poniedziałek, 28 grudnia 2015

Rozdział 1.

Budzik. Godzina 7.25. Zerknęłam na zegarek przekręcając się na drugi bok, zakrywając głowę poduszką. Gdy zamknęłam oczy szybko uświadomiłam sobie jak bardzo jestem spóźniona
-Cholera jasna –zerwałam się jak poparzona ogniem ,szukając na podłodze w miarę czystych i wyprasowanych ubrań. Spojrzałam na siebie w lusterku stojącym naprzeciwko okna –Super ,po prostu świetnie – jęknęłam widząc wielkie worki pod oczami i potargane włosy. Do autobusu miałam 5 minut. Złapałam za torbę ,do której włożyłam jakiś zeszyt ,kosmetyki i szczotkę. Zarzuciłam na ramiona żakiet ,ponieważ pogoda za oknem była w miarę słoneczna.  Wybiegłam z mieszkania ,zamykając je na klucz ,mało się nie zabijając na schodach. Cała zdyszana i lekko spocona wbiegłam do autobusu. Usiadłam na wolnym siedzeniu ,olewając dziwne spojrzenia starych babek w moherowych beretach.  Miałam 15 minut na zrobienie makijażu i uczesania się. Dobrze, że Yumi pokazała mi to i owo, bo ja o tym nie miałam zielonego pojęcia. Dostałam też od niej masę kosmetyków, których ona nie używała. Zakryłam worki i sińce pod oczami oraz kilka niedoskonałości ,wytuszowałam rzęsy, delikatnie podkreśliłam policzki różem i pomalowałam na delikatny róż moje pełne usta. W końcu wyglądałam jak człowiek. Włosy rozczesałam i związałam w kucyk, by ukryć  brokat z wczorajszego występu. Byłam zbyt zmęczona, żeby umyć głowę. Po ciężkim występie marzę tylko o śnie, którego tak bardzo teraz mi brakowało. Nie byłam przyzwyczajona do nocnego życia, ponieważ w bidulcu zawsze wcześnie chodziłam spać, więc moje dzienne zapotrzebowanie wynosiło około 10 godzin. Śmiesznie, dziś spałam 2,5 godziny, a funkcjonuję. Wysiadłam z autobusu, po czym stanęłam przed główną bramą mojego nowego uniwersytetu. Przekroczyłam próg ,po czym rozejrzałam się dookoła. Ludzi od cholery, różnej maści, różnego statusu społecznego. Odetchnęłam głęboko, po czym kierowałam się w stronę głównego budynku. Poczułam na sobie krzywe spojrzenie, które świdrowało mnie wzrokiem z dołu do góry i na odwrót. Odwróciłam się na pięcie spoglądając na posiadaczkę owego spojrzenia. Wysoka, zadbana, w drogich ciuchach, różo włosa hiena. Uśmiechnęłam się do niej szyderczo, po czym ruszyłam w kierunku sali. Przy okazji znalazłam swoją szafkę. Zajęcia mijały dosyć szybko może dlatego, że były to organizacyjne zajęcia. Powiedzieli nam co potrzeba zakupić na zajęcia i na czym one polegają oraz tego czego się tu nauczymy. Zmordowana poszłam na szkolną stołówkę zakupując sobie zupę ramen, a do tego sok jabłkowy po czym udałam się na dziedziniec. Na dworze była piękna słoneczna pogoda, lecz nie było gorąco, ponieważ powiewał lekki wiaterek. Usiadłam przy pustym stoliku, zamiast zjeść gorącą zupę, ułożyłam się wygodnie na nim po czym zasnęłam. Nie zdążyłam dobrze zasnąć, a już ktoś mnie budzi szturchając mnie za ramię. Podniosłam się ,po czym delikatnie przetarłam oczy ,pamiętając jeszcze o tym, że mam makijaż. Zadarłam głowę do góry, bo owy człowiek od szturchania był dosyć wysoki.

-Cześć! Nie śpij, bo cię okradną –jakbyśmy znali się od lat poklepał mnie i dosiadł się do mojego stolika ,naprzeciwko mnie. Spojrzałam na niego. Uśmiechnięty od ucha do ucha ,duże niebieskie oczy, opalone ciało i śmieszne rysy na policzkach. Uśmiechnął się do mnie tak bardzo szeroko i tak ciepło, że poczułam jak się mocno rumienię. Zszokowało mnie to trochę, bo miałam doświadczenie z facetami, szczególnie przy uwodzeniu lub kręceniu tyłeczkiem przed ich twarzami.

-Hej –odpowiedziałam trochę cicho i nieśmiało po czym zaczęłam jeść swoją lekko ciepłą zupę

-Naruto jestem, miło jest mi Cię poznać – kątem oka spojrzałam na niego, a ten wyciągnął w moją stronę swoją wielką dłoń. Podniosłam wzrok na niego delikatnie się uśmiechając

-Mi również jest miło. Aiko jestem – uścisnęłam mu lekko dłoń po czym wróciłam do poprzedniego zajęcia

-Pierwszy rok jesteś? Jaki kierunek? Wyglądasz na starszą niż na studentkę pierwszego roku – zmarszczyłam brwi. Był trochę napalony ,strasznie szybko mówił, jakby świat się miał zaraz skończyć – A co studiujesz? Nie bój się nie gryzę – i znów ten cholerny uśmiech. Zrobiło mi się dziwnie duszno.

-A ty co z policji, że tak dużo zadajesz pytań, a może różowa pantera kazała Ci wybadać świeże mięso na uczelni – No tak ,wiedziałam. Jeżeli ktoś wchodził na mój teren za szybko, zaczynałam się bronić. Zrobiło mi się trochę głupio. Chłopak, który do mnie jako pierwszy zagadał dostał po nosie od „nowej” i o praktycznie za nic. Myślałam, że wstanie i odejdzie gdzieś daleko, lecz on został i pochylił się w moją stronę cicho się śmiejąc

-A więc nasza Sakura zalazła ci za skórę? Spokojnie akurat z nią i z jej durną paczką nie trzymam, mimo że kilka lat się niej kochałem i to na zabój.

-Oh, a więc szukasz pocieszenia w ramionach nowej dziewczyny, której akurat ona nie lubi ?  Nie chodzisz zbyt po cienkim lodzie? – Tym razem to ja się czułam jak detektyw w jakiejś telenoweli. Zaintrygował mnie ,dlatego postanowiłam nieco z nim porozmawiać

-Dobra zróbmy tak, że Ty powiesz mi co nieco o sobie ,a potem ja odpowiem Ci na pytania, które mi wcześniej zadałeś, zgoda? – spojrzał się na mnie jak na wariatkę ,po czym upił łyk swojej kawy i wziął głęboki wdech

-Zgoda. Więc jak wiesz mam na imię Naruto, mam 21 lat i jestem na 2 roku archeologii – chciałam o coś zapytać lecz nie dał mi dojść do słowa – raz nie zdałem ,dlatego jestem na drugim roku, jeżeli o to chciałaś zapytać. Jestem również sportowcem, trenuje taekwondo od 11 lat i jestem obecnym mistrzem świata – skończył mówić ,po czym głęboko odetchnął jakby jego życiorys na tej uczelni był wielką tajemnicą. Wzruszyłam ramionami, kończąc jeść zupę. Wytarłam twarz serwetką dołączoną do zestawu obiadowego. Spojrzałam w te lazurowe oczy i westchnęłam.

-Dobra teraz ja. A więc jestem Aiko, również mam 21 lat i jestem na pierwszym roku architektury wnętrz. Dlaczego na pierwszym roku ? Ponieważ to płatny kierunek ,a jako dziecko bez rodziców nie miałam pieniędzy więc musiałam zarobić na nie. Nie trenuje nic, nie mam żadnych ukrytych talentów ani nie jestem żadną mistrzynią świata. O to cała moja historia. Nic nadzwyczajnego. Chociaż widzę, że ty nadajesz się na jasnowidza lub wróżkę. – upiłam łyk soku, ponieważ moja wypowiedź była dość wyczerpująca. Ten się tylko na mnie patrzył, jak w obrazek.

