niedziela, 14 lutego 2016

Rozdział 4

Witam !
Przepraszam Was za tak długą nieobecność ,lecz studia pochłonęły mi całą wenę twórczą.
Nagrodą dla Was jest dłuższy rozdział niż zwykle, miłej lektury ! :)
****

Weź oddech.
Oprzyj głowę.
Zamknij oczy.
Jesteś w porządku.
Po prostu się ułóż.
Odwróć się do mnie.
Czy czujesz moje ciepło na swojej skórze?

Piątek, rano. Za wcześnie jak na piątek. Mimo iż miałam zajęcia trochę później ,w momencie gdy otworzyły się moje oczy ,nie chciały już się zamknąć. Leżałam bawiąc się włosami. Tak bez powodu. Tak w sumie z nudy. Zwlokłam się z łóżka. Na śniadanie ochoty chyba nie miałam. Zaparzyłam sobie kawy, mocnej kawy. Z kubkiem w dłoniach usiadłam na parapecie patrząc jak miasto tętni życiem. Spojrzałam w dół. Ludzie biegnący gdzieś w dal. Nie wiadomo po co i na co. To bez sensu. Gonić za czymś czego tak naprawdę nie kochamy ,aby tylko utrzymać wysoki status społeczny albo zarobić na nowy kabriolet. Wole być szczęśliwa. Z rozmyślań wyrwał mnie mój budzik ,który sobie przypomniał ,że miał mnie obudzić. Zabawne,  wyprzedziłam go po raz pierwszy. Może powinniśmy zamień się rolami. Mimo, że byłam ładna, atrakcyjna – w miarę – grzeczna i w sumie fajna to nie miałam żadnej koleżanki. Coraz bardziej zaczęło mi to przeszkadzać. Zawsze byłam sama, ale teraz gdy wyszłam w końcu do ludzi ,oni dalej mnie ignorowali. No oprócz jednego głupka. Ale to na jego własne ryzyko. Zaśmiałam się na myśl o Naruto. Był trochę inny , a nawet trochę bardzo ale to było jego atutem. Nigdy nie widziałam go w towarzystwie innych osób. Może był taki jak ja ? Może ma czujnik ,który pozwala mu szukać takich odmieńców jak ja?  Niechętnie skończyłam pić kawę, na końcu zawsze była najgorsza. Sam cukier. Zwlokłam się ,szukając jakiegoś ubrania. Pogoda za oknem mówiła, że jest ciepło. Nie dla mnie . Ja jestem zmarzluchem i chyba jednym z największych na świecie. Najbardziej mi to przeszkadza. Po za tym nawet większy powiew wiatru może wywołać u mnie grypę. Ta , moja zajebista odporność. Założyłam dziurawe dżinsy i kremowy sweterek  oraz trampki.  Na szyję zarzuciłam wielki czerwony szal i do tego czarną skórzaną kurtkę. Nie miałam ochoty makijaż. W sumie nie wyglądałam aż tak źle. Postanowiłam jednak wytuszować rzęsy i pomalować usta błyszczykiem. Wyszłam z domu , upewniając się czy drzwi są zamknięte i skierowałam się na przystanek. Dopiero w autobusie zdałam sobie sprawę ,że czeka na mnie matma. I to na pierwszych zajęciach. Nie ma to jak cudownie zacząć dzień. Będąc na dziedzińcu uczelni szukałam wzrokiem Naruto, niestety nigdzie go nie znalazłam. Westchnęłam cicho kierując się do sali w której miałam mój ukochany przedmiot.  Drzwi były otwarte więc weszłam. Sala była  w ¾ części pełna. Usiadłam w środku obok blondynki ,która była mocno skupiona na wzdychaniu do zdjęcia pewnego chłopaka. Wzruszyłam ramionami. To wolny kraj więc mogła robić co tylko chce chociaż jestem za realnym związkami. Pomiędzy ludźmi a nie ładną dziewczyną i kartką papieru. No ale cóż może za mało jeszcze widziałam. Z rozmyślań wyrwał mnie głos nauczycielki, którego tak bardzo nie lubiłam. Na dziś wielomiany. Po co do cholery na architekturze  wnętrz matematyka i wielomiany ,no błagam. Masa zadań, które uświadomiły mi jaką czarną dziurę mam w dziale „matematyka”. Załamałam się słysząc, że pani profesor zbierze zeszyty aby sprawdzić naszą prace na zajęciach oraz wiedzę jaką posiadamy. Położyłam głowę na zeszycie czując jak oczy zachodzą mi mgłą spowodowaną przez łzy. Nagle poczułam jak ktoś mnie dźga palcem w bok. Podniosłam głowę do góry. To była ta blondynka. Uśmiechnięta od ucha do ucha, podając mi swój zeszyt z niektórymi rozwiązanymi przykładami. Spojrzałam na nią zszokowana. Przełknęłam głośno ślinę biorąc zeszyt. To była dla mnie czarna magia ,a przepisując każdy przykład zastanawiałam się jak mam się jej odwdzięczyć . Po skończeniu oddałam jej zeszyt kiwając głową w ramach „dziękuje „. Przykłady były na zaliczenie. Moja wybawczyni wyszła przede mną. Nawet nie wiedziałam jak mam na imię, a znając życie takich blondynek na tej uczelni jest w opór. Wychodząc czułam jak kamień spada mi z serca . Przynajmniej coś  z matmy miałam na plus. Poszłam do automatu, ze słodyczami. Po tak stresującej godzinie potrzebowałam cukru. Wybrałam batonik czekoladowy z orzechami . Oczywiście na moje nieszczęście batonik w połowie się zaklinował. Byłam w dupie. Obok mnie pojawiła się znowu ona. Z całej siły kopnęła w automat, który oddał mój batonik. Wyciągnęłam go z półki delikatnie się uśmiechając

-Dziękuje, po raz kolejny ratujesz mi tyłek – uśmiechnęłam się szerzej widząc jak odgarnia długą grzywkę cicho się śmiejąc

-Nie ma za co. Cała przyjemność po  mojej stronie. Jestem Ino – wyciągnęła rękę .Ponownie się uśmiechnęłam ściskając jej dłoń.

-Aiko ,miło mi Cię poznać – otworzyłam batonika ,od razu go gryząc – Wybacz ale zestresowała mnie ta matma. Chcesz kawałek ? – w odpowiedzi usłyszałam tylko śmiech – No co ?

