co się stało!


-To nie tak Itachi ! – krzyknęłam, przysuwając się bliżej niego – Nie olałam Cię. Ja po prostu tak byłam szczęśliwa ,że wróciłam do siatkówki ,że zapomniałam o bożym świecie ,czyli o Tobie. Przepraszam – cicho jęknęłam patrząc się wprost w jego rozwścieczone tęczówki. A on mnie puścił i wyminął. Usłyszałam brzęk zamykania drzwi na klucz. Przestraszyłam się. Wrócił do mnie. Pchnął mnie na ścianę ,opierając swoje ręce po obu stronach mojej głowy, żarliwie mnie całując. Całowaliśmy się bez opamiętania aż do dzwonka na lekcje. Dni mijały bardzo szybko. Itachi był cały czas przy mnie ,mocno mnie we wszystkim spierając. Był nawet na moich meczach. Cieszyłam się ,że mam kogoś takiego. Co jakiś czas chodziliśmy na romantyczne kolacje ,spacery ,wycieczki. Pewnego razu spytał mnie o to ,czy chciałabym być jego dziewczyną i czy chce być z nim w związku. Zgodziłam się bez namysłu. Postanowiliśmy ukrywać nasz związek aż do końca roku szkolnego. W wakacje ,urodziła moja mama zdrowego chłopczyka. Ojciec kilka razy próbował się do mnie dobierać ,ale nigdy mu się to nie udawało ,bo zawsze był przy mnie mój chłopak. Dostałam się na uniwersytet w Nagoi. Itachi przeniósł się tam razem ze mną. Zatrudnił się w gimnazjum. Byliśmy nierozłączni. A ja każdego dnia dziękowałam temu komuś ,kto wymyślił fizykę.



Witajcie kochani!
Dawno mnie tutaj nie było. Za dużo mam jednak obowiązków. Przychodzę z moim pierwszym shotem dla Was !
Mam nadzieję ,że Wam się spodoba!

7 komentarzy:

  1. Fajny pomysł. Weny życzę łanio :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Aww tyle uczuć tu *-* Baaardzo mi się podoba, czekam na więcej takich shotow ^^ życzę dużo weny i jak najwięcej czasu na pisanie, pozdrawiam :D
    Nanatsune

    OdpowiedzUsuń
  3. Popłakałam się, naprawdę. Trochę akcja zbyt szybka, brakuje tego uporu Itachiego no bo w końcu to jego uczennica! Tak po za tym to spoko ;) Może jakaś kontynuacja ;)?

    No i oczywiście prześliczny szablon ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oh dziękuje ! :)
      No niestety tak musiałam zrobić,bo długość tego one shota przekraczała by normę ,ale się pomyśli nad kontynuacją :)
      Dziękuje :)

      Usuń
  4. Wow, fantastyczne, dosłownie to pochłonęłam! :D
    Zapraszam do mnie, może wspólna obserwacja? :)

    veronicalucy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń