„Nic nas nie złamie - mamy siedem żyć,
odrodzimy się.
By wyjść z tej matni,
musieliśmy przejść przez ogrody łez.
Silni tak jak nigdy przedtem w objęciach trwamy,
dając dowód wszystkim wokół, którzy przegrali! „
By wyjść z tej matni,
musieliśmy przejść przez ogrody łez.
Silni tak jak nigdy przedtem w objęciach trwamy,
dając dowód wszystkim wokół, którzy przegrali! „
Obudziłam się dosyć
późno, bo po godzinie jedenastej. Czułam się cudownie, byłam taka świeża,
wypoczęta i pełna energii. Tego najwidoczniej
potrzebował mój organizm. Nałożyłam za duży kremowy sweter, który
nosiłam jako sukienkę do tego czarne zakolanówki i botki. Włosy związałam w
koczek , po bokach głowy zostawiając po loczku, które opadały mi na twarz.
Przerzuciłam torbę przez ramię , do której wpakowałam portfel ,ostatnią butelkę
wody ,jakiegoś batonika i telefon. Wyszłam z domu ,zamykając drzwi na klucz. Na
dole w kiosku kupiłam mapę ,bilety oraz gumę do żucia ,aby nikogo nie
przestraszyć moim oddechem, bo oczywiście zapomniałam umyć zęby. Wsiadłam do
autobusu ,który jechał na dworzec PKP ,skąd mam pociąg do wschodniej części
Tokio. Podczas jazdy cały czas bawiłam się telefonem. Zauważyłam ,że mój
telefon posiada sporą pamięć ,więc
przydało by się ściągnąć muzykę i jakieś gry ,w razie nudnych zajęć lub
deszczowego wieczora. Nie wiedziałam tylko jak to zrobić, ale od czego ma się
Internet. Jednak to musiało poczekać. Wysiadłam z autobusu. Miałam 5 minut do
odjazdu mojego pociągu, a musiałam jeszcze kupić bilet. Chwała bogu nie było
kolejki ,więc akurat się wyrobiłam. Do wschodniej części miałam pół godziny
jazdy, którą tak naprawdę poświęciłam na oglądaniu widoków przez okno. Czułam
się jak mała dziewczynka, która dopiero co odkrywa świat. Cały czas żałuję ,że
nie dostałam szansy od losu, ani kogoś kto by mnie pokochał i ochraniał przed
tym wielkim złym światem. Trzymając
mapkę w ręku ,wysiadłam z pociągu szukając drogi do muzeum. Nie byłabym sobą
,gdybym się nie zgubiła w tym wielkim mieście. Zamiast drogi
dziesięciominutowej ,która miała być miła i spokojna , zrobiła się nerwowa
,kręta i półgodzinna. Przynajmniej pozwiedzałam miasto. Zawsze trzeba widzieć
plusy w tym swoim parszywym życiu. Muzeum było ogromne, akurat trafiłam na
dzień otwartych drzwi ,więc nie musiałam kupować biletu. Ludzi było mało ,może
ze względu iż było w miarę wcześnie, albo nie wrócili z pracy. Dla mnie to
lepiej. Wole gdy jest mniej ludzi. Zawsze byłam odizolowana od innych ,może to
dlatego. Chociaż brakowało mi osoby z która mogłabym wyskoczyć na zakupy czy
pogadać o facetach. No w końcu jestem dziewczyną jakby nie patrzeć. W głębi
duszy potrzebowałam tego. Obejrzenie całego muzeum zajęło mi dobre dwie
godziny. Czułam się wspaniale, patrząc na te wszystkie dzieła ,które tak
naprawdę pokazywały duszę artysty. Też bym tak chciała. Może dzięki temu ktoś
będzie mnie w stanie zrozumieć. Ten ból. Tą samotność. Ten smutek. Wyszłam z
muzeum ,kierując się w stronę parku, który podobno był największy w Tokio.
Dzień był dosyć chłodny ale piękny. Liście ,które powoli zmieniały swoją barwę
na ciepłe kolory ,bujały się w rytm wiatru. Idąc jedną z alejek ,głowę cały
czas miałam zadartą do góry ,podziwiając ten ich niesamowity taniec. Chciałabym
być wolna, tak samo jak one. Żyć i rozwijać co roku. Ja stoję w miejscu odkąd
się urodziłam. Tylko moje ciało się zmienia. Nic więcej. Idąc i rozmyślając
,poczułam wibracje w kieszeni. Odruchowo wyjęłam telefon ,naciskając na zieloną
słuchawkę ,nie zwracając uwagi kto to dzwoni.