-Jesteś brudna od czekolady ,a to dopiero początek batonika. Ale jedz smacznego . Ja jestem na diecie- podała mi chusteczkę idąc w stronę dziedzińca. Poszłam za nią

- A co to był za chłopak na tym zdjęciu? – spojrzałam na nią. Od razu się spłoszyła ,rumieniąc się lekko

-A taki ktoś ,jest na informatyce. Jest taki cudowny ,tylko ,że chyba mnie nie lubi – wzruszyła ramionami ,siadając na ławce. Poczułam jak ktoś obejmuje mnie w pasie od tyłu. Ktoś przyjemny w dotyku i ciepły.

-Cześć Naruto – uśmiechnęłam  się ,odwracając się twarzą w jego stronę. Usłyszałam tylko śmiech – Aż taka śmieszna jestem ? – spojrzałam na niego dąsając się lekko. On tylko polizał swój kciuk i zaczął zmazywać czekoladę z mojej buzi – Hej ! Nie ,to obrzydliwe ! – zaczęłam się wyrywać. Spojrzałam na Ino ,która stała tylko i się śmiała. Odsunęłam się od Naruto.

-Ino to jest Naruto , Naruto to jest Ino, moja wybawicielka – delikatnie się uśmiechnęłam do dwójki ludzi towarzyszących mi. Znowu usłyszałam śmiech

-My się znamy. Chodziliśmy razem do jednej klasy w gimnazjum – oznajmiła mi Ino ,patrząc na nas – Uważaj na niego. On jest szalony – zaśmiałam się patrząc na Naruto ,który był zszokowany tym co usłyszał

-Nie prawda! – zbuntował się blondyn patrząc na nas

-Tak wiem coś o tym – szepnęłam  w stronę Ino ,coraz bardziej odsuwając się od chłopaka, czując jak niebezpieczeństwo się zbliża

- Robisz dzisiaj spaghetti i mnie nic innego nie interesuje inaczej foch do końca życia – spojrzał się na mnie obrażony krzyżując ręce na klatce piersiowej.

-O tak dzięki Bogu. Będę wolna. To pa – pociągnęłam Ino która tylko się temu przyglądała cały czas się śmiejąc ,machając zdziwionemu Naruto. Złapał mnie za wolną rękę patrząc na mnie gniewnie – O co panu chodzi ? – czasami zdumiewało mnie to jaką dobrą potrafię być aktorką

- Nie prowokuj mnie, bo dostaniesz –warknął

-W to akurat wątpię. Pamiętaj ,że to ja Cię nauczyłam tajnej techniki – uśmiechnęłam się szeroko patrząc na niego

-Dobra dobra – westchnął tylko – Muszę Cię zapoznać z moimi kumplami z paczki, może w porze lunchu? – spojrzał na mnie pytająco ,kierując się w stronę największego budynku. Wzruszyłam ramionami . Nie wiem czy chciałam poznać więcej świrów. I tak już było mi dziwnie ,gdy Ino się nam przyglądała.

-Paczka? Ale czego czekoladek czy papierosów?  - spojrzał na mnie dziwnie ,zatrzymując się – No przecież żartuje przecież

-Palisz? – był lekko zdenerwowany

-Nie ,nie lubię się truć . Chce trochę lat pożyć. Dlaczego tak bardzo to Cię zdenerwowało? – był dziwny. Jakby cała radość z niego uciekła

-Nic ,po prostu nie lubię jak ktoś pali ,szczególnie kobiety – wzruszył ramionami ,odwracając wzrok ode mnie. Nie dążyłam tematu. Jakoś nie miałam ochoty go drażnić. Nie wiedziałam co z sobą teraz począć. Ino gdzieś zniknęła ,a miałyśmy teraz okienko. Zatrzymałam się patrząc po dziedzińcu. Było za zimno ,żeby siedzieć na dworze – O czym myślisz ? – spojrzał na mnie wyrywając mnie z zamyślenia.

-A nic ,muszę znaleźć jakieś ciepłe miejsce na uczelni ,bo mam teraz okienko. Idę siąść sobie na korytarz. Do później – pomachałam mu i poszłam w stronę głównym drzwi wejściowych. Złapał mnie za rękę ciągnąc w przeciwną stronę.

-Dobrze się składa ,akurat mi się nie chce iść na historię – zatrzymałam się patrząc na niego

-O nie Ty się odwracasz i idziesz na zajęcia. Nie możesz zawalić uczelni – wyrwałam się z jego uścisku idąc do głównego budynku. Poczułam jak łapie mnie za biodra i przytula się do moich pleców

-O mnie się nie martw ,ja sobie radę dam. Po za tym na tych zajęciach nic się nie robi. Wole spędzić czas z Tobą – mruknął obejmując mnie szczelniej – Po za tym muszę Ci pokazać moje tajne miejsce, chodź – pociągnął mnie za rękę w kierunku starego budynku. Weszliśmy na drugie piętro. Jak dla mnie to było ostatnie piętro. Myliłam się. Naruto otworzył duże drewniane drzwi ,za którymi kryły się kręte schody. Weszliśmy jeszcze wyżej. Okazało się ,że te schody prowadziły na wierze zegarową, z której był piękny widok

-Wow ,ale tu jest cudownie – podeszłam do okna ,lekko się o nie opierając. Spojrzałam na Naruto. Był jakiś nieswój, a wszystko się zaczęło od tematu papierosów. Podeszłam do niego – Co się dzieję?
-Nic ,nic. Wszystko w porządku – wzruszyłam ramionami. Skoro nie chciał gadać to po cholerę mnie tu ciągnął. Usiadłam naprzeciwko okna wpatrując się w ludzi. Dziwne ,dosyć często to robiłam, nie wiadomo dlaczego. Usiadł obok mnie

-Naruto jeżeli chciałeś być sam ,to było przyjść tu samemu. Ja nie wiem o co ci chodzi. Nie siedzę w Twojej głowie – powiedziałam na bezdechu. Cała irytacja właśnie zniknęła. Spojrzał na mnie, cicho wzdychając

-Przepraszam, ale papierosy dużo przypominają mi zdarzeń z mojego dzieciństwa ,a to miłe rzeczy nie były. Po za tym nie chciałbym abyś się truła.

- Ty mówisz o truciu? Przecież sam chcesz abym Ci zaczęła gotować. Przecież to może być trucizna ,nawet dawka śmiertelna – zaśmiałam się kładąc się na plecach – Nic mi się nie chce. Nawet siedzieć na tej uczelni jest mi ciężko. Kiepski dziś dzień. Idziemy sobie stąd? – spojrzałam na niego zmęczonym wzrokiem

-O nie nic z tych rzeczy. Zostajesz na zajęciach . Ty musisz chodzić na zajęcia. Nie pozwolę Ci opuścić zajęć – położył się na boku obserwując mój każdy ruch

- I kto to mówi? Kto właśnie nie polazł na zajęcia ? – burknęłam obrażona . Przytulił mnie opierając brodę o moją głowę.

