poniedziałek, 18 stycznia 2016

Rozdział 3.

„Nic nas nie złamie - mamy siedem żyć, odrodzimy się.
By wyjść z tej matni,
musieliśmy przejść przez ogrody łez.
Silni tak jak nigdy przedtem w objęciach trwamy,
dając dowód wszystkim wokół, którzy przegrali! „


Obudziłam się dosyć późno, bo po godzinie jedenastej. Czułam się cudownie, byłam taka świeża, wypoczęta i pełna energii. Tego najwidoczniej  potrzebował mój organizm. Nałożyłam za duży kremowy sweter, który nosiłam jako sukienkę do tego czarne zakolanówki i botki. Włosy związałam w koczek , po bokach głowy zostawiając po loczku, które opadały mi na twarz. Przerzuciłam torbę przez ramię , do której wpakowałam portfel ,ostatnią butelkę wody ,jakiegoś batonika i telefon. Wyszłam z domu ,zamykając drzwi na klucz. Na dole w kiosku kupiłam mapę ,bilety oraz gumę do żucia ,aby nikogo nie przestraszyć moim oddechem, bo oczywiście zapomniałam umyć zęby. Wsiadłam do autobusu ,który jechał na dworzec PKP ,skąd mam pociąg do wschodniej części Tokio. Podczas jazdy cały czas bawiłam się telefonem. Zauważyłam ,że mój telefon posiada  sporą pamięć ,więc przydało by się ściągnąć muzykę i jakieś gry ,w razie nudnych zajęć lub deszczowego wieczora. Nie wiedziałam tylko jak to zrobić, ale od czego ma się Internet. Jednak to musiało poczekać. Wysiadłam z autobusu. Miałam 5 minut do odjazdu mojego pociągu, a musiałam jeszcze kupić bilet. Chwała bogu nie było kolejki ,więc akurat się wyrobiłam. Do wschodniej części miałam pół godziny jazdy, którą tak naprawdę poświęciłam na oglądaniu widoków przez okno. Czułam się jak mała dziewczynka, która dopiero co odkrywa świat. Cały czas żałuję ,że nie dostałam szansy od losu, ani kogoś kto by mnie pokochał i ochraniał przed tym wielkim złym światem.  Trzymając mapkę w ręku ,wysiadłam z pociągu szukając drogi do muzeum. Nie byłabym sobą ,gdybym się nie zgubiła w tym wielkim mieście. Zamiast drogi dziesięciominutowej ,która miała być miła i spokojna , zrobiła się nerwowa ,kręta i półgodzinna. Przynajmniej pozwiedzałam miasto. Zawsze trzeba widzieć plusy w tym swoim parszywym życiu. Muzeum było ogromne, akurat trafiłam na dzień otwartych drzwi ,więc nie musiałam kupować biletu. Ludzi było mało ,może ze względu iż było w miarę wcześnie, albo nie wrócili z pracy. Dla mnie to lepiej. Wole gdy jest mniej ludzi. Zawsze byłam odizolowana od innych ,może to dlatego. Chociaż brakowało mi osoby z która mogłabym wyskoczyć na zakupy czy pogadać o facetach. No w końcu jestem dziewczyną jakby nie patrzeć. W głębi duszy potrzebowałam tego. Obejrzenie całego muzeum zajęło mi dobre dwie godziny. Czułam się wspaniale, patrząc na te wszystkie dzieła ,które tak naprawdę pokazywały duszę artysty. Też bym tak chciała. Może dzięki temu ktoś będzie mnie w stanie zrozumieć. Ten ból. Tą samotność. Ten smutek. Wyszłam z muzeum ,kierując się w stronę parku, który podobno był największy w Tokio. Dzień był dosyć chłodny ale piękny. Liście ,które powoli zmieniały swoją barwę na ciepłe kolory ,bujały się w rytm wiatru. Idąc jedną z alejek ,głowę cały czas miałam zadartą do góry ,podziwiając ten ich niesamowity taniec. Chciałabym być wolna, tak samo jak one. Żyć i rozwijać co roku. Ja stoję w miejscu odkąd się urodziłam. Tylko moje ciało się zmienia. Nic więcej. Idąc i rozmyślając ,poczułam wibracje w kieszeni. Odruchowo wyjęłam telefon ,naciskając na zieloną słuchawkę ,nie zwracając uwagi kto to dzwoni.