-Halo ? –
powiedziałam nieco niepewnie ,lekko jeszcze zamyślona
-Cześć ,nie
przeszkadzam może? Zajęta jesteś? – znałam ten głos ,ale przez telefon był on
trochę inny, po za tym nie mogłam sobie przypomnieć skąd go znam
- Nie , nie –
odpowiedziałam krótko – A przepraszam z kim mam przyjemność rozmawiać? –
usłyszałam tylko cichy śmiech , po drugiej stronie co dodatkowo wybiło mnie z
tropu
-Spójrz na
wyświetlacz ,a się dowiesz – szybko oderwałam telefon od ucha i spojrzałam na
wyświetlacz, na którym widniał napis „ Itachi „ Zszokowało mnie to ,że akurat
on się pierwszy odezwał. To ja powinnam pierwsza to zrobić, nawet po to aby
podziękować za telefon i instrukcje obsługi, którą dołączył do telefonu. Szybko
przyłożyłam telefon do ucha ,nie wiedząc od czego zacząć.
-Najmocniej
przepraszam ,ale odebrałam nie patrząc nawet kto dzwoni, a inaczej pan brzmi
przez telefon – zaczęłam się tłumaczyć , w zamian usłyszałam westchnięcie.
-Mała ,pamiętasz co
ci mówiłem o formułce per „pan „ – na śmierć zapomniałam. Moje nienaganne
maniery. Aż dziwne, że je miałam.
- Ja przepraszam
Itachi ,już się ogarniam – usiadłam na jednej z ławek ,wybór miałam dość duży
bo nikogo prawie nie było. Ktoś co jakiś czas przebiegał koło mnie ale nie
zwracałam uwagi na to
- Nie szkodzi, hej
może ja Ci naprawdę przeszkadzam ? Na uczelni dalej jesteś ?
- Nie ,nie . Dziś
na uczelni nie byłam ,bo miałam tylko dwa wykłady ,więc je odpuściłam i
wybrałam się do muzeum we wschodniej części Tokio, a teraz siedzę w parku. Boże
przepraszam po co ja Ci to mówię – poczułam się jak kretynka – Coś się stało ?
Kiedy wracasz? – starałam się jakoś wybrnąć z tego bagna, w które sama weszłam.
Usłyszałam śmiech
- Nie szkodzi,
akurat dzwonie właśnie po to aby dowiedzieć się co u Ciebie. Chce wiedzieć , że wszystko jest w porządku –
jego głos był łagodny ,nie to co ostatnio
- No właśnie nie
jest w porządku – akurat przypomniał mi o pracy
- Jak to ? Co się
stało ? – jego głos zaczął drżeć , stał się dziwnie nerwowy. Jakby się o mnie
bał, ale raczej mi się tylko zdawało
- No stało się.
Przez Ciebie nie wiem co robić ,bo KTOŚ zabronił mi chodzić do pracy – słowo
„ktoś „ powiedziałam z dużym naciskiem ,bo akurat to mi nie pasowało.
Denerwowało mnie to niesamowicie. Nie miałam co robić i to mnie dobijało.
Odetchnął z ulgą – Nie taka była umowa – powiedziałam, czując jak ręka zaczyna
mi się telepać ze złości
-Musiałem, wybacz .
Myślałem, że w liście dosadnie to wyjaśniłem- szybko mu przerwałam
- Nie ,jednak nie
tak dosadnie. Ja wiem ,co do mnie należy i jaką mamy umowę, ale nie możesz mną
rządzić ,bo nie jestem Twoją zabawką ! – wrzasnęłam do słuchawki – Cholernie mi
się to nie podoba ,że decydujesz za mnie. Jakoś nikt inny tego nie robił
wcześniej i radziłam sobie. Więc masz zadzwonić do tego grubasa i kazać mnie
wpuścić do pracy! – poniosło mnie, trochę. Cisza, która coraz bardziej mnie
utwierdzała w tym jak za daleko się posunęłam
-Po pierwsze to się
uspokój. Po drugie to nie mów tak ,bo jesteś na tyle inteligentną kobietą ,że
nie powinnaś się tak wyrażać. Po trzecie nigdzie nie zadzwonię ,bo nie mam
takiego zamiaru i nie chce abyś pracowała pod moją nieobecność. Po czwarte nie
jesteś moją zabawką, nigdy bym Cię tak nie nazwał – krew się we mnie
zagotowała. Robił to .Wchodził na mój teren ,pomimo że znał mój sekret.