-Wolałem być z Tobą. Upewnić się, że nic Ci nie jest. Co dziś robisz po zajęciach? – spojrzał na mnie bawiąc się moim kucykiem.

-Hmm ? Nie wiem ,może pójdę na zakupy po jakąś sukienkę na jutro, bo nic takiego na imprezy nie mam i wrócę do domu. Jak nie będę głodna to pójdę spać  - wzruszyłam ramionami – A co ?

- Oo zakupy ,mogę iść z Tobą – podniósł się patrząc na mnie

-Nie – zmarszczył brwi – Wole abyś mnie zobaczył w pełnej okazałości. Najlepsze jest całe ujrzeć – uśmiechnęłam się, puszczając oczko

- Meh niech Ci będzie. Jeżeli będziesz chciała możesz pójść ze mną na trening. Pokażesz mi te Twoje tajne techniki – zaśmiał się przypominając moje wczorajsze machanie rękami.

-Aa o to miło ,ale czy ja nie będę przeszkadzać – zatkało mnie. Czułam się dziwnie – Na pewno Twój trener się nie zgodzi – ponownie się zaśmiał

-Spokojnie to mój wujek. Dlatego dziś Cię zapraszam ,bo jego nie będzie, a jakoś samemu nie mam motywacji trenować – wzruszył ramionami patrząc na mnie. Westchnęłam cicho. W sumie bez pracy ,nie miałam tak naprawdę co robić. Na zakupy pójdę co najwyżej jutro. Nic nie stracę.

-Dobrze niech będzie ,a o której i gdzie to ? – podniosłam się do siadu prostując plecy ,które bolały mnie od leżenia na drewnianej podłodze – Trafie tam z moim zepsutym GPS-em ?

-Ja kończę zajęcia o 15 więc możemy razem pojechać. Wpadnę do domu zabiorę rzeczy i idziemy. Mam trening za piętnaście siedemnasta ,autobus jedzie do mnie z godzinę więc akurat się wyrobimy –powiedział to przeciągając się leniwie

-Ja dziś kończę po trzynastej chyba więc pojadę do domu wezmę jakieś rzeczy do przebrania i wrócę po Ciebie ,może być?  -usiadłam po turecku drapiąc się pod prawą łopatką

-A na zakupy kiedy pojedziesz? – spojrzał na mnie zaciekawiony tym co robię. Usiadł za mną drapiąc mnie po plecach. Zaczęłam cicho mruczeć.

-Jutro mam sporo czasu ,więc spokojnie. O tu oh tak! – zaczęłam się wić ,czując jak mi dobrze. W odpowiedzi usłyszałam tylko cichy śmiech – Co Ci się już nie podoba? – spojrzałam na niego gniewnie ,z mordem w oczach

-Zaskakujesz mnie ,każdego dnia coraz bardziej. Nie wiedziałem ,że potrafisz mruczeć.  To takie słodkie . Ała ! za co to ?! – złapał się za ramie ,w które przed chwilą dostał z pięści.

-To jest normalne ,nie słodkie. Po za tym ty masz wąsy ,które wyglądają jak u kota, więc większe prawdopodobieństwo u Ciebie niż u mnie –zaśmiałam się ,oczekując ,że on uczyni to samo. Myliłam się. Ucichł.

-To nie wąsy, to blizny. Kolejne wspomnienie z dzieciństwa – odwrócił głowę. Te wspomnienia z dzieciństwa bardzo go trapiły. Nie wiem co przeszedł ,ale nie mógł się z tym pogodzić, nawet po takim czasie. Odwróciłam się do niego przodem. Przełknęłam głośno ślinę. Drżącą rękę zbliżyłam do jego twarzy ,palcem delikatnie jeżdżąc po jednej z blizn. Spojrzał na mnie ,wzrokiem pełnym nadziei. Aż mnie ciarki przeszły po całym ciele. Uśmiechnął się  wtulając policzek w moją rękę.

-Musimy iść. Niedługo mamy zajęcia – uśmiechnęłam się ,powoli wstając z podłogi. Zrobił to samo. I zrobił coś jeszcze. Złapał mnie za rękę splątując nasze palce razem. Uniósł nasze dłonie ,po czym pocałował wierzch mojej dłoni.

-Dziękuję, za to co robisz – przytulił mnie tak mocno ,jakbym miała zaraz od niego uciec lub zniknąć na zawsze

-Ale.. przecież ja nic nie zrobiłam – jęknęłam czując jak zapach jego perfum uderza do moich nozdrzy.  Działały na mnie tak jak najlepsze narkotyki – Naruto – czułam się przy nim jak bym mogła latać. Zrobić wszystko ,co bym tylko chciała. Podniosłam wzrok. Ujrzałam jak jego twarz niebezpiecznie blisko mojej. Czułam jak jego oddech owiewa moją twarz. Widziałam te piękne malinowe usta ,z których wydobywał się świeży lecz przyśpieszony oddech. Poczułam jak lodowaty łańcuch zaciska się wokół mojego żołądka. Szybko odwróciłam głowę wtulając policzek  w jego tors. Cicho się zaśmiał całując moją głowę. Nigdy nie przeżyłam prawdziwej miłości. Bałam się jej. Po za tym praca nie pozwalała mi na to. Odsunęłam się od niego delikatnie się uśmiechając –Chodźmy już – skierowałam się do wyjścia. Naruto standardowo jak co dzień odprowadził mnie pod salę i tyle go widziałam. Spotkaliśmy się na lunch. Miałam poznać „paczkę „ blondasa lecz Ino miała inny plan. Zabrała mnie w krąg babek. Jej przyjaciółek. Do tego zacnego grona którego poznałam była Hinata, Ten-ten ,Rin , Konan i Karin. Okazało się ,że wszystkie były przeciwko różowej pantery. To dobrze. Po skończonym posiłku razem z Ino skierowałyśmy się na ostatnie dziś zajęcia. Miałyśmy jeszcze dziesięć minut, bo na stołówce było tak tłocznie ,że nie dało się tam wytrzymać. Moja nowa koleżanka poszła do naszej nauczycielki ,a ja zostałam sama. Nie przeszkadzało mi to. Szybko ta samotność minęła ,bo obok mnie stanęła Hinata

-O hej Hinata ,Ino poszła do nauczycielki coś obgadać więc musisz trochę poczekać  - uśmiechnęłam się odgarniając włosy z twarzy

-Nie przyszłam do niej tylko do Ciebie – uśmiechnęła się blado – Czy Ty i Naruto jesteście parą? – zatkało mnie. Moje serce zaczęło bić coraz szybciej ,a w gardle stanęła gula, której nie mogłam się pozbyć.