-Halo ? – powiedziałam nieco niepewnie ,lekko jeszcze zamyślona

-Cześć ,nie przeszkadzam może? Zajęta jesteś? – znałam ten głos ,ale przez telefon był on trochę inny, po za tym nie mogłam sobie przypomnieć skąd go znam

- Nie , nie – odpowiedziałam krótko – A przepraszam z kim mam przyjemność rozmawiać? – usłyszałam tylko cichy śmiech , po drugiej stronie co dodatkowo wybiło mnie z tropu

-Spójrz na wyświetlacz ,a się dowiesz – szybko oderwałam telefon od ucha i spojrzałam na wyświetlacz, na którym widniał napis „ Itachi „ Zszokowało mnie to ,że akurat on się pierwszy odezwał. To ja powinnam pierwsza to zrobić, nawet po to aby podziękować za telefon i instrukcje obsługi, którą dołączył do telefonu. Szybko przyłożyłam telefon do ucha ,nie wiedząc od czego zacząć.

-Najmocniej przepraszam ,ale odebrałam nie patrząc nawet kto dzwoni, a inaczej pan brzmi przez telefon – zaczęłam się tłumaczyć , w zamian usłyszałam westchnięcie.

-Mała ,pamiętasz co ci mówiłem o formułce per „pan „ – na śmierć zapomniałam. Moje nienaganne maniery. Aż dziwne, że je miałam.

- Ja przepraszam Itachi ,już się ogarniam – usiadłam na jednej z ławek ,wybór miałam dość duży bo nikogo prawie nie było. Ktoś co jakiś czas przebiegał koło mnie ale nie zwracałam uwagi na to

- Nie szkodzi, hej może ja Ci naprawdę przeszkadzam ? Na uczelni dalej jesteś ?

- Nie ,nie . Dziś na uczelni nie byłam ,bo miałam tylko dwa wykłady ,więc je odpuściłam i wybrałam się do muzeum we wschodniej części Tokio, a teraz siedzę w parku. Boże przepraszam po co ja Ci to mówię – poczułam się jak kretynka – Coś się stało ? Kiedy wracasz? – starałam się jakoś wybrnąć z tego bagna, w które sama weszłam. Usłyszałam śmiech

- Nie szkodzi, akurat dzwonie właśnie po to aby dowiedzieć się co u Ciebie.  Chce wiedzieć , że wszystko jest w porządku – jego głos był łagodny ,nie to co ostatnio

- No właśnie nie jest w porządku – akurat przypomniał mi o pracy

- Jak to ? Co się stało ? – jego głos zaczął drżeć , stał się dziwnie nerwowy. Jakby się o mnie bał, ale raczej mi się tylko zdawało

- No stało się. Przez Ciebie nie wiem co robić ,bo KTOŚ zabronił mi chodzić do pracy – słowo „ktoś „ powiedziałam z dużym naciskiem ,bo akurat to mi nie pasowało. Denerwowało mnie to niesamowicie. Nie miałam co robić i to mnie dobijało. Odetchnął z ulgą – Nie taka była umowa – powiedziałam, czując jak ręka zaczyna mi się telepać ze złości

-Musiałem, wybacz . Myślałem, że w liście dosadnie to wyjaśniłem- szybko mu przerwałam

- Nie ,jednak nie tak dosadnie. Ja wiem ,co do mnie należy i jaką mamy umowę, ale nie możesz mną rządzić ,bo nie jestem Twoją zabawką ! – wrzasnęłam do słuchawki – Cholernie mi się to nie podoba ,że decydujesz za mnie. Jakoś nikt inny tego nie robił wcześniej i radziłam sobie. Więc masz zadzwonić do tego grubasa i kazać mnie wpuścić do pracy! – poniosło mnie, trochę. Cisza, która coraz bardziej mnie utwierdzała w tym jak za daleko się posunęłam

-Po pierwsze to się uspokój. Po drugie to nie mów tak ,bo jesteś na tyle inteligentną kobietą ,że nie powinnaś się tak wyrażać. Po trzecie nigdzie nie zadzwonię ,bo nie mam takiego zamiaru i nie chce abyś pracowała pod moją nieobecność. Po czwarte nie jesteś moją zabawką, nigdy bym Cię tak nie nazwał – krew się we mnie zagotowała. Robił to .Wchodził na mój teren ,pomimo że znał mój sekret.