-No tak zapomniałam
,jestem kurwą. Tyle. Coś jeszcze sobie pan życzy? – zapytałam z ironią w głosie
-Tak, masz się
natychmiast uspokoić – zdenerwował się, nie błąd. Wkurwił się – Aiko ,musisz
wytrzymać ,bo ja jestem chorobliwie zazdrosny. I nie zniosę tego ,że pod moją
nieobecność ,ktoś może się na Ciebie patrzeć i Cię mieć
- To Pana problem –
nagle zdałam sobie sprawę z tego co on powiedział – Zaraz ,zaraz skąd Ty znasz
moje prawdziwe imię! – wydarłam się wstając gwałtownie z ławki i krążąc w
miejscu.
-Twój szef mi je
powiedział. Po za tym coś Ci mówiłem, na temat jak masz się do mnie zwracać! –
teraz on zaczął krzyczeć. Słyszałam jak szybko oddycha. Przez te jego
zdenerwowanie przeszły mnie ciarki. Przestraszyłam się. Słyszałam jak coś
otwiera i szuka. Słyszałam szelest kartek – Gdzie teraz jesteś i co robisz za
dwie godziny?
- Jestem w parku
,we wschodniej części. Zapewne nic ,bo nic do roboty nie mam, ciekawe dlaczego.
O już wiem ,bo ktoś mi zabronił do niej chodzić! – tupnęłam mocno nogą o
asfalt.
-Weź taksówkę i
jedź do hotelu „ One & Only „ i powiedz ,że jesteś ode mnie . Za dwie
godziny tam będę. Musimy porozmawiać. Natychmiast! – jego głos był stanowczy,
poczułam lęk.
-A co jeżeli ja nie
chce ? Po za tym miał być pan bardzo zajęty ,czyż nie?
- Aiko jeżeli się
nie zjawisz w hotelu ,to ja Cię znajdę i inaczej porozmawiamy – kolana mi
zmiękły ,teraz zaczęłam się bać. A on ? Po prostu się rozłączył. Opadłam na
ławkę nie wiedząc co robić. Nie chciałam go denerwować jeszcze bardziej. Po za
tym ta groźba mnie przekonała do tego aby tam jechać. Siedziałam jeszcze przez
dłuższą chwilę ,po czym poszłam na postój taksówek, który mijałam kiedy szłam w
stronę parku. Wsiadłam do pierwszej lepszej taksówki , podając tylko nazwę
hotelu. Po pół godzinie byliśmy na miejscu. Zapłaciłam i podziękowałam miłemu
panu ,który tylko się uśmiechał. Niepewnie weszłam do hotelu. Przechodząc przez
główny hol, który był wielki natrafiłam na rejestracje. Podeszłam do lady z
informacja ,że jestem od pana Itachiego Uchichy ,który kazał mi na siebie tutaj
zaczekać. Pani wezwała tylko bagażowego ,który wziął od niej klucz i
zaprowadził mnie do windy. Wjechaliśmy na piętnaste piętro, na którym był tylko
jeden ,jedyny pokój. Dość młody chłopak wpuścił mnie do środka ,mówiąc abym się
rozgościła. Rozejrzałam się dookoła. Nigdy w tak cudownym miejscu nie byłam. Salon
, kuchnia , trzy wielkie pokoje, cztery łazienki, sauna ,jacuzzi i wielkie okna
ciągnące się wzdłuż całego apartamentu, które zasłonięte były pięknymi
kremowymi firanami. Podeszłam do okna ,odsłaniając jedną z nich . Moim oczom
ukazałam się piękna panorama miasta. Była przepiękna. Różne bloki ,wieżowce , a
na obrzeżach ciągnęły się domki jednorodzinne.
Usłyszałam na korytarzu znajomy głos ,od razu się spinając. Sama tego
chciałam. Konfrontacja z osobą tak bogatą ,dzięki której tak naprawdę żyłam.
Starałam się opanować ,lecz moje serce biło jak oszalałe. Bałam się. Jego
groźby brzmiały tak poważnie. A co jeśli mnie teraz zadźga? Co jeśli każe oddać
pieniądze. Niby skąd miałabym je teraz wziąć ,skoro połowę już wydałam.
Słyszałam jak ktoś naciska na klamkę. Przełknęłam głośno ślinę. Bałam się
odwrócić. Spojrzeć w te straszne oczy ,które wyrażały więcej nic tysiąc słów.
Drzwi zatrzasnęły się, a ja ze strachu lekko podskoczyłam. Ręce całe miałam
spocone. Nigdy w życiu się tak nie bałam jak teraz.