-Nie.. nie skąd takie wnioski. Tylko się przyjaźnimy nic więcej – uśmiechnęłam się ,drapiąc się po głowie próbując wybrnąć z tej dziwnej sytuacji – A dlaczego pytasz? On ma kogoś? – czułam się jak detektyw. Zrobiła się cała czerwona. Teraz to ona była zakłopotana

-Wiesz… no.. bo on zawsze mi się podobał.  Myślę ,że coś pomiędzy nami zaiskrzyło ostatnio jak byliśmy na domówce u Kiby. Znaczy wiesz tylko tańczyliśmy i się przytulaliśmy – coś mnie ukuło w serce. To chyba nie była zazdrość. Nie to nie mogła być zazdrość. W sumie niby o co miałabym być zazdrosna. Przecież to tylko mój przyjaciel.

-Aaa …. Nie no wiesz ,nic między nami nie ma. Więc możesz być spokojna – uśmiechnęłam się szeroko w miarę szczerze na ile tylko mogłam

-Uf kamień spadł mi serca. To miło było Cię poznać. Do zobaczenia później ,pa – pomachała mi i zniknęła. A ja stałam jak wryta.  Nie mogłam przetrawić tego co tutaj się stało. Przez następną godzinę byłam nieobecna. Niby rozmawiałam z Ino ,ale nic nie pamiętam z tej rozmowy. Nie obchodziła mi historia tej głupiej uczelni. Skończyłam zajęcia. Pożegnałam się z blondynką i skierowałam się do domu. Czułam się jakby ktoś mnie kilka razy przeżuł i wypluł. W autobusie zastanawiałam się czy miałam w ogóle chęć iść gdzieś teraz z blondynem. Westchnęłam ciężko. Skoro powiedziałam że będę to zdania muszę dotrzymać. Nałożyłam na siebie szare leginsy i czarny podkoszulek a na to bluzę. Tak samo jak weszłam do domu tak i szybko wyszłam. Czekając na autobus zaszłam do kawiarni po kawy. Potrzebowałam jej. Może dlatego ,że zbierało się na deszcz. Siorbiąc ostatnie resztki kawy czekałam na mojego przyjaciela. Po chwili usłyszałam tylko trzask zamykanych drzwi i szaleńczy bieg, to był on. Rzucił się na mnie ,radośnie mnie przytulając

-Cześć, ale się stęskniłem. Gdzie byłaś na lunchu? – spojrzał na mnie. Widząc moją minę ,zbladł –Coś się stało ? – pokręciłam przecząco głową.

-Nie ,nie po prostu źle się czuje ,przez zmianę pogody. A nie mogłam poznać Twoich kolegów, bo Ino Cię wyprzedziła. Poznałam Hinatę ,Karin, Konan  chyba Ten- ten ,Rin i no jeszcze Hinate – myślałam, że na wspomnienie jej imienia zaczerwieni się ,zdenerwuje się  , a tu nic. To ja już nic nie wiedziałam – Fajne dziewczyny – uśmiechnęłam się.

- O to się cieszę , ale mam nadzieję ,że i tak większość wolnego czasu będziesz ze mną spędzać – uśmiechnął się wpuszczając mnie do autobusu pierwszą. Przez drogę opowiadał mi o jakiś bzdurach. Kiedy  byliśmy pod jego domem ,uparłam się ,że poczekam na dole. Pomimo jego wielkich chęci ,powiedziałam stanowczo ,że zostaję. Nie miałam ochoty poznawać rodziców Naruto. Po dziesięciu minutach był z powrotem na dole . Przebrany w czarny dres i pomarańczową bluzę, a przez ramię miał przewieszoną czarną torbę. Zmarszczyłam się. Nie lubiłam pomarańczowego koloru. Jemu było w tym do twarzy ,ale wyobrażałam sobie inny strój – Już jestem – widząc mój wzrok zaczął się wszędzie przeglądać –Co ? Gdzieś jestem brudny czy coś? – pokręciłam znowu przecząco głową

-Nie po prostu nie lubię koloru Twojej bluzy – zapałam go za kaptur od bluzy widząc jak się wraca do domu aby ją zmienić –Spokojnie ,przeżyje. Przecież to Twoja bluza. Co cię obchodzi moje zdanie. Po za tym mamy mało czasu – pociągnęłam go w prawą stronę. Jednak stał jak uparty łoś – No chodź no..

-Idziemy ,tylko że nie w tą stronę co potrzeba – zaczerwieniłam się. Tak naprawdę nie wiem gdzie ja go ciągnęłam skoro nie znałam tej okolicy. Zrobiło mi się głupio, a on co ? Nic ,po prostu stał i się śmiał. Pociągnął mnie w przeciwną stronę. Po kilkunastu minutach byliśmy na miejscu.  Weszliśmy do małej salki dobrze oświetlonej. W małym pokoiku przy samym wejściu  siedziała pani po jakiejś czterdziestce.

-O witaj Naruto, a myślałam , że dzisiaj Cię nie będzie skoro nie ma Twojego wujka – zaśmiała się widząc jego minę i podała mu dwa kluczyki. Zdziwiła się gdy wyłoniłam się zza pleców chłopaka –Ojej a to kto to ? Twoja dziewczyna? Nigdy żadnej tutaj nie przyprowadzałeś. Jaka jest śliczna. Miło Cię poznać jestem Mito – podała mi dłoń a ja ją lekko uścisnęłam. Blondyn był zakłopotany. Chyba języka w buzi mu zabrakło.