-No tak zapomniałam ,jestem kurwą. Tyle. Coś jeszcze sobie pan życzy? – zapytałam z ironią w głosie

-Tak, masz się natychmiast uspokoić – zdenerwował się, nie błąd. Wkurwił się – Aiko ,musisz wytrzymać ,bo ja jestem chorobliwie zazdrosny. I nie zniosę tego ,że pod moją nieobecność ,ktoś może się na Ciebie patrzeć i Cię mieć

- To Pana problem – nagle zdałam sobie sprawę z tego co on powiedział – Zaraz ,zaraz skąd Ty znasz moje prawdziwe imię! – wydarłam się wstając gwałtownie z ławki i krążąc w miejscu.

-Twój szef mi je powiedział. Po za tym coś Ci mówiłem, na temat jak masz się do mnie zwracać! – teraz on zaczął krzyczeć. Słyszałam jak szybko oddycha. Przez te jego zdenerwowanie przeszły mnie ciarki. Przestraszyłam się. Słyszałam jak coś otwiera i szuka. Słyszałam szelest kartek – Gdzie teraz jesteś i co robisz za dwie godziny?

- Jestem w parku ,we wschodniej części. Zapewne nic ,bo nic do roboty nie mam, ciekawe dlaczego. O już wiem ,bo ktoś mi zabronił do niej chodzić! – tupnęłam mocno nogą o asfalt.

-Weź taksówkę i jedź do hotelu „ One & Only „ i powiedz ,że jesteś ode mnie . Za dwie godziny tam będę. Musimy porozmawiać. Natychmiast! – jego głos był stanowczy, poczułam lęk.

-A co jeżeli ja nie chce ? Po za tym miał być pan bardzo zajęty ,czyż nie?
- Aiko jeżeli się nie zjawisz w hotelu ,to ja Cię znajdę i inaczej porozmawiamy – kolana mi zmiękły ,teraz zaczęłam się bać. A on ? Po prostu się rozłączył. Opadłam na ławkę nie wiedząc co robić. Nie chciałam go denerwować jeszcze bardziej. Po za tym ta groźba mnie przekonała do tego aby tam jechać. Siedziałam jeszcze przez dłuższą chwilę ,po czym poszłam na postój taksówek, który mijałam kiedy szłam w stronę parku. Wsiadłam do pierwszej lepszej taksówki , podając tylko nazwę hotelu. Po pół godzinie byliśmy na miejscu. Zapłaciłam i podziękowałam miłemu panu ,który tylko się uśmiechał. Niepewnie weszłam do hotelu. Przechodząc przez główny hol, który był wielki natrafiłam na rejestracje. Podeszłam do lady z informacja ,że jestem od pana Itachiego Uchichy ,który kazał mi na siebie tutaj zaczekać. Pani wezwała tylko bagażowego ,który wziął od niej klucz i zaprowadził mnie do windy. Wjechaliśmy na piętnaste piętro, na którym był tylko jeden ,jedyny pokój. Dość młody chłopak wpuścił mnie do środka ,mówiąc abym się rozgościła. Rozejrzałam się dookoła. Nigdy w tak cudownym miejscu nie byłam. Salon , kuchnia , trzy wielkie pokoje, cztery łazienki, sauna ,jacuzzi i wielkie okna ciągnące się wzdłuż całego apartamentu, które zasłonięte były pięknymi kremowymi firanami. Podeszłam do okna ,odsłaniając jedną z nich . Moim oczom ukazałam się piękna panorama miasta. Była przepiękna. Różne bloki ,wieżowce , a na obrzeżach ciągnęły się domki jednorodzinne.  Usłyszałam na korytarzu znajomy głos ,od razu się spinając. Sama tego chciałam. Konfrontacja z osobą tak bogatą ,dzięki której tak naprawdę żyłam. Starałam się opanować ,lecz moje serce biło jak oszalałe. Bałam się. Jego groźby brzmiały tak poważnie. A co jeśli mnie teraz zadźga? Co jeśli każe oddać pieniądze. Niby skąd miałabym je teraz wziąć ,skoro połowę już wydałam. Słyszałam jak ktoś naciska na klamkę. Przełknęłam głośno ślinę. Bałam się odwrócić. Spojrzeć w te straszne oczy ,które wyrażały więcej nic tysiąc słów. Drzwi zatrzasnęły się, a ja ze strachu lekko podskoczyłam. Ręce całe miałam spocone. Nigdy w życiu się tak nie bałam jak teraz.