- Nie przywitasz
się nawet? –drgnęłam słysząc jego głos
- Dzień dobry
,proszę pana – odburknęłam niepewnie. Usłyszałam kroki. Kolana pode mną się
ugięły ,czując jak łapie mnie mocno za rękę. Zacisnęłam powieki ,zasłaniając
się ręką. Przeczuwałam najgorsze. Czekałam aż mnie uderzy. Jednak było inaczej.
Drżącą ręką objął mnie w pasie.
-Aiko chyba nie
myślisz ,że mógłbym Cię uderzyć – otworzyłam oczy ,niepewnie spoglądając na
niego.
- Nie raz już
dostałam od potencjalnych klientów – szepnęłam na co on się spiął ,łapiąc mnie
za podbródek nakazując na niego spojrzeć. Był przerażony i nieźle zszokowany –
Nie chciałam dać dupy ,to dostałam po twarzy kilka razy i potem sobie wziął co
chciał – te wspomnienie bolało mnie do tej pory. Odwróciłam głowę ,czując jak
kilka zdradzieckich łez spływa mi po policzku. Nie chciałam ukazywać przed nim
mojej słabości. Chociaż i tak sporo o mnie wiedział. Zacisnął dłoń w pięść
- Powiedz mi
nazwisko ,a pożałuje tego co zrobił -
spojrzałam na niego. Był cały czerwony i spocony
-Nie pamiętam ,mało
z tamtej nocy pamiętam. –
poczułam jak zrobiło mi się gorąco – mogę prosić o jakąś wodę ,jeżeli jest ?
–spojrzał na mnie ,łapiąc mnie za rękę i
prowadząc na kanapę. Usiadłam ,a on szybko poszedł do kuchni ,wracając z
butelką wody i dwiema szklankami. Nalał mi ,po czym podając usiadł obok
obserwując mnie
- Wszystko w
porządku? Dobrze się czujesz –zapytał z niepokojem
-Tak, tak. Tylko
zrobiło mi się gorąco –delikatnie się uśmiechnęłam ,rozglądając się dookoła –
Bardzo ładny masz apartament ,a szczególnie widoki są piękne – spojrzałam
na niego. Przysunął się do mnie ,blisko.
Bardzo blisko, delikatnie całując moje usta. Zaczęłam cicho mruczeć. Brakowało
mi tego. Całował niesamowicie. Ostawiłam szklankę ,obejmując go za szyję.
Pogłębił pocałunki ,obejmując mnie w pasie.
Oderwał się, a ja spojrzałam na niego z zawodem w oczach. On się tylko
uśmiechnął.
-Tęskniłem za Tobą
– ręką dotknął mojego ciepłego policzka, delikatnie go gładząc – Mamy tylko
godzinę, bo muszę wracać na delegację. Musimy poważnie porozmawiać ,bo nie chce
się z Tobą kłócić – kiwnęłam tylko znacząco głową ,patrząc na niego – Aiko ja
wiem ,że Ci nie pasuję kilka rzeczy ,ale ja inaczej nie umiem. Wiem, że jeżeli
chodzi o Twoją pracę to inaczej powinno to wyglądać i powinienem z Tobą o tym
rozmawiać, ale ta delegacja wypadła tak nagle ,więc zdążyłem tylko zadzwonić do
Twojego szefa. Nigdy bym Ci nie chciał zaszkodzić. Ale nie zniosę myśli ,że coś
może Ci się stać
-Przepraszam ,ale
nigdy nie byłam w takiej sytuacji . Po za tym nie lubię jak ktoś wchodzi na mój
teren i mi rozkazuję. Ale postaram się – westchnęłam patrząc na niego –
Będziesz miał przeze mnie problemy. Po za tym zbliża mi się okres i wariują we
mnie hormony
-A czyli nici z
seksu jak wrócę – poderwałam się do góry ,przypominając sobie ,że okres mi się
zbliża coraz większymi krokami. Walnęłam się otwartą dłonią w czoło. Złapał
mnie za rękę całując w czerwone czoło – Spokojnie, poczekam. Jestem cierpliwy
-Ale ja nie. Po za
tym przez tą pracę jestem trochę niewyżyta – w odpowiedzi dostałam tylko
szeroki uśmiech. Zbliżyłam się do niego ,skuszona cudownym zapachem drogich
perfum – Coś jeszcze ?Itachi? – zaczęłam delikatnie całować jego szyję
-Nie wiedziałem ,że
jesteś taka niegrzeczna – odchylił głowę do tyłu ,a ja usiadłam na nim
rozkrokiem
-Wiele o mnie
jeszcze nie wiesz ,Itachi. Tylko trzeba mnie bliżej poznać –zaczęłam rozpinać
jego koszulę, ale powstrzymał mnie
-I tego właśnie
chce . Tylko musisz mi na to pozwolić – przytulił mnie delikatnie gładząc po
plecach – Tak w ogóle bardzo pięknie wyglądasz – uśmiechnęłam się szeroko
,patrząc na niego
- O, dziękuję.