-Mi również jest miło poznać. Aiko jestem i jestem przyjaciółką Naruto. Dobrze na niego wpływam i dlatego dziś się pojawił na treningu – razem z nią zaczęłyśmy się głośno śmiać. Naruto fuknął coś obrażony i poszedł do szatni. Pożegnałam się z nowo poznaną kobietą i podążyłam za nim. W szatni zdjęłam z siebie kurtkę i bluzę. Kątem oka zajrzałam do torby blondaska. Tam było coś grubego i białego – Ej co tutaj masz? – zapytałam wskazując palcem na zawartość torby

- Białe prześcieradło ,folię i siekierę aby Cię unicestwić a co ? – spojrzał na mnie tak ,aż zaczęłam się pocić z denerwowania. Cofnęłam się kilka kroków do tyłu. Szybko do mnie doskoczył łapiąc mnie w pasie cicho się śmiejąc – Spokojnie żartowałem. W torbie mam ręcznik i moje kimono – uniosłam brew do góry

-Twoje co ? A po co Ci to ? – dziwne ,pierwszy raz spotkałam się z tą dziwna nazwą tego czegoś

-Kimono. To jest mój strój obowiązujący mnie na zawodach oraz treningu.  Ten strój także świadczy o moim zawodowstwie oraz zaangażowaniu. Wraz z latami treningu i uzbieranego doświadczenia ,dostajemy pasy które świadczą o poziomie na którym jest dany zawodnik  - czułam się jak uczennica. Zaczęłam bić mu brawo na stojąco za tak genialny wykład. Ten tylko pokręcił głową i zdjął z siebie bluzę a potem biały podkoszulek. Ze świstem wypuściłam powietrze gdy tylko ujrzałam jego umięśnione ciało. Spojrzał mi w oczy. Poczułam jak policzki zaczynają mnie piec. Szybko odwróciłam się do niego plecami aby mógł skończyć się przebierać. Zamiast szelestu wyjmowanych rzeczy z torby usłyszałam kroki. Tym gołym i gorącym ciałem przylgnął do moich pleców – Chyba się mnie nie wstydzisz ,co nie ?

-Nie ,nie ale nie chce Cię krępować. Poczekam przed szatnią, może pójdę porozmawiać z Mito. To bardzo fajna kobitka – skierowałam się w stronę drzwi ,lecz blondyn zasłonił mi je swoim ciałem krzyżując ręce na klatce piersiowej

-Żeby się ze mnie śmiać ? No i co jeszcze – pokręcił przecząco głową – Możesz mi pomóc się przebrać. A po za tym na sale wchodzi się na bosaka – na jego twarzy pojawił się tajemniczy uśmiech – westchnęłam cicho. I tak byłam na straconej pozycji ,a nie mogłam dać mu za wygraną. Podeszłam do jego torby wyjmując jego strój. Podeszłam do niego pomagając założyć mu górę od stroju i obwiązałam ją czarnym pasem. Spojrzał na mnie zagryzając swoją dolną wargę. Wywróciłam oczami sięgając do gumki od dresów i mocno nimi strzeliłam  głośno się śmiejąc widząc jego minę.  Pokręcił tylko głową zdejmując dresy z siebie. Udawałam ,że rozglądam się po szatni ,chociaż bardzo mnie kusiło to co on ma pod tymi dresami. Wziął ode mnie dolną część stroju i wyszedł z szatni. Przed wyjściem zdjęłam jeszcze buty i skarpetki i pobiegłam za nim. Otworzył salkę wpuszczając mnie pierwszą. Salka była cudowna ,pokryta cała materacami . Zaczęłam robić przewroty w przód jak małe dziecko. Gdy zaczęło mi się kręcić w głowię ,poczłapałam na czworaka pod kaloryfer. Podszedł do mnie siadając obok mnie – Już się zmęczyłaś? Chodź musimy ćwiczyć  pociągnął mnie na środek sali.

-A po co ja mam ćwiczyć ? To Twój trening, ja przyszłam Cię wspierać – położyłam ręce na biodrach

-Ale ja potrzebuje osoby towarzyszącej ,sam nie dam rady – jęknęłam przeczuwając najgorsze. Jeżeli chodzi o sport nie byłam najgorsza ,ale sztuki walki jakoś do mnie nie przemawiały. Westchnęłam głośno. To był znak ,że jestem gotowa. W zamian za to dostałam szeroki uśmiech – Najpierw rozgrzewka ,sześć kółek wokół Sali. W między czasie będziemy dogrzewać górne partie ciała – jak powiedział tak robiliśmy. Podczas okrążeń wykonywaliśmy podskoki ,cwał bokiem ,krok skrzyżny, krążenia ramion w przód i w tył. Potem przyszedł czas na rozciąganie. Od pozycji stojącej do siedzącej. Ja już czułam, że spociłam się jak świnia. Coraz bardziej zaczęłam żałować ,że się na to zgodziłam. Naruto jeszcze zrobił kilka ćwiczeń przy drabinkach na mięśnie brzucha. Specjalnie to robił prostak. Specjalnie bym zobaczyła ten wyrzeźbiony brzuch. Wzruszyłam ramionami. Ja też coś potrafiłam co na niego dobrze zadziała. Stanęłam przodem do niego ,bokiem do drabinek. Prawą ręką złapałam za jeden ze szczebli , a drugą za moją piętę u lewej nogi. Był wyraźnie zdziwiony. I dobrze. Zaczęłam prostować nogę. Doszłam do tego momentu, że moja lewa noga była wyprostowana nad głową. Posłałam mu tylko niewinny uśmieszek i zrobiłam to samo na drugiej nodze. Przynajmniej mój taniec erotyczny na coś się zdał. Po zakończeniu owej czynności stanęłam na środku jednej z mat i czekałam aż mój mistrz do mnie dołączy. Dał mi takie wielkie „łapki „ ,jedna na pewno była większa niż moja głowa. Kazał mi to założyć. W środku była gąbka ,na zewnątrz coś skóro –podobne. Miałam się ruszać. Okey. Spoko. To umiem. Lecz kiedy rzucił się na mnie z nogami i łapami upadłam na tyłek szybko zamykając oczy – Ty nie wiesz ,że kobiety się nie bije – warknęłam. Podszedł do mnie. Podniósł mnie ,stawiając do pionu.