-Dobra w takim razie zgłaszam się na ochotnika. Chętnie nauczę Cię kilku ciosów abyś mogła się obronić gdy nie będzie mnie obok – wstał biorąc swoją i moją tackę ,wyrzucając jednorazowe talerze do śmietnika ,a tacki odstawił na stolik obok i podszedł do mnie – To co teraz masz i o której dzisiaj kończysz?

-Eeeee? – moja wypowiedź mnie powaliła. Szybko ocknęłam się i wyciągnęłam plan z tylnej kieszeni moich spodni – Teraz mam dekoracja wnętrz w Sali T3. Gdzie to do cholery jest ?! A kończę planowo o 15.15 chociaż dzisiaj są strasznie krótkie zajęcia więc tak naprawdę nie wiem co i jak – zaczęłam się rozglądać dookoła własnej osi szukając mojej sali. Poczułam jak jedo ciepła dłoń łapie mnie pod rękę i ciągnie w stronę starego budynku.

-Masz szczęście, że masz mnie bo byś się zgubiła. Sala T3 jak i inne salę z literami T ,S i K są w tym starym budynku. Dlaczego ? Ponieważ waszym zadaniem jest odnowa tego budynku w ramach praktyk na pierwszym i drugim semestrze. Ja kończę o 14 więc chętnie poczekam na Ciebie – zatrzymałam się patrząc na niego lub na jego rękę. Nie mogłam patrzeć wprost w jego oczy, ponieważ były tak głębokie jak ocean

-Niby skąd tyle wiesz? A no tak popularny sportowiec, pewnie miał mnóstwo dziewczyn nawet i te z mojego kierunku, zgadłam? Po za tym nie prosiłam Cię abyś na mnie czekał, czy się mną niańczył. Dam sobie świetnie sama radę – wyrwałam rękę z jego uścisku i spojrzałam jeszcze raz na plan. On się tylko uśmiechnął i odwrócił mój plan ,który trzymałam do góry nogami.

-Chyba jednak tego potrzebujesz. Mylisz się, nie spotkałem jeszcze swojej miłości. Nie lubię obracać w panienkach. Jestem bardzo ciekawski i chętnie przechadzam się po uczelni aby coś fajnego odkryć, stąd też mój kierunek studiów. W takim razie do później Aiko – pomachał mi po czym poszedł w stronę głównego budynku. Westchnęłam cicho po czym weszłam do sali. Usiadłam sama w środkowej ławce. Zapisałam jak zawsze na końcu zeszytu co będzie mi na juto potrzebne. Pani Tsunade zaczęła czytać regulamin zaliczenia semestru, pracowni i innych pierdół. Ja zamiast tego grzecznie słuchać, zapatrzyłam się w okno rozmyślając o lazurowych oczach i ich właścicielu. Zajęcia mijały dosyć szybko i zamiast skończyć o 15.15 to wyszłam z uczelni pół godziny wcześniej. Wyszłam z terytorium uczelni, kierując się w stronę miasta. Znalazłam w pobliżu mapkę miasta, a raczej okolicy wokół uczelni. Westchnęłam mając nadzieję, że znajdę jakąś wskazówkę gdzie znajdę sklep z artykułami do rysunku. Na barku poczułam czyjąś dłoń, więc ze strachu lekko podskoczyłam szybko się odwracając i odtrącając rękę. Ta dłoń należała do Naruto, który stał lekko zszokowany tym jaką siłą w ręce posiadam.

-Nie strasz mnie tak rozumiesz! – wydarłam się na niego, lekko zszokowana zaistniałym zdarzeniem po czym lekko go pchnęłam. On natychmiast mnie złapał za nadgarstki, przyciągając mnie do siebie
-Spokojnie, przepraszam. Nie chciałem Cię wystraszyć. Przecież mówiłem Ci, że poczekam na Ciebie. Swoją drogą to silna jesteś – uśmiechnął się do mnie szeroko, po czym puścił moje nadgarstki spoglądając mi przez ramię – Czego szukasz?