Wczoraj byłam na zakupach ,korzystając z tego, że miałam wolne. Ty też
wyglądasz ładnie. Z resztą tak jak zawsze – błysnęłam swoją inteligencją
,schodząc z niego. W odpowiedzi dostałam tylko cichy śmiech – Mogę się o coś
zapytać – coś mi tu nie pasowało i to bardzo. Dlaczego tak zachowywał się wobec
mnie ,co go to interesowało co ja robię gdy on mnie nie pieprzy – Czemu taki
jesteś? Powinieneś dać mi w twarz za pyskowanie , i wziąć sobie to co tylko
chcesz. Przyjeżdżasz z delegacji ,ryzykując tym że stracisz potencjalnych
klientów ,czy zepsujesz sobie opinię . A po za tym co interesuje Cię co ja
robię w wolnym czasie i jak mnie traktują. To jest trochę dziwne. Znaczy jak
dla mnie – spojrzał na mnie unosząc brwi do góry. Pewnie mocno się zdziwił –
Przepraszam nie powinnam się pytać ale jest pan trochę inny – w tym momencie
chciałam dodać jeszcze kilka moich wątpliwości ale mi na to nie pozwolił. Wziął
mnie na ręce i zaprowadził do drugiego pokoju rzucając na łóżko. Byłam w szoku.
Nie spodziewałam się tego po nim. Nachylił się nade mną patrząc mi oczy.
Przeszły mnie ciarki ale sama tego chciałam ,prowokując go do tego zachowania.
- Tego właśnie
chcesz? Zachowuję się tak w stosunku do Ciebie, bo zauważyłem, że jesteś inna.
Chcesz abym był chłodny ,bez uczuciowy ,mam Cię bić za to że się mnie nie
słuchasz? Mam Cię zerżnąć za każdym
razem kiedy jestem z Tobą. Mam być chamem, prostakiem ? Mam pójść na uczelnie i
powiedzieć gdzie pracujesz? Tego właśnie chcesz ?! – zaczął krzyczeć, tak jak
przez telefon. A ja leżałam na łóżku jak kłoda. Zaciskając mocno powieki, aby
nic nie widzieć i nie uronić żadnej łzy. Oddychał szybko ,próbując się
uspokoić. Pokręciłam przecząco głową. Doigrałam się. Skończę na ulicy, bo
przecież do końca życia nie mogę być prostytutką – Aiko otwórz oczy i spójrz na
mnie, proszę – jego ton się zmienił. Znowu. Otworzyłam oczy patrząc na niego –
Traktuję Cię inaczej ,abyś miała lepiej, po to żebyś mogła przestać za jakiś
czas i znaleźć inną pracę. Całe życie chcesz wyglądać jak mumia ,kryjąc worki
pod oczami ,drogimi kosmetykami ?
-Nie znajdę innej
pracy ,bo do niczego innego się nie nadaję. Nie umiem gotować , nawet ekspresu
do kawy nie umiem obsługiwać. Pierwszy raz telefon miałam w ręce 2 dni temu.
Przywykłam do mojego losu. Tak już zostanie – bardzo to bolało, lecz była to
prawda. Przeszły mnie po plecach ciarki obrzydzenia . Czułam się jak jakiś
potwór ,którego wszyscy omijali szerokim łukiem. Poczułam coś ciepłego ,jego
ręka jeździła wzdłuż moich pleców. Nawet nie wiedziałam kiedy wsunął rękę pod
moją sukienkę – Itachi ? – nic nie odpowiedział tylko mnie pocałował. Leniwie
wdarł się językiem ,do wnętrza moim ust. Poczułam ciepło płynące od niego.
Znowu. Co on miał w sobie ,że tak na mnie działał? Może dla tego, że
rzeczywiście inaczej mnie traktował. Lepiej. Byłam dla niego człowiekiem.