- Nie przywitasz się nawet? –drgnęłam słysząc jego głos

- Dzień dobry ,proszę pana – odburknęłam niepewnie. Usłyszałam kroki. Kolana pode mną się ugięły ,czując jak łapie mnie mocno za rękę. Zacisnęłam powieki ,zasłaniając się ręką. Przeczuwałam najgorsze. Czekałam aż mnie uderzy. Jednak było inaczej. Drżącą ręką objął mnie w pasie.

-Aiko chyba nie myślisz ,że mógłbym Cię uderzyć – otworzyłam oczy ,niepewnie spoglądając na niego.

- Nie raz już dostałam od potencjalnych klientów – szepnęłam na co on się spiął ,łapiąc mnie za podbródek nakazując na niego spojrzeć. Był przerażony i nieźle zszokowany – Nie chciałam dać dupy ,to dostałam po twarzy kilka razy i potem sobie wziął co chciał – te wspomnienie bolało mnie do tej pory. Odwróciłam głowę ,czując jak kilka zdradzieckich łez spływa mi po policzku. Nie chciałam ukazywać przed nim mojej słabości. Chociaż i tak sporo o mnie wiedział. Zacisnął dłoń w pięść

- Powiedz mi nazwisko ,a pożałuje tego co zrobił -  spojrzałam na niego. Był cały czerwony i spocony

-Nie pamiętam ,mało z tamtej nocy pamiętam. – poczułam jak zrobiło mi się gorąco – mogę prosić o jakąś wodę ,jeżeli jest ? –spojrzał  na mnie ,łapiąc mnie za rękę i prowadząc na kanapę. Usiadłam ,a on szybko poszedł do kuchni ,wracając z butelką wody i dwiema szklankami. Nalał mi ,po czym podając usiadł obok obserwując mnie

- Wszystko w porządku? Dobrze się czujesz –zapytał z niepokojem

-Tak, tak. Tylko zrobiło mi się gorąco –delikatnie się uśmiechnęłam ,rozglądając się dookoła – Bardzo ładny masz apartament ,a szczególnie widoki są piękne – spojrzałam na  niego. Przysunął się do mnie ,blisko. Bardzo blisko, delikatnie całując moje usta. Zaczęłam cicho mruczeć. Brakowało mi tego. Całował niesamowicie. Ostawiłam szklankę ,obejmując go za szyję. Pogłębił pocałunki ,obejmując mnie w pasie.  Oderwał się, a ja spojrzałam na niego z zawodem w oczach. On się tylko uśmiechnął.

-Tęskniłem za Tobą – ręką dotknął mojego ciepłego policzka, delikatnie go gładząc – Mamy tylko godzinę, bo muszę wracać na delegację. Musimy poważnie porozmawiać ,bo nie chce się z Tobą kłócić – kiwnęłam tylko znacząco głową ,patrząc na niego – Aiko ja wiem ,że Ci nie pasuję kilka rzeczy ,ale ja inaczej nie umiem. Wiem, że jeżeli chodzi o Twoją pracę to inaczej powinno to wyglądać i powinienem z Tobą o tym rozmawiać, ale ta delegacja wypadła tak nagle ,więc zdążyłem tylko zadzwonić do Twojego szefa. Nigdy bym Ci nie chciał zaszkodzić. Ale nie zniosę myśli ,że coś może Ci się stać

-Przepraszam ,ale nigdy nie byłam w takiej sytuacji . Po za tym nie lubię jak ktoś wchodzi na mój teren i mi rozkazuję. Ale postaram się – westchnęłam patrząc na niego – Będziesz miał przeze mnie problemy. Po za tym zbliża mi się okres i wariują we mnie hormony

-A czyli nici z seksu jak wrócę – poderwałam się do góry ,przypominając sobie ,że okres mi się zbliża coraz większymi krokami. Walnęłam się otwartą dłonią w czoło. Złapał mnie za rękę całując w czerwone czoło – Spokojnie, poczekam. Jestem cierpliwy

-Ale ja nie. Po za tym przez tą pracę jestem trochę niewyżyta – w odpowiedzi dostałam tylko szeroki uśmiech. Zbliżyłam się do niego ,skuszona cudownym zapachem drogich perfum – Coś jeszcze ?Itachi? – zaczęłam delikatnie całować jego szyję

-Nie wiedziałem ,że jesteś taka niegrzeczna – odchylił głowę do tyłu ,a ja usiadłam na nim rozkrokiem