Westchnęłam cicho. Chyba rzeczywiście byłam na niego skazana
-Muszę kupić rzeczy na jutrzejsze zajęcia i muszę zrobić to teraz ,bo później nie mam czasu, a mam tylko 3 godziny – oparłam się o barierkę patrząc się na czubki swoich trampek. Spojrzałam na niego, jak zwykle z tym swoim szerokim uśmiechu. Złapał mnie za rękę i pociągnął w kierunku parku – Hej! Ale przecież centrum jest w drugą stronę – lekko truchtałam, patrząc na jego plecy. Skubany szybko chodził.

-To jest droga na skróty. Po za tym bardzo piękna. Mamy zbyt mało czasu aby stać w korku, więc idziemy pieszo. Chciałbym Ci sporo pokazać dzisiaj, a jak się zmęczysz to możemy pójść na zimną lemoniadę – tego było za wiele. Kim on był żeby decydować o tym co ja będę robić. To nie był mój chłopak, a tym bardziej przyjaciel. Nie miałam na to czasu. Musiałam trzymać moją tajemnice dopóki nie skończyłam studiów. Stanęłam jak wryta w ziemie patrząc na niego. Odwrócił się ,patrząc na mnie

-Kim ty go cholery jesteś ,żeby decydować za mnie ? Posiadam własne zdanie, własny rozum. Jestem dużą silną dziewczyną. Jakoś radziłam sobie sama przez tyle lat i dam sobie rade teraz. Nie prosiłam Cię abyś mi coś pokazywał ,czy prowadził jak małe dziecko – szybko go wyminęłam idąc przez park. Nie wiedziałam dokąd idę, ale chciałam być daleko od niego. Działał mi na nerwy i to dosyć skutecznie. Zauważyłam panią z małym dzieckiem .Coś mnie ukuło w sercu na ten widok ,może dlatego, że nigdy nie doświadczyłam prawdziwej miłości.

-Przepraszam, nie wie pani może gdzie znajdę sklep z artykułami do rysunku ? – zapytałam podchodząc do osoby pilnującej dziecko – miałam wielką nadzieje, na to że ta owa kobieta będzie znać drogę do sklepu

-Przepraszam Cię ,ale niestety nie mogę Ci pomóc ,bo nie mam zielonego pojęcia – spojrzałam na nią lekko podłamana.

-Ja wiem – zza moich pleców wyłonił się Naruto ,mój zbawiciel ,który zawsze pojawia się w najmniej potrzebnym momencie

-O widzi pani ,akurat się świetnie złożyło ,że ten młodzieniec wie gdzie to jest. Miłego dnia życzę
-Dziękuję ślicznie, do widzenia – westchnęłam, po czym ruszyłam prosto, słysząc jak idzie cały czas za mną. Zatrzymała się i odwróciłam się w jego kierunku – Czego chcesz?

-Pokazać Ci drogę nic więcej. Obiecuję, nie będę się wtrącał ani decydował za Ciebie. Proszę pozwól mi tylko towarzyszyć twojej osobie, proszę – i znowu ten wzrok, przez który moje kolana stawały się miękkie.

-Zgoda, niech ci będzie. Prowadź –ruszyłam przed siebie lecz zaraz się zatrzymałam i ponownie odwróciłam do niego – Ale mam warunki. Żadnego łapania pod rękę ,za rękę ,decydowania za mnie i innych rzeczy, rozumiesz mnie? – złapałam go za koszulę, stając na palcach i patrząc mu w te magiczne oczy. Zamiast się zdenerwować, wyrywać on po prostu objął mnie w pasie i oparł swoje czoło o moje. Pewnie bolał go kark, bo musiał się schylić pomimo tego, że stałam na palcach.