Oderwał się patrząc na mnie
-Pocieszyć Cię –
uniosłam brew do góry – ja też nigdy nie umiałem obsługiwać tych ekspresów –
zaśmiał się cicho ,całując mnie w policzek – Muszę wracać – uśmiechnął się
smutno, wstając z łóżka i poprawiając koszulę – Masz jeszcze czas. Idź do
księgarni i kup dwie dobre książki z przepisami. Na naukę nowych rzeczy nigdy
nie jest za późno, a co do Twojej pracy pamiętaj ,że ja mogę wiele – pomógł mi
wstać z łóżka. Ja stałam jak osłupiała. Kiedy się ocknęłam postanowiłam zrobić
kolejny krok. Tym razem zadziwiłam samą siebie. Podeszłam do właściciela tego
apartamentu i dając mu buziaka w policzek ,tuląc się do niego
-Dziękuję Ci, za
wszystko –uśmiechnęłam się szeroko
-Nie mogę za Tobą
nadążyć Aiko – zaśmiał się głośno ,kręcąc głową
- Przynajmniej nie
jest nudno ,co nie? – puściłam oczko , kręcąc się jak mała dziewczynka
- Oczywiście –
pocałował mnie w czoło ,poprawiając krawat – Jak będzie Ci smutno ,czy będziesz
miała jakieś wątpliwości to zadzwoń do mnie lub napisz. Chętnie Ci pomogę
,pamiętaj o tym dobrze ?
- Dobrze rozumiem –
uśmiechnęłam się szeroko. Skradł mi buziaka na pożegnanie i zniknął. Podeszłam
do okna ,spoglądając jeszcze raz na tą panoramę. Spojrzałam w dół . Itachi
właśnie wsiadał do swojego samochodu. Westchnęłam cicho. Poprawiłam się ,zabierając
torebkę i sprawdzając czy wszystko wzięłam ze sobą ,wyszłam z apartamentu.
Zjechałam windą na dół. Uśmiechnęłam się portiera ,lekko kiwając głową w jego
stronę. Zanim wyszłam z hotelu ,dopytałam się jak mam stąd dojść na dworzec.
Informacja , którą dostałam była krótka i jasna. Szybko znalazłam się na dworcu
,a potem w pociągu jadąc w stronę mojego mieszkanka. Zanim wsiadłam do autobusu
,wpadłam do księgarni zakupując kilka książek kucharskich ,tak jak mi
poradzono. Wpadłam też do supermarketu robiąc
dosyć spore zakupy co było błędem. Lodówkę miałam sporą ,lecz nie widziało mi się
taszczenie tego na jedenaste piętro . Z kilkoma wielkimi torbami wlazłam do
autobusu ,zajmując trzy wolne miejsca. Jedno dla mnie ,trzy dla moich siatek.
Dobrze, że autobus był pusty. Rozłożyłam się wygodnie na krześle ,patrząc się w
okno. Dziwny był ten dzień. Stanęłam na klatce schodowej mojego wieżowca.
Oczywiście ta cholerna winda nie działa. Ciekawe po co ona tu była. Cicho wzdychając zaczęłam włazić na górę. Już
od szóstego piętra słyszałam dobijanie do któryś drzwi. Ktoś był nieźle
napalony. Z każdym piętrem słyszałam coraz głośniejsze pukanie do drzwi.
Wychodząc na moją klatkę schodową znalazłam osobę ,która tak waliła w drzwi.
Był to Naruto. Ciężko sapiąc ,postawiłam torby na ziemi. Odwrócił się
natychmiast. Doznał szoku. Z tego iż brakowało mi powietrza pomachałam mu ,na
przywitanie. Podszedł do mnie biorąc siatki z podłogi ,patrząc na mnie
-Hej ,wybacz to
najście – uśmiechnął się delikatnie
-Nic nie szkodzi..
serio – powoli doszłam do drzwi ,wyjęłam klucz z torebki i wpuściłam go
pierwszego. Zamknęłam za sobą drzwi, rzucając torebkę na szafkę po czym
walnęłam się na łóżko. Usłyszałam tylko śmiech i szmer reklamówek ,które
położył na blaty kuchenne. Usiadł na brzegu łóżka patrząc na mnie
- Czym się tak
zmachałaś, co? – zaśmiał się widząc mój wzrok mordercy
-Ha Ha ,ale
śmieszne wiesz – usiadłam na łóżku ,zdejmując buty. Czułam się spocona i
brudna. Spojrzałam się na niego. Był jakiś dziwny – Hej jak tam Twoje zawody ?
Skopałeś innym tyłki?