-Wiele o mnie jeszcze nie wiesz ,Itachi. Tylko trzeba mnie bliżej poznać –zaczęłam rozpinać jego koszulę, ale powstrzymał mnie

-I tego właśnie chce . Tylko musisz mi na to pozwolić – przytulił mnie delikatnie gładząc po plecach – Tak w ogóle bardzo pięknie wyglądasz – uśmiechnęłam się szeroko ,patrząc na niego

- O, dziękuję. Wczoraj byłam na zakupach ,korzystając z tego, że miałam wolne. Ty też wyglądasz ładnie. Z resztą tak jak zawsze – błysnęłam swoją inteligencją ,schodząc z niego. W odpowiedzi dostałam tylko cichy śmiech – Mogę się o coś zapytać – coś mi tu nie pasowało i to bardzo. Dlaczego tak zachowywał się wobec mnie ,co go to interesowało co ja robię gdy on mnie nie pieprzy – Czemu taki jesteś? Powinieneś dać mi w twarz za pyskowanie , i wziąć sobie to co tylko chcesz. Przyjeżdżasz z delegacji ,ryzykując tym że stracisz potencjalnych klientów ,czy zepsujesz sobie opinię . A po za tym co interesuje Cię co ja robię w wolnym czasie i jak mnie traktują. To jest trochę dziwne. Znaczy jak dla mnie – spojrzał na mnie unosząc brwi do góry. Pewnie mocno się zdziwił – Przepraszam nie powinnam się pytać ale jest pan trochę inny – w tym momencie chciałam dodać jeszcze kilka moich wątpliwości ale mi na to nie pozwolił. Wziął mnie na ręce i zaprowadził do drugiego pokoju rzucając na łóżko. Byłam w szoku. Nie spodziewałam się tego po nim. Nachylił się nade mną patrząc mi oczy. Przeszły mnie ciarki ale sama tego chciałam ,prowokując go do tego zachowania.

- Tego właśnie chcesz? Zachowuję się tak w stosunku do Ciebie, bo zauważyłem, że jesteś inna. Chcesz abym był chłodny ,bez uczuciowy ,mam Cię bić za to że się mnie nie słuchasz?  Mam Cię zerżnąć za każdym razem kiedy jestem z Tobą. Mam być chamem, prostakiem ? Mam pójść na uczelnie i powiedzieć gdzie pracujesz? Tego właśnie chcesz ?! – zaczął krzyczeć, tak jak przez telefon. A ja leżałam na łóżku jak kłoda. Zaciskając mocno powieki, aby nic nie widzieć i nie uronić żadnej łzy. Oddychał szybko ,próbując się uspokoić. Pokręciłam przecząco głową. Doigrałam się. Skończę na ulicy, bo przecież do końca życia nie mogę być prostytutką – Aiko otwórz oczy i spójrz na mnie, proszę – jego ton się zmienił. Znowu. Otworzyłam oczy patrząc na niego – Traktuję Cię inaczej ,abyś miała lepiej, po to żebyś mogła przestać za jakiś czas i znaleźć inną pracę. Całe życie chcesz wyglądać jak mumia ,kryjąc worki pod oczami ,drogimi kosmetykami ?

-Nie znajdę innej pracy ,bo do niczego innego się nie nadaję. Nie umiem gotować , nawet ekspresu do kawy nie umiem obsługiwać. Pierwszy raz telefon miałam w ręce 2 dni temu. Przywykłam do mojego losu. Tak już zostanie – bardzo to bolało, lecz była to prawda. Przeszły mnie po plecach ciarki obrzydzenia . Czułam się jak jakiś potwór ,którego wszyscy omijali szerokim łukiem. Poczułam coś ciepłego ,jego ręka jeździła wzdłuż moich pleców. Nawet nie wiedziałam kiedy wsunął rękę pod moją sukienkę – Itachi ? – nic nie odpowiedział tylko mnie pocałował. Leniwie wdarł się językiem ,do wnętrza moim ust. Poczułam ciepło płynące od niego. Znowu. Co on miał w sobie ,że tak na mnie działał? Może dla tego, że rzeczywiście inaczej mnie traktował. Lepiej. Byłam dla niego człowiekiem. Oderwał się patrząc na mnie