-Wybacz myślałem ,że wiesz o co chodzi – uśmiechnął się szeroko

-A niby skąd ja mam to wiedzieć? Przecież mnie takie rzeczy nie interesują.  Wiem tylko ,że jak ktoś mi się narzuca ,to trzeba w mordę mu dać i tyle – westchnęłam. Czasami miałam go dość – No dobra więc po to coś mi dałeś abyś mógł w to walić tak ? – uśmiechnął się. Tak Naruto ,denerwuj mnie dalej. Tym swoim cholernym uśmieszkiem z idealnymi białymi zębami. Wywróciłam tylko oczami, przyjmując poprzednią postawę. Na  początku myślałam , że będzie łatwo. Niestety uciekanie tyłem, cały czas na niskich noga. Dodał także inne ćwiczenia. Po godzinnych zmaganiach padłam na matę czując jak spływa ze mnie pot – Mam dość ,nie czuję nóg. Jak Ty tak możesz – A on wyszedł. Zostawił mnie samą. Zamknęłam oczy. Chciałam pójść spać. Tak bardzo miałam dość tego tygodnia. Chciałam się wykąpać w ciepłej wodzie ,ubrać ulubioną piżamę , zrobić sobie gorącą czekoladę i patrzeć jak miasto usypia. A w zamian leże jak zwłoki na środku sali ,zostawiona na pastwę losu. Westchnęłam cicho. Usłyszałam jak wraca. Usiadł obok mnie, delikatnie mnie szturchając palcem. Otworzyłam niechętnie jedno oko. Zobaczyłam, że ma wodę. Od razu znalazłam siłę aby się na niego rzucić. Zaczęliśmy wojnę o wodę. Raczej o to kto pierwszy się jej napiję. Ja już ją miałam. Nawet ją dotknęłam. Lecz ten musiał ją wyrzucić na drugi koniec sali. Do tego jeszcze mnie przerzucił przez ramię ,tak że to on leżał na mnie. Jego pas już tak dobrze nie trzymał. Widziałam jak kropelki potu spływają mu po torsie. Odruchowo oblizałam językiem wargi – Nie obchodzi mnie to jak to zrobisz ,ale niesiesz mnie do domu –zaśmiał się cicho. Wtulił nos w moją szyję. Ja natomiast objęłam jego szyję. Sama siebie nie poznaję ,ale uwielbiam się do niego przytulać, a on zaczął cicho mruczeć. Jakby tylko na to czekał.

-Dobrze, podejmuję się tego zadania – podniósł się  razem ze mną na rękach. Wtuliłam się mocno w jego szyję. Zaczął sprzątać. Nawet po takim wysiłku miał siłę mnie dźwigać i  sprzątać. Na koniec poszedł po wodę ,którą od razu mi wręczył. Wypiłam chyba z połowę butelki. Nigdy woda mi tak nie smakowała. Naruto zamknął salę i skierował się do szatni. Chciał nas wykąpać ,lecz szybko wybiłam mu ten pomysł z głowy. Poczekałam aż się ubierze. Sama nałożyłam bluzę i buty. Było mi zimno. Ta pogoda mnie dobija. Wyszłam z szatni, mając nadzieje ,że na korytarzu będzie cieplej. Po chwili wyszedł i on. Oddał kluczyki i wziął mnie na ręce. Dreszcz przeszedł mnie od góry do dołu. Wtuliłam się mocno w niego. Był taki ciepły. Po chwili zorientowałam się ,że to nie jest droga na przystanek. On mnie niósł do swojego domu. Zaczęłam protestować lecz było już za późno. Wszedł po schodach ,wolną ręką wyciągając klucze z kieszeni. Otworzył drzwi ,zapalając światło w przedpokoju. Postawił mnie na podłodze i zamknął za sobą drzwi ,na klucz.

-Nie ,ja już pójdę Naruto. Nie chce robić Tobie lub Twoim rodzicom kłopotu. Naprawdę. Powiedz mi gdzie jest przystanek i już sobie pójdę – chciałam go ominąć lecz nie mogłam.

- Nikogo nie ma – odparł smutno. Normalnie nastolatek by się cieszył ,że ma wolną chatę. Imprezy, domówki itp

-A co wyjechali? – zapytałam zaciekawiona

-Moi rodzice nie żyją – odwrócił wzrok. Pomógł mi zdjąć kurtkę ,wieszając ją w szafie – A mój wujek wyjechał w delegacji , pewnie wróci po weekendzie – uśmiechnął się blado. Poprowadził mnie dalej. Swoją torbę rzucił do łazienki ,a ja usiadłam na jednym z krzeseł w kuchni. Nie wierzyłam ,że taka osoba jak on ma tak ciężką przeszłość. Zeszłam z krzesła podchodząc do niego powoli. Położyłam dłoń na jego ramieniu.

-Tak bardzo mi przykro. Wybacz – uśmiechnęłam się czując jak się we mnie wtula – Teraz już wiem dlaczego mówiłeś ,że jesteśmy do mnie podobni. Ja moich nie znałam nawet. Całe życie spędzałam w sierocińcu. Sama. Nikogo nie obchodząc – wzruszyłam ramionami. Nigdy ten temat na mnie nie działał ,bo podobno już z tego wyrosłam ,zapomniałam. Lecz przy nim moje wszystkie lęki, uczucia i pragnienia powróciły.

-Zazdroszczę Ci. Wolałbym być sam ,niż przeżyć to wszystko – poczułam jak drży, jak jego głos się załamuje. Odsunęłam go od siebie. Oczy miał pełne łez. Co musiało się stać ,aby tak mocno to przeżywał. A on wziął mnie na ręce i zaprowadził do swojego pokoju ,kładąc na łóżku. Jego pościel tak cudownie pachniała. Podniosłam się do siadu, a on usiadł naprzeciwko mnie  ,cicho wzdychając – Moi rodzice zmarli gdy miałem 3 lata,w wypadku samochodowym. Mój wujek jeździł wtedy po Europie i nie było z nim żadnego kontaktu. Trafiłem do domu dziecka, lecz byłem tym „szczęśliwcem „ ,który po kilku tygodniach trafił do rodziny zastępczej – jego głos coraz bardziej drżał. On cały drżał. Złapałam go za rękę.

-Naruto nie musisz mi o tym mówić, jeżeli jest Ci ciężko ,zapomnij po prostu o tym. Masz teraz wszystko. Wujka ,przyjaciół ,swoją pasję której się oddajesz. Nie ma co wracać do tego ,bo tracisz to co jest teraz – cholera co ja mówię. Przecież strasznie mnie interesowało co on przeszedł. Ale wiedziałam ,że następstwem będzie opowiadanie mojego życia w bidulcu. Podskoczyłam gdy tylko kciukiem przejechał po moich ustach