-Chyba oni mi
skopali – usłyszałam tylko burknięcie w moją stronę. Czyli znalazłam czuły
punkt. Położył się na moim łóżku, zakrywając twarz poduszką
-Hej ,a kto Ci
pozwoli tknąć moją podusie? – zaczęłam szarpać za moją własność. Był
silniejszy. Leżał bez ruchu. Był taki smutny. Nie pasowało to do niego. Miałam plan aby go rozweselić. Usiadłam na
niego rozkrokiem. Odłożył poduszkę ,patrząc się na mnie – To jest kara za
tykanie mojej podusi! – wrzasnęłam zaczynając go łaskotać. Na moje szczęście
posiadał łaskotki. Wiercił się śmiejąc się głośno ,próbując się bronić ze
wszystkich sił, a mi ta zabawa podobała się coraz bardziej. Z oczu kapały mu
łzy. Zrobiłam pewien błąd. Obudziło się we mnie dobre serce. Zaprzestałam
swojej czynności ,a on wykorzystał moment, przerzucając mnie przez ramię.
Złapał mnie za nadgarstki i unieruchomił moje ręce nad głową
- I co teraz ? –
spojrzał na mnie dumnie ,szeroko się uśmiechając
- Naruto ,puść mnie
! – krzyknęłam ,wiercąc się. On zamiast mnie puścić , jedną ręką dalej trzymał
mnie za nadgarstki, a drugą zaczął łaskotać. Darłam się i krzyczałam w
niebogłosy, prosząc aby przestał. Po chwili zaprzestał swoich czynności patrząc
na mnie. Na twarzy byłam cała czerwona, a na czole pojawiły się kropelki potu.
- W nagrodę żądam
dobrej kolacji – uśmiechnął się szeroko puszczając mi ręce i opierając się na
łokciach.
- Mogę kanapki
zrobić albo pizzę zamówić – westchnęłam wiedziałam ,że nie mam o czym
dyskutować, bo byłam na przegranej pozycji.
-Czemu zamówić
,masz tyle składników kupionych ,że sami możemy zrobić – zaczął przeglądać
siatki ,spojrzał na mnie dziwnie wyciągając z siatek książki kucharskie – Po co
to ?
- Po to abym się
nauczyła gotować ,bo nigdy się tego nie uczyłam – wzruszyłam ramionami –
Dlatego proponuję zamówić pizze – usiadłam na jednych z blatów patrząc się na
swoje stopy. Widziałam jak jego nogi stoją przede mną. Rozchylił delikatnie moje
nogi ,na co aż podskoczyłam. On się tylko uśmiechnął podchodząc do mnie blisko.
Oparł ręce na blacie ,po jednej i drugiej stronie moich bioder.
- Możemy spróbować
sami, w sumie ja wszystko zjem – uśmiechnął się niepewnie ,jakby zamyślony
-Naruto ? –
spytałam ostrożnie ,przysuwając się do krawędzi. Objęłam nogami go w pasie ,aby
mi nie uciekł i pewnie po to abym nie spadła na cztery litery na podłogę – Nie przejmuj
się tym ,że przegrałeś. Każdemu się zdarza
-Ale nie mistrzowi
świata, nie mi kiedy mam obronić tytuł . Jestem w połowie przygotowań, a
dostaję baty jak małe dziecko – warknął patrząc się w przestrzeń za mną. Było
mu po prostu wstyd. Zagryzłam wargę patrząc na to co wyraża jego twarz. Smutek
,rozpacz.
-Ale zawsze warto
dostać po dupie ,przynajmniej wiesz co zrobiłeś źle ,jakie są Twoje słabe
strony. Po to są takie zawody, abyś sprawdził swoje umiejętności. A jak to Ci
nie wystarcza to ja Ci zdradzę moje tajne techniki karate i innych sztuk
ha-dzia! – zaczęłam machać rękami przed sobą robiąc dziwne minę. Patrzył się na
mnie jak na wariatkę. Podziało ,stał i śmiał się ,po raz kolejny w moim
mieszkaniu. Uśmiech ponownie wrócił mu na twarz. Przysunął się jeszcze bliżej
całując mnie w policzek.
-Dziękuje Ci Aiko
,za wszystko – w zamian ,szeroko się uśmiechnęłam. Poczułam jak tracę
równowagę. Nerwowo objęłam mocno rękami jego szyję ,przylegając mocno do niego.
On mnie w porę złapał trzymając na rękach. Nasze twarze dzieliły milimetry.
Czułam jak jego gorący oddech owiewał moją twarz. Skuszona ciepłem wtuliłam nos
w jego szyję, a on objął mnie szczelniej. Poczułam to !To uczucie
bezpieczeństwa ,w tych właśnie ramionach.