-Pocieszyć Cię – uniosłam brew do góry – ja też nigdy nie umiałem obsługiwać tych ekspresów – zaśmiał się cicho ,całując mnie w policzek – Muszę wracać – uśmiechnął się smutno, wstając z łóżka i poprawiając koszulę – Masz jeszcze czas. Idź do księgarni i kup dwie dobre książki z przepisami. Na naukę nowych rzeczy nigdy nie jest za późno, a co do Twojej pracy pamiętaj ,że ja mogę wiele – pomógł mi wstać z łóżka. Ja stałam jak osłupiała. Kiedy się ocknęłam postanowiłam zrobić kolejny krok. Tym razem zadziwiłam samą siebie. Podeszłam do właściciela tego apartamentu i dając mu buziaka w policzek ,tuląc się do niego
-Dziękuję Ci, za wszystko –uśmiechnęłam się szeroko

-Nie mogę za Tobą nadążyć Aiko – zaśmiał się głośno ,kręcąc głową

- Przynajmniej nie jest nudno ,co nie? – puściłam oczko , kręcąc się jak mała dziewczynka

- Oczywiście – pocałował mnie w czoło ,poprawiając krawat – Jak będzie Ci smutno ,czy będziesz miała jakieś wątpliwości to zadzwoń do mnie lub napisz. Chętnie Ci pomogę ,pamiętaj o tym dobrze ?

- Dobrze rozumiem – uśmiechnęłam się szeroko. Skradł mi buziaka na pożegnanie i zniknął. Podeszłam do okna ,spoglądając jeszcze raz na tą panoramę. Spojrzałam w dół . Itachi właśnie wsiadał do swojego samochodu. Westchnęłam cicho. Poprawiłam się ,zabierając torebkę i sprawdzając czy wszystko wzięłam ze sobą ,wyszłam z apartamentu. Zjechałam windą na dół. Uśmiechnęłam się portiera ,lekko kiwając głową w jego stronę. Zanim wyszłam z hotelu ,dopytałam się jak mam stąd dojść na dworzec. Informacja , którą dostałam była krótka i jasna. Szybko znalazłam się na dworcu ,a potem w pociągu jadąc w stronę mojego mieszkanka. Zanim wsiadłam do autobusu ,wpadłam do księgarni zakupując kilka książek kucharskich ,tak jak mi poradzono. Wpadłam też do supermarketu  robiąc dosyć spore zakupy co było błędem. Lodówkę miałam sporą ,lecz nie widziało mi się taszczenie tego na jedenaste piętro . Z kilkoma wielkimi torbami wlazłam do autobusu ,zajmując trzy wolne miejsca. Jedno dla mnie ,trzy dla moich siatek. Dobrze, że autobus był pusty. Rozłożyłam się wygodnie na krześle ,patrząc się w okno. Dziwny był ten dzień. Stanęłam na klatce schodowej mojego wieżowca. Oczywiście ta cholerna winda nie działa. Ciekawe po co ona tu była.  Cicho wzdychając zaczęłam włazić na górę. Już od szóstego piętra słyszałam dobijanie do któryś drzwi. Ktoś był nieźle napalony. Z każdym piętrem słyszałam coraz głośniejsze pukanie do drzwi. Wychodząc na moją klatkę schodową znalazłam osobę ,która tak waliła w drzwi. Był to Naruto. Ciężko sapiąc ,postawiłam torby na ziemi. Odwrócił się natychmiast. Doznał szoku. Z tego iż brakowało mi powietrza pomachałam mu ,na przywitanie. Podszedł do mnie biorąc siatki z podłogi ,patrząc na mnie

-Hej ,wybacz to najście – uśmiechnął się delikatnie

-Nic nie szkodzi.. serio – powoli doszłam do drzwi ,wyjęłam klucz z torebki i wpuściłam go pierwszego. Zamknęłam za sobą drzwi, rzucając torebkę na szafkę po czym walnęłam się na łóżko. Usłyszałam tylko śmiech i szmer reklamówek ,które położył na blaty kuchenne. Usiadł na brzegu łóżka patrząc na mnie

- Czym się tak zmachałaś, co? – zaśmiał się widząc mój wzrok mordercy

-Ha Ha ,ale śmieszne wiesz – usiadłam na łóżku ,zdejmując buty. Czułam się spocona i brudna. Spojrzałam się na niego. Był jakiś dziwny – Hej jak tam Twoje zawody ? Skopałeś innym tyłki?