-Mam Ciebie, dlatego chce abyś wiedziała. Mało kto wie o tej historii – poczułam się ważna, serce waliło jak oszalałe – Na początku było super. Traktowali mnie jak własnego syna. Uczyli mnie sporo, chodzili do kina , spędzali dużo czasu razem. Lecz gdy mój zastępczy tata wyjeżdżał w delegacje ,a robił to dosyć często zaczynało się piekło. Matka była uzależniona od seksu, więc jak brakowało jej swojego męża brała się za mnie – otworzyłam buzię ze zdziwienia ,nie wierząc w to co usłyszałam. Po jego policzku spłynęła słona łza  - Te blizny – zaczął wskazując palcem na swój policzek – Tak mnie karała ,kiedy próbowałem uciekać z domu czy komuś coś powiedzieć. Pewnego dnia ,kiedy mnie wykorzystała ,mój wujek dowiedział się gdzie mieszkam i przyszedł aby mnie odwiedzić. Gdyby nie on już dawno byłbym wrakiem. Zgłosił to na policję, przez kilka miesięcy chodziłem na terapie lecz nie pomagało. Stałem się Agresywny ,odciąłem się od ludzi, więc mój wujek postanowił mnie uczyć  taekwondo . Tak to mój trener. Treningi dały mi ukojenie. Wróciłem do normalnego życia i ot to moja cała historia – podczas mówienia łzy płynęły mu jak szalone, które starał się szybko wycierać rękawem bluzy – Wybacz nie powinien płakać przy kobiecie, co ze mnie za facet – ręką otarłam jego mokry od łez policzek.

-Jeden z najlepszych. Tylko prawdziwi mężczyźni przyznają się do łez ,więc nie mam Ci czego wybaczać – uśmiechnęłam się szeroko. Spojrzał na mnie. Jego oczy stały się jeszcze bardziej lazurowe, przez łzy. Były takie magiczne. Wiedziałam ,że czeka na to aż zacznę mu się zwierzać. Skoro chciał. Wzięłam głęboki oddech zaczynając historię – Moja mama zmarła przy porodzie ,mój ojciec był alkoholikiem. Nigdy się mną nie interesował. Gdy zasiłek przeznaczył na wódkę ,zabrano mnie do domu dziecka, niestety do jednego z najgorszych. Gdy byłam mała i nie sprawiałam problemów, byli mili. Potem się zaczęło. Traktowali mnie jak jakiegoś potwora. Byłam zamykana w pokoju, nie miałam przyjaciół . Miałam wszystko najgorsze. Próbowałam uciekać ale po tym zawsze mnie bili, więc pogodziłam się z moim losem. Dlatego jestem takim wyrzutkiem ,który odtrąca wszystkich ludzi. Nigdy nie znałam prawdziwej miłości ,dlatego się jej boję – poczułam jak oczy zaczynają mi łzawić. Dawno nie płakałam. Chciał mi je zetrzeć. Odtrąciłam jego rękę, wolałam sama to zrobić – Pamiętam ,że siedząc sama w pokoju wyobrażałam sobie jak bym  go urządziła. Codziennie miałam inny plan ,który zmieniał się od nastroju czy pogody, a moim jednym z przyjaciół był duży brązowy miś ,do którego często gadałam. Przynajmniej on mnie akceptował. Gdy skończyłam osiemnaście lat, po prostu się mnie pozbyli. Dziewczyna, która w ogóle nie zna miasta ,ani życia poza nim. Chciałam zabrać swojego misia lecz pomyślałam ,że innemu dziecku będzie teraz towarzyszył. Widać ,że oboje mieliśmy ciężkie dzieciństwo – wzruszyłam ramionami , ocierając ostatnie łzy – Przepraszam ,ja nigdy nie płacze przy kimś. Nie lubię tego. Zawsze radziłam sobie sama

-To teraz masz mnie. Masz Ino ,niedługo poznać moich kumpli. Nie pozwolę abyś była sama. Już nigdy- uśmiechnął się szeroko. Nie pocieszyło mnie to.

-Nie obiecuj czegoś , czego nie jesteś pewien. Tak będzie mniej bolało. Życie mnie już za dużo nauczyło , po za tym Hinata będzie zazdrosna. Mówiła mi ,że podobno coś między Wami jest, więc nie chce zabierać Wam czasu – teraz to on otworzył szeroko buzię

- Co ?! Zaraz co? Przecież my nic… to jest tylko moja koleżanka – zdenerwował się – Kto Ci takich bzdur nagadał ?!

-Ona. Poznałam dziewczyny, Karin zaczęła temat „ Że to ta nowa, którą Naruto się interesuje „ i potem zaczęły się wypytywać o nas . Mówiłam ,że tylko się przyjaźnimy. Potem czekałam na zajęcia ,Ino poszła do pani profesor, a Hinata pojawiła się tak nagle i zaczęła mówić ,że ostatnio na imprezie między Wami zaiskrzyło. Ja naprawdę nie chce Wam przeszkadzać – zrobił się cały czerwony ,jakby miał zaraz wybuchnąć. Ręką poczochrał swoje włosy ,biorąc kilka głębokich wdechów. Jedną ręką złapał mnie za biodro przyciągając bliżej siebie

- Między mną a nią nic nie ma. To tylko moja koleżanka. Po za tym Kiba się w niej kocha ,a ja nie podbijam kumplom lasek. To bez sensu – spojrzał na mnie ,po czym go olśniło – Zaraz czyli dlatego byłaś taka dziwna? – szybko pokręciłam przecząco głową.  Po jego wzroku było widać ,że mi nie uwierzył . Wzruszyłam ramionami. Przecież znał prawdę – Oh Aiko ,jeżeli ktoś coś Ci na mój temat powie ,to przyjdź do mnie. Chętnie rozwieje Twoje wątpliwości – uśmiechnęłam się szeroko. Ręką potargałam jego włosy, cicho się śmiejąc

-Mogę coś zrobić? – zapytałam niepewnie. Zdziwił się lecz ,się zgodził. Rozpięłam jego bluzę, po czym powoli ją z niego ściągnęłam. Jego oddech nieco przyśpieszył. Uśmiechnęłam się ,zwijając bluzę w kulkę i rzuciłam do otwartej szafy – Tak lepiej

-Aż tak przeszkadza Ci ten kolor? – uniósł jedną brew do góry cicho się śmiejąc

-Nie lubię go ,tak samo jak brązu. Nie wiem czemu – wzruszyłam ramionami

- To dobrze ,że tylko dwóch kolorów nie lubisz ,to moja szafa tak bardzo nie ucierpi – zaśmiał się ,wstając i wyciągając rzeczy z szafy o wymienionych kolorach. Podeszłam do niego cicho się śmiejąc