-Rozumiem, ale nie odpychaj wszystkich, którzy chcą Ci pomóc lub być po prostu mili. Ja też w życiu nie miałem lekko, ale staram się żyć dalej. Ty też możesz –zapewne kark zaczął mu porządnie dokuczać, bo podniósł mnie do góry na swoją wysokość. A ja z jednej strony czułam się dziwnie, a z drugiej czułam to niesamowite ciepło i uczucie bycia kochanym

- Dlaczego to robisz? Czemu akurat ja? Czy możesz mnie postawić na ziemi, bo tak trochę dziwnie się czuję wisząc w powietrzu? – tyle pytań, żadnej odpowiedzi. Tylko ten cholerny uśmiech. Zgodnie z moją prośbą postawił mnie na ziemi.

-Tutaj musimy skręcić w prawo ,a potem cały czas prosto – dodał patrząc na mnie. Schował ręce do kieszeni i ruszył w kierunku sklepu. Droga minęła strasznie w dziwnym nastroju. Żadne z nas nic nie mówiło, tylko zerkaliśmy na siebie nawzajem ,a czas strasznie się dłużył. Gdy dotarliśmy na miejsce, zatrzymał się przed sklepem, siadając na ogrodzeniu. –Zaczekać na Ciebie ?

-Możesz ze mną wejść, pewnie też tu coś kupowałeś, skoro wiesz gdzie ten sklep jest, a ja jestem w tym kompletnie zielona – tym razem to ja chyba pierwszy raz dzisiejszego dnia uśmiechnęłam się szeroko. On odwzajemnił ten gest otwierając mi drzwi. Oczywiście moje wnioski były prawdziwe, chłopak znał się na rzecz. Po godzinnych zakupach wyszliśmy cali obładowani aż po same uszy. Dziękowałam mu za to, że był taki uparty bo sama bym sobie nie dała rady. Zmęczeni siedzieliśmy w autobusie, który stał w korku. Po 40 minutach staliśmy pod moim wieżowcem. Oczywiście winda nie działała. Ja załamana, a ten szczęśliwy, że będzie mógł zrobić sobie trening. Niepoprawny był z niego optymista. Myślałam, że spalę się ze wstydu kiedy weszliśmy do mieszkania, które wyglądało jakby przeszło po nim tornado.

-Przepraszam Cię za ten bałagan ale dzisiaj zaspałam i naprawdę nie miałam czasu posprzątać.

-Spokojnie, znam do z doświadczenia. Sam jestem bałaganiarzem – uśmiechnął się chyba po raz setny dzisiejszego dnia wycofując się z mojego mieszkania – To co ja będę się zbierał – wyszedł na klatkę schodową, a ja oparłam się o framugę drzwi.

-Dziękuję Ci za pomoc i ogólnie za dzisiejszy dzień ,oraz przepraszam za to, że czasami byłam bardzo nie miła. Widzimy się jutro na uczelni tak ? –delikatnie się uśmiechnęłam

-Niestety nie ,jutro mam wolne na uczelni, a przy okazji jadę na turniej. Więc zobaczymy się za dwa dni –uśmiechnął się smutno – Powodzenia na uczelni i nie zgub mi się – Pomachał mi na do widzenia i jak się pojawił tak szybko zniknął. Zamknęłam drzwi, opierając się o nie. Spojrzałam na zegarek. Do wyjścia miałam 3 godziny ,a z tego 2,5 snu. Zdjęłam buty i wskoczyłam do łóżka nastawiając budzik. Zasypiając zastanawiałam się nad tym co mnie jeszcze czeka dzisiejszego dnia.

6 komentarzy:

  1. Noooo nareszcie moge skomentować! XD po pierwsze : MEEEEEEEEEEGGGGGGGAAAAAAA! *.* uwielbam takie opka. Zwłaszcza gdy Naruto jest takim optymistą * taaa a sam jakiego go tworzysz baka ><* masz już jednego wiernego czytelnika. Tylko jedna prośba : Niech Aiko i Naruto będą razem *.*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomiędzy nimi będzie wiele wątków więc każdy będzie zadowolony :) Zapraszam na jutro będzie nowy rozdział :)

      Usuń
  2. Zdecydowanie jestem na tak, całe opko mi się podoba i jestem ciekawa dalszej historii. Dużo weny życzę i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i bardzo się cieszę :) Postaram się nie zawieść :*

      Usuń