-Chyba oni mi skopali – usłyszałam tylko burknięcie w moją stronę. Czyli znalazłam czuły punkt. Położył się na moim łóżku, zakrywając twarz poduszką

-Hej ,a kto Ci pozwoli tknąć moją podusie? – zaczęłam szarpać za moją własność. Był silniejszy. Leżał bez ruchu. Był taki smutny. Nie pasowało to do niego.  Miałam plan aby go rozweselić. Usiadłam na niego rozkrokiem. Odłożył poduszkę ,patrząc się na mnie – To jest kara za tykanie mojej podusi! – wrzasnęłam zaczynając go łaskotać. Na moje szczęście posiadał łaskotki. Wiercił się śmiejąc się głośno ,próbując się bronić ze wszystkich sił, a mi ta zabawa podobała się coraz bardziej. Z oczu kapały mu łzy. Zrobiłam pewien błąd. Obudziło się we mnie dobre serce. Zaprzestałam swojej czynności ,a on wykorzystał moment, przerzucając mnie przez ramię. Złapał mnie za nadgarstki i unieruchomił moje ręce nad głową

- I co teraz ? – spojrzał na mnie dumnie ,szeroko się uśmiechając

- Naruto ,puść mnie ! – krzyknęłam ,wiercąc się. On zamiast mnie puścić , jedną ręką dalej trzymał mnie za nadgarstki, a drugą zaczął łaskotać. Darłam się i krzyczałam w niebogłosy, prosząc aby przestał. Po chwili zaprzestał swoich czynności patrząc na mnie. Na twarzy byłam cała czerwona, a na czole pojawiły się kropelki potu.

- W nagrodę żądam dobrej kolacji – uśmiechnął się szeroko puszczając mi ręce i opierając się na łokciach.

- Mogę kanapki zrobić albo pizzę zamówić – westchnęłam wiedziałam ,że nie mam o czym dyskutować, bo byłam na przegranej pozycji.

-Czemu zamówić ,masz tyle składników kupionych ,że sami możemy zrobić – zaczął przeglądać siatki ,spojrzał na mnie dziwnie wyciągając z siatek książki kucharskie – Po co to ?

- Po to abym się nauczyła gotować ,bo nigdy się tego nie uczyłam – wzruszyłam ramionami – Dlatego proponuję zamówić pizze – usiadłam na jednych z blatów patrząc się na swoje stopy. Widziałam jak jego nogi stoją przede mną. Rozchylił delikatnie moje nogi ,na co aż podskoczyłam. On się tylko uśmiechnął podchodząc do mnie blisko. Oparł ręce na blacie ,po jednej i drugiej stronie moich bioder.

- Możemy spróbować sami, w sumie ja wszystko zjem – uśmiechnął się niepewnie ,jakby zamyślony

-Naruto ? – spytałam ostrożnie ,przysuwając się do krawędzi. Objęłam nogami go w pasie ,aby mi nie uciekł i pewnie po to abym nie spadła na cztery litery na podłogę – Nie przejmuj się tym ,że przegrałeś. Każdemu się zdarza

-Ale nie mistrzowi świata, nie mi kiedy mam obronić tytuł . Jestem w połowie przygotowań, a dostaję baty jak małe dziecko – warknął patrząc się w przestrzeń za mną. Było mu po prostu wstyd. Zagryzłam wargę patrząc na to co wyraża jego twarz. Smutek ,rozpacz.

-Ale zawsze warto dostać po dupie ,przynajmniej wiesz co zrobiłeś źle ,jakie są Twoje słabe strony. Po to są takie zawody, abyś sprawdził swoje umiejętności. A jak to Ci nie wystarcza to ja Ci zdradzę moje tajne techniki karate i innych sztuk ha-dzia! – zaczęłam machać rękami przed sobą robiąc dziwne minę. Patrzył się na mnie jak na wariatkę. Podziało ,stał i śmiał się ,po raz kolejny w moim mieszkaniu. Uśmiech ponownie wrócił mu na twarz. Przysunął się jeszcze bliżej całując mnie w policzek.

-Dziękuje Ci Aiko ,za wszystko – w zamian ,szeroko się uśmiechnęłam. Poczułam jak tracę równowagę. Nerwowo objęłam mocno rękami jego szyję ,przylegając mocno do niego. On mnie w porę złapał trzymając na rękach. Nasze twarze dzieliły milimetry. Czułam jak jego gorący oddech owiewał moją twarz. Skuszona ciepłem wtuliłam nos w jego szyję, a on objął mnie szczelniej. Poczułam to !To uczucie bezpieczeństwa ,w tych właśnie ramionach.
-Nie chce mi się nic gotować. Możemy zamówić tą pizze? Proszę? – jęknęłam z nadzieją, że się zgodzi. Byłam wyczerpana i jakoś nie miałam ochoty gotować. Wolałam się przytulać. Odstawił mnie na ziemie.