-Ale nie musisz ich wyrzucać ,po prostu ich nie noś w moim towarzystwie – zaśmiałam się patrząc co ma w szafie. Pokręcił tylko głową pokazując mi brązowe spodnie. Przeraziłam się – Dobra wygrałeś…. Wyrzucaj to natomiast – w odpowiedzi dostałam tylko cichy śmiech. Moją uwagę przykuło coś pięknego. Na końcu szafy wisiała sobie niebieska marynarka. Była taka przecudna. Wyciągnęłam ją z szafy dokładnie się jej przyglądając. Nowa ,bo z metką. Idealnie do niego pasująca. Spojrzałam na niego. Miał na sobie szarą koszulkę. Nie pasowała do tego. Marynarkę położyłam na łóżku i zaczęłam otwierać wszystkie szafki w poszukiwaniu białego T-shirta. Kiedy znalazłam, podeszłam do niego ,nakazując mu aby zdjął tą co ma na sobie i nałożył białą. Nie opierał się. Gdy nałożył koszulkę ,pomogłam mu nałożyć marynarkę. Szeroko uśmiechnęłam się widząc swoje dzieło – Ulalala ,jaki przystojniak. Czemu jej nie nosisz? Do tego czarne spodnie i wszystkie dziewczyny są Twoje

-A czarne dresy nie pasują ? – za to pytanie dostał z pięści w ramię . Zaczął mnie ganiać po całym pokoju. Złapał mnie i przywarł do ściany. Trzymał moje ręce nad głową – I co teraz? Jesteś teraz na mojej łasce – uśmiechnął się szeroko. Spodziewałam się najgorszego

-Proszę tylko nie łaskocz mnie , wszystko inne jakoś przeżyję – uśmiechnęłam się najpiękniej jak tylko mogłam. Jednak nie spodziewałam się ,że tak zareaguje na „wszystko „ . Jego twarz znów znajdowała się kilka milimetrów od mojej. Jego oddech drażnił moje usta. Spojrzałam na niego, miał zamknięte oczy. Poczułam jego miękkie usta na moich. Całował tak cudownie. Moje powieki opadły. Rozchyliłam usta, a on wykorzystał to wślizgując język do środka. Kolana pode mną się ugięły. Puścił moje ręce, jedną ręką obejmując mnie w pasie ,a drugą powoli wsunął pod moją bluzkę. Jęknęłam mu prosto w usta ,czując jak mój brzuch pokrywa się gęsią skórką. Położyłam ręce na jego klatce piersiowej delikatnie go odpychając. Niechętnie się oderwał coś mrucząc. Oddychaliśmy szybko. Naruto dalej ręką badał mój brzuch. Jęknęłam ponownie
-Jesteś taka piękna ,seksowna – delikatnie musnął moje usta. Był to pocałunek ,krótki ale bardzo intensywny – Przepraszam ale nie mogę się powstrzymać – od tych komplementów moje policzki pokryły się kolorem purpury. Złapałam go za nadgarstek ,wyjmując rękę spod mojej bluzki.

-Ja chyba muszę już iść – wyminęłam go i poszłam do przedpokoju ,gdzie zaczęłam zakładać buty. Naruto pobiegł za mną. Złapał za rękę ,spojrzałam na niego. Był przestraszony

-Aiko ja Cię przepraszam ,jeżeli posunąłem  się za daleko. Ja… naprawdę. Proszę Cię – stanęłam na palcach i zamknęłam mu usta pocałunkiem . Oderwałam się od niego delikatnie się uśmiechając
-Naruto ,nie przepraszaj. Ja muszę po prostu iść. Jak dłużej zostanę to nie będę miała czym wrócić. Po za tym śmierdzę – otworzył usta by coś powiedzieć lecz szybko mu przerwałam – Jak mi zaproponujesz żebym się wykąpała tutaj u Ciebie to dostaniesz – zaśmiałam się widząc jego minę – Odprowadzisz mnie na przystanek? Tylko zdejmij tą marynarkę ,bo ją ubrudzisz – poczekałam na niego i razem skierowaliśmy się na przystanek. Po drodze cały czas rozmawialiśmy. Jakby nic się nie stało. Umówiliśmy się jutro o 19. Naruto miał po mnie przyjechać. Przed wejściem do autobusu chciał skraść mi buziaka lecz szybko uciekłam zająć miejsce. Do domu wróciłam z mieszanymi uczuciami. Nie poznawałam samej siebie, a noc spędziłam nad rozmyślaniem.


 Beta :Naora.

19 komentarzy:

  1. Aaaa ! Ja chce takiego Naru dla siebie ! *.*
    Jeżeli Aiko go zostawisz to Cię znajdę i zabiję !
    Pisz coraz częściej ,bo już się nie mogę doczekać! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy by takiego chciał ,musisz poczekać na to aby dowiedzieć się co będzie dalej :)
      Obiecuję rozdział się pojawi jak uporam się z sesją :)

      Usuń
  2. Bardzo ładnie i ciekawie piszesz. Z ciekawości przeczytałam wszystkie rozdziały i jestem ciekawa jak wszystko dalej się potoczy. Będę tutaj zaglądać!
    paaula-blog.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę z tego powodu :) Mam nadzieję ,że nikogo nie rozczaruję :)

      Usuń
  3. Bardzo fajny rozdział, ale z racji tego, że jestem tu pierwszy raz, lecę przeczytać wszystko od początku :) Pozdrawiam!

    lublins.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miłego czytania :)
      Dziękuję i pozdrawiam :)

      Usuń
  4. Odpowiedzi
    1. Spokojnie póki co Itachi nie pojawi się przez najbliższe rozdziały. Musisz poczekać na rozwinięcie akcji :)

      Usuń
    2. Tak bardzo przepraszam ,ale taki jest mój plan .Uwierz mi ,że stratna nie bedziesz :)

      Usuń
    3. Swoją drogą ciekawy warsztat masz ;)

      Usuń
  5. Przeczytałam prolog i lecę dalej, bo świetne! ;) sandyxeyes.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Dzięki za motywację do pisania, może naskrobię jeszcze coś na blogu ;) Czekam na piątkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak na zachętę dla ciebie - coś nowego u mnie. Tym razem coś bardziej osobistego ;) Niecierpliwie czekam !

      Usuń
    2. Na rozdział numer pięć musisz razem z innym czytelnikami poczekać ,bo musze go dokończyć i w końcu odpicować bloga :)

      Usuń
    3. Odpicować? Szykujesz szablon? Mogę polecić ci stronę, która ma świetne! I darmowe!

      Usuń
    4. Tak szykuje bloga. Jeżeli mogłabym prosić to poproszę o link :)
      Bo nie wstawię następnego rozdziału póki nie będę miała szablonu

      Usuń
    5. U mnie na blogu jest reklama bloga robiącego szablony, wystarczy kliknąć w reklamę ;) Mają fajne szablony z Naruto ;)

      Usuń