-Nie chce mi się
nic gotować. Możemy zamówić tą pizze? Proszę? – jęknęłam z nadzieją, że się
zgodzi. Byłam wyczerpana i jakoś nie miałam ochoty gotować. Wolałam się przytulać.
Odstawił mnie na ziemie.
-No dobra –
westchnął zrezygnowany – znaj moje dobre serce – wyciągnął portfel i z jednej z
przegródek wyciągnął menu jednej z pizzerii – nie lubię oliwek ,szpinaku i
papryki. Tak wszystko inne mi pasuje – uśmiechnęłam się szeroko ,patrząc się na
niego
- To mamy podobny
gust ,chociaż nie wiem czy lubię oliwki ,bo nigdy ich nie jadłam . Czyli co ?
Salami, pieczarki , kukurydza i podwójny ser? – powiedziałam zanim zdążył mi
podać ulotkę. Zszokowany wyciągnął
telefon z kieszeni i wybrał numer. Skrzywił się sprawdzając coś na telefonie
-Cholera ,zapomniałem
doładować telefon.. – westchnął zrezygnowany –Poczekaj ,polecę to jest kawałek
stąd – złapałam go za rękę ,delikatnie się uśmiechając
-Mam lepszy pomysł
,zadzwońmy z mojego – podeszłam do szafki ,gdzie stała moja torebka. Znalazłam
telefon ,potem wzięłam ulotkę wykręcając numer do pizzerii. Zamówiłam pizze, do
tego pepsi i dwa sosy : meksykański i czosnkowy. Podałam adres wracając do
Naruto.
-Dlaczego ja nie
mam Twojego numeru telefonu ?! – krzyknął oburzony ,krzyżując ręce na piersi
-A po ci ?! Żebyś
mnie napastował przez telefon? Wystarczy ,że wiesz gdzie mieszkam – zaśmiałam się
widząc jego minę. Rzucił się na mnie. Zaczęliśmy się szarpać i bić. My nie
zachowywaliśmy się normalnie. Pizza przyszła po półgodzinie. Po takim wysiłku
pochłonęliśmy ją w niecałe dziesięć minut. Rzuciłam się na łóżko. To był mój
jedyny ruch ,na który mogłam sobie pozwolić z pełnym brzuchem.
-Aiko ,a masz
jakieś plany na sobotni wieczór? – zapytał ni z tego ni z owego ,patrząc na
mnie
-W sumie nie , po
południu muszę tylko posprzątać i się pouczyć ,a tak to nic a co ? –
przysunęłam się bliżej niego
-To może pójdziemy
do jakiegoś klubu się wyszaleć ,co? Jest kilka fajnych ,przydałoby się nam od stresować
ten tydzień ,co ty na to? – uśmiechnął się lekko. W sumie nie był to taki zły
pomysł. Kiwnęłam głową ,przytakując że się zgadzam. Poleżeliśmy tak przez
chwilę, gadając o głupotach, aż Naruto oznajmił ,że chyba musi już iść.
Odprowadziłam go do drzwi ,przytuliłam na pożegnanie i zamknęłam za nim drzwi.
Zanim położyłam się spać, schowałam rzeczy do lodówki ,umyłam się i spakowałam
na jutro. Nastawiłam również budzik. Dziwne ,ale czekałam na kolejne dni.
Zaczęło mnie interesować moje własne życie. W końcu coś zaczęło się dziać.
****
Witam Was
Z góry przepraszam ,że rozdział nie pojawił się w poprzednim tygodniu ale mam małe urwanie głowy przez koniec semestru i zbliżającą się sesje. Mam nadzieję ,że mi to wybaczycie. Proszę Was o wsparcie ,bo to zawsze dodaje siły i weny.
Całuje mocno <3 Aiko
Trochę to takie trochę dziwne ..
OdpowiedzUsuńNie pasuje mi ten Itachi ;/
końcówka najlepsza xd
Potem się rozwinie jeszcze bardziej :)
UsuńPowtarzam to tylko moja własna interpretacja :D
No akcja przybiera tempo widzę. W każdym razie rozdział fajny. Pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńDziękuję :*
UsuńNie no Aiko, co Ty robisz? Zdraszasz Itachiego? Przeciesz jak Naruto się dowie co robisz to ciepnie Cię jak szmatką. ..
OdpowiedzUsuńHahahah spokojnie moje serce też krwawi ale tak ma być :D
UsuńHalooo... Kiedy kolejny rozdział??
OdpowiedzUsuńTo wszystko przez sesje , studiowanie 2 kierunków naraz jest nieco dokuczliwe i męczące. Ale rozdział idzie coraz bardziej do przodu :)
Usuń