-No dobra – westchnął zrezygnowany – znaj moje dobre serce – wyciągnął portfel i z jednej z przegródek wyciągnął menu jednej z pizzerii – nie lubię oliwek ,szpinaku i papryki. Tak wszystko inne mi pasuje – uśmiechnęłam się szeroko ,patrząc się na niego

- To mamy podobny gust ,chociaż nie wiem czy lubię oliwki ,bo nigdy ich nie jadłam . Czyli co ? Salami, pieczarki , kukurydza i podwójny ser? – powiedziałam zanim zdążył mi podać ulotkę.  Zszokowany wyciągnął telefon z kieszeni i wybrał numer. Skrzywił się sprawdzając coś na telefonie

-Cholera ,zapomniałem doładować telefon.. – westchnął zrezygnowany –Poczekaj ,polecę to jest kawałek stąd – złapałam go za rękę ,delikatnie się uśmiechając

-Mam lepszy pomysł ,zadzwońmy z mojego – podeszłam do szafki ,gdzie stała moja torebka. Znalazłam telefon ,potem wzięłam ulotkę wykręcając numer do pizzerii. Zamówiłam pizze, do tego pepsi i dwa sosy : meksykański i czosnkowy. Podałam adres wracając do Naruto.

-Dlaczego ja nie mam Twojego numeru telefonu ?! – krzyknął oburzony ,krzyżując ręce na piersi

-A po ci ?! Żebyś mnie napastował przez telefon? Wystarczy ,że wiesz gdzie mieszkam – zaśmiałam się widząc jego minę. Rzucił się na mnie. Zaczęliśmy się szarpać i bić. My nie zachowywaliśmy się normalnie. Pizza przyszła po półgodzinie. Po takim wysiłku pochłonęliśmy ją w niecałe dziesięć minut. Rzuciłam się na łóżko. To był mój jedyny ruch ,na który mogłam sobie pozwolić z pełnym brzuchem.

-Aiko ,a masz jakieś plany na sobotni wieczór? – zapytał ni z tego ni z owego ,patrząc na mnie

-W sumie nie , po południu muszę tylko posprzątać i się pouczyć ,a tak to nic a co ? – przysunęłam się bliżej niego


-To może pójdziemy do jakiegoś klubu się wyszaleć ,co? Jest kilka fajnych ,przydałoby się nam od stresować ten tydzień ,co ty na to? – uśmiechnął się lekko. W sumie nie był to taki zły pomysł. Kiwnęłam głową ,przytakując że się zgadzam. Poleżeliśmy tak przez chwilę, gadając o głupotach, aż Naruto oznajmił ,że chyba musi już iść. Odprowadziłam go do drzwi ,przytuliłam na pożegnanie i zamknęłam za nim drzwi. Zanim położyłam się spać, schowałam rzeczy do lodówki ,umyłam się i spakowałam na jutro. Nastawiłam również budzik. Dziwne ,ale czekałam na kolejne dni. Zaczęło mnie interesować moje własne życie. W końcu coś zaczęło się dziać.

****
Witam Was
Z góry przepraszam ,że rozdział nie pojawił się w poprzednim tygodniu ale mam małe urwanie głowy przez koniec semestru i zbliżającą się sesje. Mam nadzieję ,że mi to wybaczycie. Proszę Was o wsparcie ,bo to zawsze dodaje siły i weny. 
Całuje mocno <3 Aiko

8 komentarzy:

  1. Trochę to takie trochę dziwne ..
    Nie pasuje mi ten Itachi ;/
    końcówka najlepsza xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Potem się rozwinie jeszcze bardziej :)
      Powtarzam to tylko moja własna interpretacja :D

      Usuń
  2. No akcja przybiera tempo widzę. W każdym razie rozdział fajny. Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie no Aiko, co Ty robisz? Zdraszasz Itachiego? Przeciesz jak Naruto się dowie co robisz to ciepnie Cię jak szmatką. ..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahah spokojnie moje serce też krwawi ale tak ma być :D

      Usuń
  4. Halooo... Kiedy kolejny rozdział??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To wszystko przez sesje , studiowanie 2 kierunków naraz jest nieco dokuczliwe i męczące. Ale rozdział idzie coraz bardziej do przodu :)

      Usuń